Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2016, 00:23   #18
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Clay był zły na siebie. Dał się namówić na nocleg w chacie weteranów. Co prawda nadrabiał miną ale początkowo był nieco mrukliwy. Humor poprawiły mu prezenty które dostali „Na drogę”. Dziewczyna dostała miecz. Jemu przypadł w prezencie flet, Tugal dostał pas cnoty. Gdy zobaczył prezent Quinn a potem swój pomyślał że to jakiś ponury żart. „Co ja mam z tym zrobić jak nas zaatakują? Przygrywać do krzyku mordowanych ludzi?” Gdy zajrzał do worka uśmiechnął się, strzałki. No i sam instrument miał o niebo lepszy dźwięk niż jego piszczałka. A porównując to do żelaznych gaci Tugala naprawdę nie miał powodu do narzekań. Dalsza droga do wioski na szczęście okazała się bezpieczna. Pomijając kilka bezuchych trupów nie spotkali już nikogo.
- No to my są już teraz doma. – Stękną opierając się o jakiś pieniek i pomasował łydkę. – Zobaczymy co dalej ten cyrk nam przyniesie.
Nie spodziewał się że nazbiera pełną dziesiątkę uszu bo i nie zamierzał na nie polować. Zbierał je na wszelki wypadek. Gdyby dali się zaskoczyć innym zwierzakom mogli by się spróbować „wykupić”. Teraz zamierzał je „spieniężyć” za jakąś przysługę albo cokolwiek innego. Niestety przeliczył się. Nikt nie tylko nie chciał kupić ale też nawet pogadać o uszach. „Czyżby uszołapów miejscowi sami przetrzebili jako zbyt niebezpiecznych?” Wolał nie sprawdzać.

W końcu przyszedł czas na „wielką” przemowę siwka. Niby gotowy był usłyszeć wszystko i weterani mówili że nie jest taki zły ale i tak dał się zaskoczyć.
- Może nie będzie tu tak źle. Skoro brak równych i równiejszych. No ale tak mówi każdy kto chce wkręcić maluczkich w swoje szambo. Pożyjemy i zobaczymy ile jest prawdy w tym co powiedział.
Chwilę stał masując okolice gdzie kajdany go uwierały. „Jeszcze miesiąc
- W sumie dobrze że nie udało mi się ich zdjąć, nie? – Zapytał beztrosko – A co zamierzacie robić? Ja może jakimś kucharzeniem się zajmę. Coś tu mało magazynów żeby wrócić do tego co robiłem wcześniej. A ty Susa… Co planujesz?
- Ja nie wiem… To czego papa kazał mnie uczyć, tu się niewiele przyda, chyba. Papa był kupcem bławatnym i miał duży kantor, karawany i nawet faktorie. Może… szyć będę jak ktoś mnie przyjmie.
- Nie przejmuj się, pójdę z tobą. Kto by nie chciał cię przyjąć he? Musiał by być głupi.
- Próbował ją ośmielić
I tak Clay z dziewczyną najpierw poszukali krawca. Po kilku minutach znaleźli szyld z nożyczkami i zgodnie oczekiwaniem był to krawiec. Niby coś kręcił niby nie chciał ale i tak się zgodził. Clay podejrzewał że bardziej nie pasowało mu że Susanna przyszła z facetem niż niechęć do potencjalnej konkurencji. No ale jak Clay zaproponował mu że od czasu do czasu pomoże mu z szkodnikami dziurawiącymi tkaniny zgodził się.

Potem poszukał karczmy czy zajazdu. Ze znalezieniem tego też nie było problemu. Wystarczyło wypatrzeć co większej budowli i zgiełku typowego dla zgromadzeń ludzi. Właściciel spodziewał się pewnie że ktoś przyjdzie szukać roboty a kto wie czy czasem już nie odwiedzili go jacyś potencjalni kucharze, bramkarze, kelnerki, dziwki i bogowie raczą wiedzieć jeszcze kto. Niemniej facet dobrze to znosił i nie przywitał go zwyczajowym „A ty czego tu kurwa?” tylko
- W czym mogę pomóc? – pewnie poza pracą robił też za informację dla nowych. Mogła to też być zawodowy profesjonalizm. Prędzej czy później mógł być to jego klient.
- Roboty szukam. Kucharzyć potrafię, gości zabawić, - pokazał flet – a jak masz problem ze szczurami w piwniczce to też temu zaradzę.
- Jak na kota to sporo gadasz i co jeszcze powiesz, że to wszystko naraz obskoczysz, he? Kajdan ci jeszcze nie zdjęli więc mi tego kitu nie wciśniesz
. – ni to stwierdził ni to zapytał.
- No nie no. – powiedział przeciągle – Ten Pan starszy mówił że sześć godzin w dole dziennie a spać też trzeba. Czyli dla kotów to pewnie będzie robota na zmiany. W dzień mogę gotować, wieczorami grać a w nocy tępić gryzonie. Chyba że tylko kucharz starczy.
- Wiesz ludzie tu mają delikatne podniebienia a do wieczora pewnie będę miał kucharzy na pęczki. No ale przetestujemy cię, ocenimy i jak nie gadasz po próżnicy to będziesz miał robotę.
Uśmiechną się pełnym zestawem zębów.
- Się wie. – Pociągną teatralnie nosem – do kuchni tam? – Wskazał kuchnię. I na skinie głowy karczmarza ruszył do środka. Przejrzał się po przybytku. Próbując rozeznać się co gdzie leży. Po chwili karczmarz zaczął się denerwować.
- No, czekam.
- Już, już. – Postąpił kilka kroków do przodu i zaczął zaglądać do koszów i szuflad.
- i… nadal czekam.
Wiedział że nie może przeciągnąć za bardzo na stole najpierw położył cebulę, potem kuchenny nóż ale zamiast obierać zaczął wykładać kolejne składniki, garnuszek z masłem, słoninę, pomidory nawet gąsiorek z winem, mleko i ser. Niestety nadal nie mógł znaleźć ziemniaków.
Z miejsca gdzie stał właściciel karczmy zaczęło dochodzić nerwowe tupanie. Nie zraził się tym. Spodziewał się że jednak jakąś robotę tu podchwyci. A przynajmniej że miał o dwie szanse więcej niż inni.
- A pyry gdzie znajdę? – kucharz spojrzał na niego z wyraźnym zaskoczeniem – grule, ziemniaki?
- A po co ci?
- Piure zrobię, i sos z mięsa na winie. Ziemniaki gotują się najdłużej więc trzeba wstawić od razu. W tym czasie zrobię zasmażkę, i pewnie też sos zdążę nim dojdą.
- Zabierasz się do tego jak pies do jeża
- uśmiechną się - ale przynajmniej wiesz co robisz. Robotę masz co do którą … zobaczymy kto się jeszcze zgłosi. Teraz odłóż to co wziąłeś tam skąd wziąłeś. Wieczorem jest największy ruch, więc zaczynasz wieczorem. Do tego czasu nie kręć mi się pod nogami. – Zakończył rozmowę rekrutacyjną karczmarz.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline