Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2016, 15:53   #30
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gdy Marv oddalił się w stronę obozu Evan wziął głęboki oddech i odwrócił się w stronę więźniarki.
- Dlaczego porywaliście ludzi? - zapytał leżącą i skomlącą kobietę - Co jest w tym grobowcu? Magiczny portal?
Kobieta popatrzyła spode łba na fechmistrza, wycierając rękawem nos.
- Dzieci nasze są. Bracia… Mąż mój… Przyniesiem ludzi na wymianę to oddaje. Za nieludzi wiecej.
- Kto?!

Rozbójniczka wzruszyła ramionami.
- Grobowiec… labirynt… coś tam jest; szefu wiedział co. Ludzie przepadali, póki się nie dogadał; zresztą i tak robili co chciał, kto tam wszedł.
- Skąd pochodzicie? Gdzie są wasze domy, czy może cały czas żyjecie w tym chlewie?
- dopytywał Evan.
- Tu i tam… teraz co to za różnica?
- Źle zrobiła twoja znajoma, bo za chwilę zejdziemy tam i wykończymy każdego kto stanie nam na drodze. Spotkaliśmy już kiedyś tych porywaczy i nie wyszło im to na dobre. - Evan chociaż nie miał pewności, ale czuł że Liv z tym drugim wampirem maczali tu swe paluchy. - My dbamy o swoich w przeciwieństwie do twego martwego szefunia.
Kobieta wybuchnęła histerycznym śmiechem.
- Pewnie! Idźcie! Nas wszystkich nie stało, by odbić naszych lubych, a wy se dacie rade! Idźcie, idźcie, z bogami idźcie, nawet oni wam nie pomogą! - i rozpłakała się znowu.
- Mów wszystko co wiesz! - wkurzył się - Wleźliście do grobowca? Co tam było? Mów!
- Nie wiem!! - wrzasnęła mu w twarz. - Nikt nie wie! Coś! Ludzie się tam gubili, znikali, albo wychodzili jak niemoty, jak zombie z rozkazami w głowie! Były tam skarby, ale dało się je wynieść tylko jak ten… to coś, co tam siedzi pozwoliło. Szef tam poszedł, jakoś się dogadał, dostał złoty medalion… ale naszych nie oddało, tylko za kogoś innego!
- Dobrze, może jeszcze trochę pożyjesz.
Evan nie chciał na razie tego mówić, ale ta kobieta może się przydać na wymianę.
- Nie próbuj uciekać, bo cię przetnę na pół jak twego szefunia.
Kobieta zarówno na groźbę, jak i na wiadomość o śmierci przywódcy bandy zareagowała dość obojętnie. Zresztą tego ostatniego zdążyła się już sama domyśleć.

Marv zdążył już wrócić. Miał linę i pochodnie, a także własną włócznię, o wiele lepiej nadającą się do walki w tunelach od długiego miecza. Stanął nad dziurą.
- Co robimy? - zapytał Evana. - Karawana na nas zaczeka, jak wyślemy kogoś z wiadomością? Nie chcę zostawiać Rose! - powiedział zdecydowanie.
- Ona mówi że coś tam jest, miesza umysły. To coś porwało im bliskich i żąda innych na wymianę. - Evan wskazał mieczem na “dziurę”. Po chwili wahania zdecydował co robić - Dobra złazimy, jak przeżyjemy to dogonimy karawanę, a jak nie to trudno. Ją też chyba musimy wziąć, w razie czego będzie na wymianę za Rose.
- Słuchajcie - zawołał Shavri, dobiegając do nich. Zatrzymał się, opierając dłonie na kolanach i próbując złapać oddech. - S-słyszałem, co mówiłeś - zwrócił się do Evana. - Czy ty jesteś pewny, że chcesz to robić już od razu teraz? - wysapał chłopak i wyprostował się. - Nie ma z nami Franki, część naszego ekwipunku jest na wozach karawany, w ogóle to zostawiliśmy karawanę z ochroną tylko tych - pożal się Sune - ochroniarzy i jednej tylko naszej Frani, a za plecami, w obozie pod skrzydłami Sinary i Khergala pałęta się część porwanych - tu Shavri zrelacjonował pokrótce to, czego się dowiedział od Ogrilla. - Jeśli mu wierzyć, to w okolicy są nieumarli.
- Niedobrze, ale chyba nie ma na co czekać. Czas działa na naszą niekorzyść.
- To rozumiem, że mam lecieć po resztę? Khergala, Sinare i być może nawet tego Ogrilla. Wygląda tak, jakby się miał zabić o własne nogi przy wstawaniu i nie jestem pewny, czy w ogóle zmieści się w tę dziurę. Ale nie wiem też, czy przeżyje sam w lesie, a zdaje się ma jakąś wiedze w temacie. No i pozostają jeszcze dwie sprawy. Franka została z karawaną, a powiedziałem im, jak zbieraliśmy się do Was z Khergalem, że jak nie wrócimy do wieczora, to nie wrócimy wcale. Cóż. Do wieczora jeszcze daleko, ale no… No i pozostaje jeszcze kwestia tego drugiego, którego uratowaliśmy.
- Dadzą sobie radę. Schodzimy - zadecydował kapitan.
- To ja lecę po resztę - oświadczył zrezygnowany Shavri i ruszył pędem do obozowiska. Zastanawiał się, czy ostatni uratowany da radę wrócić po własnych śladach do karawany. I co zrobi Lena, jak się o tym wszystkim dowie. A Franka?

 
Komtur jest offline