Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2016, 18:01   #116
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
To już wyjście, tak? Ale serio? To już gwiazdy, niebo i w ogóle? Nie kolejny korytarz, śluza poznaczona rdzawymi zaciekami? Nie sala, gdzie migoczące latarki nie mogą odkryć przeciwległej ściany? Dla Eddiego scenerie z kompleksu stały się jedynym światem który pamiętał. Zupełnie jakby wlazł w to cholerne uniwersum lata temu i wszystkie pozostałe obrazu, dźwięki i wspomnienia zbladły, zakrywane przez strach i urojenia. Schylił się szybko i podniósł z ziemi kamień. Normalny, ciążył w dłoni. Realny. Nie wyginał się jak twarz tamtej dziewczyny ze zdjęcia. Podniósł wzrok rozglądnął się szybko dookoła. Chyba na prawdę wyszli stamtąd. Portner go wyprowadził, a on jego. To nie jest tak, że leży gdzieś w trzewiach tego labiryntu, a to wszystko co widzi wokół to majaki chorego człowieka usiłującego zbliżyć się choć do znajomych rzeczy i ludzi. Ludzi! To Dhalia!

Mikrus był zdezorientowany, ale nie odzywał się ani słowem. Przyglądał się tylko, próbując zebrać się do kupy. Słuchał Aidena, niewiele rozumiejąc z tego co się właśnie stało. Widział jak zabiera jego emiter i wraca do fabryki. Nie zdążył mu powiedzieć z tego wszystkiego, że on działa na słowo honoru, że połatał go jak umiał, bez części a nawet bez zrozumienia do końca jego zasady działania. Przecież to twór Hope, na poziomie jaki nigdy nie będzie dla niego dostępny. Spróbował poskładać do kupy to czego właśnie byli świadkami. Przybysze w pojazdach zostali potraktowani piorunem wyłączającym elektronikę, zupełnie jak oni. A więc to jakiś system zabezpieczający, oni nim sterują. Chyba że działa… zbliżeniowo? Reaguje na nadjeżdżających? Kiedy Portner wrócił i zaczął tłumaczyć co i jak Eddie początkowo chciał zaprotestować. No przecież już mu lepiej! Już widzi wszystko normalnie, tak? Owszem jak jebło nad głową piorunami to skulił się trochę, ale to normalna reakcja.
- Mogę pomóc… - wtrącił w końcu cicho, choć tak na prawdę nie wiedział co zamierza Portner. Ułożyć się jakoś z przybyszami? Poszczuć ich na fanatyków? No ale co z Moniką? Co z Hope i Jill? Szlag, ciągle bolała go głowa i był jakiś ociężały. Chciał by było na tyle czasu by usiąść napić się kielicha i odpocząć po prostu. Tak by to całe gówno wywietrzało z niego. Może jednak Portner ma rację. Może lepiej będzie jak zajmie się tym na czym się zna? Bo to że wóz swój da radę na prawić to wiedział i myślał nad tym odkąd burza rozjebała w nim prawie wszystko. Pickup był konstrukcją prostą jak budowa cepa, potrzebował tylko kopa, czyli podładować akumulator. A ten miał nadzieję znaleźć wśród tego złomowiska z przyczepami.

Pokiwał więc głową. Zastanowił się jeszcze chwilę i powiedział w końcu do reszty :
- Ja muszę masz transport wypchnąć nieco z dala od tego miejsca i tam go łatać, tak by tuz po odpaleniu znowu go jakiś piorun nie uziemił. Nie mam pojęcia co wyzwala te wyładowania, ale lepiej nie ryzykować. Skoro mówisz, że zaraz może być tu grubo, to rozumiem że zależy nam na szybkości? A co z Moniką? Rothstein ją da rady poskładać do kupy tym co wynieśliśmy z kompleksu?
Pytanie było bez sensu i wiedział o tym doskonale. Przecież sam widział jak Portner ładował do torby co popadło nawet nie czytając etykietek, więc nie miał pojęcia. Ale chyba bardziej chciał pokazać mu, że z nim już wszystko w porządku. Że już zaczął na nowo kojarzyć co się dzieje w okół i w jakim gównie siedzą. Przecież na dole Faith ich nakryła, nie ma bata by nie wiedziała że to oni. Na pewno też znalazła trupa Beswicka.
- A co z Hope? - spojrzał na Dhalię. - Dałaś radę wyśnić coś po swojemu?
 
Harard jest offline