Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2016, 19:08   #13
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Uporządkowanie garderoby zajęło chwilę czasu Idolowi.
“-Powinienem zacząć się przyzwyczajać do temperamentu Kiry.”- pomyślał stojąc karawanem w bocznej uliczce i nawiązując połączenie z Cathy.- Kiciu, jesteś tam?
- Aha -
potwierdziła Cathy po paru minutach - Co tam, Billy?
- Kupić coś po drodze?-
zapytał wesoło.
- Nie no… przecież… wszystko jest? - zdziwiła się dziewczyna - Kupowałeś dopiero co. No... chyba, że ty masz na coś ochotę. - palnęła Cathy nie zdając sobie sprawy jak dwuznacznie to brzmi.
- Cóóż…- zaśmiał się Billy słysząc tą niedwuznaczność.- Może lepiej zadowolę się tym co już kupiłem. Będę za piętnaście do dwudziestu minut u was. Macie dla mnie łóżeczko?
- No… coś się … znajdzie, tak. Podjedź od tej strony co brama, dobrze?
- Jasne… a co u was się dzieje?
- zapytał Idol podjeżdżając coraz bliżej. - Nie było żadnych kłopotów mam nadzieję?
- Śpimy … -
mruknęła Cathy -... od czasu twojego wyjazdu. To dobrze. Tylko będziemy musieli być cicho. - uprzedziła Idola.
- Dobrze.. jestem u wejścia do zamku księżniczko.- mruknął cicho Billy.
Po chwili brama się otworzyła i cała procedura z wpuszczaniem Billy’ego sprawiła, że najemnik poczuł lekkie ukłucie deja vu.
Dakota ściągnęła maskę dopiero po upewnieniu się, że brama jest zabezpieczona.
- Cześć… - uśmiechnęła się chowając buzię przed Idolem - … chodźmy.
Ruszyła schodkami na pierwsze piętro do pracowni.
- Mam materac… możesz… przekimać się tutaj. Albo jeśli wolisz to u mnie w łóżku. Znaczy… - zająkła się lekko przestraszona - … spać ty u mnie w łóżku… a ja…. pójdę do… Cathy.. o to … chodziło… ja… no… nie, że sugeruję coś…
- Nie miałbym nic przeciwko takiej sugestii.-
rzekł Billy drocząc się z nią i pogłaskał ją po głowie.- Gdybyś była gotowa na takie kimanie we dwoje, ale nie chcę ci robić więcej kłopotu.
Gładząc rozgorączkowaną Dakotę, Billy zauważył coś nowego. Dziewczyna miała zrobiony lekki makijaż, podkreślone mocniej oczy i umalowane tuszem rzęsy. Usta pociągnięte różowym błyszczykiem.
- Ok… - hakerka pokiwała głową, unikając jednak wzroku Idola. - To… przygotuję ci spanie. - ruszyła by ogarnąć “legowisko”: przeciągnęła materac. Wielki, średnio poręczny. Ułożyła go w kąciku, w którym popiskiwanie serwerów czy mruganie holo nie sprawiało problemów.
- Zaraz przyniosę pościel.
- Ładnie ci w nim… w makijażu. Do twarzy.
- rzekł Billy składając sprzęt swój obok materaca.
- Dzię...kuję - Dakota uśmiechnęła się szerzej ukazując kolejny raz delikatne dołeczki. Słowa Idola sprawiły jej widoczną przyjemność. Po chwili wróciła z naręczem poduszek, jasieczków i grubym, miękkim kocem.
- Łazienka jest na piętrze - tuż przy kuchni. Jeśli chcesz wziąć prysznic czy coś… tu jest ręcznik.
Idol przypomniawszy sobie co robił z Kirą i skinął głową i zaczął zdejmować górne partie ubrania.-Tak… prysznic to dobry pomysł, dzięki Dakota.
- To… dobranoc… -
dziewczyna zabujała się na piętach wpatrując się w rozbierającego się Idola i odwróciła dość szybko. Ruszyła na górę. Billy został sam w pracowni hakerki pełnej szumiącego cicho i popiskującego do czasu do czasu sprzętu.
Billy uśmiechnął się tylko ciepło i ruszył na górę by wziąć prysznic. Gdzieś w głowie budziła się myśl, że Dakota może coś kombinować, ale uznał że pozwoli dziewczynie toczącej walkę z własnymi hormonami i pragnieniami, na dowolne figle jakie planuje. Był jej to winien, za to całe droczenie się.
Ku rozczarowaniu Idola niestety Dakota nie zjawiła się na dole ani pod prysznicem przed jego zaśnięciem. Zmęczony wydarzeniami dnia najemnik zaczynał przysypiać.
Był tu bezpieczny… pewnie najbardziej w całym nCatseraju, więc pozwolił sobie na tą chwilę słabości. Jutro wszak musiał opuścić znów dziewczyny i to na dłużej, by nie narażać ich za bardzo.


Na skraju postrzegania jednak pojawiało się dziwne szuranie… czy też brzęczenie… Idol z początku składał je na karb całej zładowanej tu maszynerii. Jednak dźwięk nie był dość regularny i raz pochwycony, zaczynał być irytujący.
Billy z początku go ignorował, potem jednak ostrożnie otworzył oczy szukając jego źródła.
W całym pomieszczeniu pikało, popiskiwało mimo, że monitory były wyłączone. Tak samo jak hologram. Gdy Idol się podniósł, wyglądało, że dźwięk ucichł. Jednak tuż po chwili gdy najemnik się położył na powrót, dźwięk rozległ się na nowo.
Billy więc ułożył się do “snu” czuwając cicho i starając się dyskretnie wypatrzeć owo źródło dźwięku. Sytuacja była trochę niepokojąca dla najemnika. Wszak miał pilnować ważnego ładunku.
Dźwięk jednak był nieregularny i jedyne co udało się ustalić Idolowi, to że dobiegał z różnych miejsc. Wydawało się, że się przemieszcza.
- Nie kryj się. I tak cię widzę.- zablefował Billy spinając się do ataku. Na wszelki wypadek, sięgnął pod poduszkę pod którą ukrył broń.
Dźwięk ucichł… w pracowni poza tym dalej cicho popiskiwało i błyskało czasem słabe światełko diod.
Billy ostrożnie usiadł, jego gogle nasunęły się zmieniając co chwilę częstotliwości fal którymi przeczesywał pomieszczenie. Broń na razie dyskretnie ukrył pod kołdrą. Rozglądał się bacznie powoli wstając.
Pomieszczenie wyglądało na spokojne, wygląd zmieniał się w zależności od trybu użycia gogli, czasem spowijała je lekka poświata, czasem biła krwista łuna od szaf serwerowych i miejsc poboru mocy. Billy pozbawiony możliwości snu, skanował jednak pomieszczenie punkt po punkcie i w końcu dojrzał niewielki punkcik żarzący się na czerwono w trybie podczerwieni... tuż pod sufitem. Punkcik poruszał się wolno.
- Dakota… Cathy… koniec żartów.- nie wiedział która z nich za tym stała, ale przypuszczał że ów punkcik był ich mechanicznym wysłańcem.- Ujawnij się już.
- Nie złość się - dobiegł go głosik z głośnika wbudowanego najwyraźniej przy drzwiach - chciałam przetestować sprzęt. Nie mogłam Ci powiedzieć bo wtedy test byłby wypaczony.
- Wiesz, że w końcu mógłbym strzelić?-
zapytał Billy pokazując pistolet, który dotąd trzymał za plecami. - To mogłoby się skończyć kłopotem. No wejdź wejdź.. nie gniewam się.
Główka Dakoty wsunęła się przez drzwi. Dziewczyna wklikała coś na przenośnym panelu na przedramieniu i mały punkcik, który okazał się mini-robocikiem - a w zasadzie jego szkieletem - zsunął się szybko po ścianie. Hakerka sięgnęła po niego i odłożyła na duży, roboczy stół.
- Już nie przeszkadzam więcej. - wymruczała. - Dobranoc. - uśmiechnęła się lekko i ruszyła ku wyjściu.
- Co to był za test?- spytał Billy odkładając dłoń pod poduszkę.- I nie wychodź jeszcze. Rozbudziłaś mnie, to teraz za to musisz odpokutować.
- Wcale nie wyglądałeś jakbyś spał -
Dakota zachichotała cicho ale posłuchała i nie wyszła - Próbuję udoskonalać ważki, zrobić jeszcze mniejsze wersje. Ale zmniejszenie rozmiaru oznacza ostre ograniczenia na zasięgu i pojemności. Co mnie zdradziło?
-Dźwięki…-
Billy usiadł na materacu i klepnięciem dłoni wskazał jej miejsce obok siebie do zajęcia.- Szmery różniły się od tego miejsca. Były dysonansem.
- Ah… -
Dakota pokiwała głową, puknęła palcem w skroń i odruchowo ruszyła w kierunku materaca po czym się zatrzymała niepewnie - A wykryłeś …? Podczerwienią tak?
- Znaczy… samego robocika? Tak.-
uśmiechnął się i dodał unosząc w geście poddania ręce.- No siadaj. Będę grzeczny, nie ugryzę.. nie wspomnę też, że wyglądasz kusząco w tym makijażu.
- Mam pomysł jak ograniczyć możliwość wykrycia infraredem, może przetestuję na tobie kolejnym razem -
uśmiechnęła się siadając na materacu - to znaczy… no… jeśli… wiesz, będziesz tu nocować kiedyś. - dokończyła niezgrabnie. - Dźwięki też powinny być wtedy mocniej wytłumione, gdy w końcu założę mu ubranko. - zmieniła temat i usiadła po turecku. - Zawsze… śpisz… no zasypiasz tak… czujnie?
-Jestem w robocie… nie mam prawa pozwolić sobie na beztroskę. Zwłaszcza, gdy narażam jeszcze moje ulubione kwiatuszki na kłopoty.-
odparł Billy zaspokajając jej ciekawość i dodał. - No i mam koszmary, ale tym się nie przejmuj.
Dakota pochyliła się - Koszmary? - odpięła panel z przedramienia.
- Wspomnienia ostatniej akcji. Śmierć kumpli, zacinająca się broń. Wiesz… to okropne uczucie beznadziei, gdy nie możesz nic zrobić, nawet zginąć w walce.- stwierdził Billy z uśmiechem.
- Chcesz… - dziewczyna jakby sobie przypomniała gdzie jest i jak blisko siedzi i odsunęła się nieco - ...o tym porozmawiać? - spojrzała na Idola poważnie zaciskając dłonie na skrzyżowanych kostkach nóg.
- Skoro mnie obudziłaś?- odparł żartobliwie Billy wzruszył ramionami i uśmiechnął się.- I chcesz posłuchać?
- Jasne! -
Dakota pokiwała głową z zapałem - A… Aaaa może masz ochotę na piwo? - spytała nieśmiało.
- Z chęcią się napiję.- zgodził się z nią Billy.
- To chwila… - ucieszyła się i pognała do kuchni tupiąc z początku po schodach z entuzjazmem, potem hałas ucichł, gdy hakerka przypomniała sobie o śpiącej Cathy. Wróciła niedługo z dużym 2 l plastikowym baniakiem i dwoma średnimi słoikami. Podała jeden Idolowi: -Nie mam szklanek ale… to równie dobrze spełnia swą funkcję- wzruszyła ramionami udając nonszalancję. Łypała jednak ni to wyzywająco ni to wyczekująco oczkami na Billy’ego. Otworzyła baniak i rozlała płynu. Ciemne, gęste, lekko musujące...piwo domowej roboty.
- Na zdrowie- uniosła swój słoik do góry.
- Na zdrowie- odparł Billy stukając swym słoiczkiem, o słoiczek Dakoty i upił kilka łyków, by pochwalić trunek.- Dobre.
Dakota kiwnęła głową:
- Receptura Dave’a, męża Moiry. Teraz konkurujemy ze sobą w browarkach - uśmiechnęła się mocno ożywiona Dakota. - No…to… Opowiadaj- zachęciła mężczyznę oblizując lekko górną wargę
Nie kojarzył Dave’a, ani Moiry. Ale nie zamierzał o to wypytywać dziewczyny, za to upił trzeciego łyka.- Hmmm… Od czego by tu… wiesz, miałem drużynę z którą dorastałem. Trochę to byli kumple, raczej nie przyjaciele… Jak się uczy w trybie rywalizacji z każdym, to ciężko komuś ufać. Ale na polu walki to była drużyna.
Znów przerwał.- Wiesz co nieco o przebiegu mojej ostatniej akcji. Może nawet więcej niż ja… I trochę mnie to…
Zamilkł na moment nie bardzo wiedząc jak wytłumaczyć to co czuje myśląc o tamtym wydarzeniu.
Dziewczyna pilnie słuchała, wpatrzona intensywnie w Idola.
Pokiwała głową zachęcająco:
- Kopnęło? - spytała cichutko.
- Nie bardzo… Śmierć na polu walki jest zaszczytem. Tak mnie uczono. Ginęli już moi towarzysze, ale podczas ostatniej akcji… zostali wyłączeni. Bum i koniec. Broń się zablokowała i nawet nie dano nam zginąć honorowo. Wyrzucono nas na śmietnik w połowie akcji. - pstryknął palcami Billy.- Ot tak przestaliśmy być żołnierzami, a staliśmy się… śmieciami, których nikt nie potrzebuje. I którzy nikogo nie obchodzą. Nie dano nam umierać z honorem.
- Ale… ty jesteś potrzebny… my… ja… my cię.. potrzebujemy i nas obchodzisz
- Dakota mruknęła żarliwie łapiąc Idola za dłoń. Cofnąć ją chciała też szybko i starała się zrobić to łagodnie. Nie dał jej jednak tego uczynić zaciskając stanowczo swą dłoń na swojej. Zmieniając temat stwierdziła - A co do honorowej walki… nie słyszałam o tym wiesz.. no… w rzeczywistości. Uliczni samurajowie trąbią o tym, ale … ja nie wiem… czy coś takiego w ogóle istnieje? Jakie jest twoje zdanie? - znowu podniosła wzrok na najemnika.
- Nie wiem… i mało mnie to w tej chwili obchodzi. Niemniej tak nas uczono, więc wtedy, w tamtej chwili wierzyliśmy w honor i… nie czuję niepotrzebny.- uniósł pochwyconą dłoń Dakoty i cmoknął, a potem przedramię.- Miło być rycerzem dwóch księżniczek.
Oczy dziewczyny rozszerzyły się. Wpatrywała się w Idola jak zaczarowana.
- Co… robisz? - spytała zaskoczona. Popatrzyła na swoją dłoń i miejsce, które Billy ucałował przed chwilą i na usta mężczyzny. Atmosfera nagle uległa zmianie. Czuć było napięcie budujące się w ciszy.
- Noo… dałem buziaka… bardzo szarmanckiego.- mruknął i znów cmoknął jej dłoń uśmiechając się łobuzersko.
- Ale… po co? - sondowała dalej - Przecież nie musisz… i za co? Znaczy… przecież tylko rozmawiamy… - i dodała cichutko, niemalże nabożnie - ...Billy…
- Bo lubię…-
mruknął Billy uśmiechając do dziewczyny.- Bo takie drobne czułości są miłe. A poza tym… nie wiem czy powinienem zanudzać nudnymi historiami o koszmarkach, które… sprowadzają się przemożnego uczucia… bezbronności wobec losu.
Znowu cmoknął skórę jej przedramienia.- No i lubię jak się rumienisz, do twarzy ci z zaróżowionymi policzkami.
Hakerka spuściła głowę. Jej włosy opadły na schowały zarumienioną buzię. Zamruczała coś pod nosem, kręcąc leciutko głową.
- Nie mam aż tak dobrego słuchu.- mruknął łobuzerskim tonem Billy dopijając piwo ze słoiczka i znów delikatnie i zdecydowanie bardziej zmysłowo niż szarmancko wodząc ustami po przedramieniu dziewczyny.
- Zastanawiam się…. co… no… sprawia.. to znaczy co ja… co można zrobić, żebyś ty też się zarumienił… - Dakota zadrżała leciutko przy nowej pieszczocie. Zamknęła piwo i wypiła piwo. - Bo … wiem, że zawstydzasz mnie celowo… wiesz? - usta dziewczyny były lekko wilgotne od wypitego trunku. Spojrzenie paliło twarz i całą półnagą sylwetkę mężczyzny intensywnością.
- Cóż…- druga dłoń ujęła podbródek Dakoty, Billy nachylił się i delikatnie pocałował jej usta, zlizując kropelki piwa.- Nie robię tego z przekory. Urocza z ciebie osóbka, wiesz?
Hakerka zamarła w bezruchu, prawie nie oddychała, gdy ich usta się zetknęły w delikatnym kontakcie. Nadstawiła jednak twarz, przymknęła oczy i mruknęła cichutko gdy Idol odsunął się nieco:
- Zró..ób tak jeszcze raz. - dłoń Dakoty zacisnęła się nieco mocniej na dłoni mężczyzny.
- Dobrze…- mruknął Idol, nachylił się i znów delikatnie i ostrożnie pocałował jej usta. Tym razem dłużej rozkoszując się ich miękkością.
Tym razem Dakota odpowiedziała na pocałunek. Leciutko poruszyła ustami, próbując i smakując ust Billy’ego z czułością i cichutkimi sapnięciami. Pochyliła się nieco do przodu by móc łatwiej sięgnąć i położyła dłoń na policzku Idola, przesuwając powoli palcami po skórze.
W końcu łapiąc oddech spytała:
- Czemu to takie… przyjemne? - na twarzy błądził jej lekki uśmiech, policzki były zarumienione a sama hakera oddychała znacznie szybciej.
- Zwierzęcy magnetyzm moja droga… coś co ciągnie ludzi do siebie w celach… co ci będę tłumaczył biologię.- zaśmiał się cicho Idol i pozwalając dziewczynie na wędrówki dłonią spytał cicho.- Co teraz? Jakie to badania… eksperymenty… cię kuszą?
- Jeszcze raz -
poprosiła nieśmiało przysuwając się bliżej Billy’ego, podświadomie redukując odległość między ich ciałami - a potem sobie pójdę, nie będę ci dłużej przeszkadzać - obiecała solennie proszącym głosikiem. - Dobrze?
- Nie…-
mruknął kładąc palce lewej dłoni na ustach Dakoty i przesuwając po nich czule protezą.- A potem znów… zrobimy na co będziesz miała ochotę. Nie musisz wcale się dopraszać o trochę się czułości. Masz słodziutkie usta, wiesz?
Objął delikatnie kark dziewczyny stanowczo przyciągając ją do siebie i znów całując powoli i czule i delikatnie, smakując każdą chwilę zetknięcia ich warg.
- No i… zamierzasz uciekać?- zapytał po pocałunku.
Dakota czuła się jakby uderzył w nią piorun. Czuła elektryczność buzującą w powietrzu i narastające napięcie.
- Żelki… - wyszeptała otwierając zamglone przyjemnością oczy - nie… nie chcę iść… ale chciałeś spać… a … - nie oparła się i sama tym razem musnęła wargi Idola dodając do pocałunku leciutkie muśnięcia koniuszkiem języka. Prawdziwa w swej naturze, sondowała i badała, ciekawa wrażeń i żądna pieszczot Billy’ego.
- Och… nie traktuj mnie jak jakiegoś męczennika.- mruknął Billy i nachylił się by językiem pieścić delikatnie szyję Dakoty.- Bynajmniej nie mam teraz ochoty… na sen. Zrobimy to co ty będziesz chciała robić, ok?
- Nie...eee traktuję jak męcz… -
Dakota lekko zachłysnęła się gdy usta i język Idola musnął delikatną skórę jej szyi. - Mogę… cię dotknąć? - spytała z pragnieniem w głosie.
- Gdzie chcesz…- wymruczał Billy, a potem przerwał pieszczotę jej szyi, by dziewczyna… miała wolną rękę co do badań.

Dakota odstawiła słoiczek, który do tej pory ściskała kurczowo w dłoni i wytarła dłonie o uda. Poruszyła palcami jakby przygotowywała się do operacji na bardzo delikatnym sprzęcie i zaczęła muskać skórę Idola. Najpierw badała zarys jego ust by przesunąć palce na szczękę i lekko trącić płatki uszu.
- Czuć inaczej … niż moja - mruknęła analizując wrażenia. Zagryzła dolną wargę i wciągając powietrze przesunęła dłonie na obojczyki i ramiona Billy’ego. Cały czas od czas do czasu rzucała spojrzenie na jego twarz, by sprawdzić reakcję. Niemniej jednak jej spojrzenie śledziło ruchy jej dłoni. Na buzi miała odmalowaną ciekawość, niepewność i pożądanie. Zupełnie nie miała pojęcia o tym fakcie, nieświadomie stanowiąc otwartą księgę dla Idola. - Mogę… mogę niżej? - spytała speszona.
- Gdzie chcesz…- przypomniał jej Idol przyglądając się z uśmiechem dziewczynie odkrywającej nowe obszary doznań, budzącej się na jego oczach młodej kobiecie. Posłusznie nie ruszał się oddychając powoli i pozwalając palcom Dakoty poznawać co tylko chciały. Było to wszak miłe uczucie.
Pokiwała głową i … zsunęła dłonie na tors Billy’ego. Badawcze paluszki muskały mięśnie i płaskie szczyty jego klatki piersiowej. Delikatnie musnęły górną część żeber jakby sprawdzając napięcie skóry i mięśni. Dziewczyna była zafascynowana odczuciami i reakcją ciała Idola.
- Nie… za mocno? - spytała zsuwając czubki palców na umięśniony brzuch najemnika by wrócić szybko do jego ramion … i ponownie eksplorować brzuch. Jej głos lekko drżał i dziewczyna poruszała się czując przypływ przyjemności. Zmieniła pozycję i uklękła przed Billym, zaglądając mu w oczy pytająco.
- Niby dlaczego miałoby być za mocno?- zapytał Idol i pogłaskał dziewczynę po włosach, odstawiając drugą ręką słoik.- Kontynuuj to, na co masz ochotę księżniczko.
- Nie chcę… ci zrobić krzywdy
- uśmiechnęła się nieśmiało i pochyliła się leciutko by musnąć ustami policzek Idola. - Nie … nie wiem… nie jestem pewna. - wymruczała i znacząc drogę leciutkimi pocałunkami dotarła do ust mężczyzny - Widziałam na filmie tak.. - skubnęła zębami badawczo wargę Billy’ego. - Nie boli? - odsunęła się szepcząc.
- Nie żartuj…- mruknął mężczyzna całując delikatnie usta Dakoty.- Jesteś za filigranowa, za delikatna by zrobić mi krzywdę lub zadać ból przypadkiem. Glana w krocze by zabolała, ale takie ukąszenie? To nie boli.-
Dziewczyna ośmieliła się nieco i zaczęła wodzić całymi dłońmi po ciele Billy’ego, podniosła się nieco na kolanach i przesunęła dłońmi również po plecach partnera. Nie odważyła się jednak dotrzeć dalej niż do linii pasa. Jej dłonie mimo młodego wieku były dość szorstkie - widać i czuć było, że używa ich intensywnie. W końcu po kilkunastu minutach eksploracji i lekkich pocałunków sama przesunęła usta na szyję Billy’ego i zaczęła muskać nimi okolicę ucha i bawić się jego płatkiem. Wdychała mocno zapach Idola i przysuwała się bliżej centymetr po centymetrze. Zaś Idol słyszał jej ciężki oddech i mruczenie, gdy eksploracja zdawała wymykać się jej spod kontroli.
Mężczyzna był cierpliwy… owszem zdawał sobie sprawę, że mógłby popchnąć Dakotę na plecy i posiąść przy minimalnym, jeśli w ogóle, oporze. Ale nie chodziło wszak o tą chwilę zabawy dla niego. Chciał dać dziewczynie okazję, do… nowych doświadczeń. Pozwalał jej posuwać się w niej tak daleko jak zachciała, bo przecież to mógłby być jej pierwszy raz. Billy nie chciał by Dakota poczuła się wykorzystana, więc stoicko pozwalał pieścić swe ciało, choć sam odczuwał wyraźne podniecenie.
- Billy… - szepnęła, pocałunkami pieszcząc ramię Idola. Zabrzmiało to czule i było przepełnione uczuciem - … masz.. taką gładką skórę… - Dakota właśnie lizała linię obojczyków. Rozpalone policzki i końcówki włosów muskające Idola nie ułatwiały sytuacji. Na domiar złego hakerka nagle delikatnie trąciła napięty prawy szczyt piersi Idola i lekko jak piórko otarła górną połową ciała o tors mężczyzny.
- Wcale nie… -zaśmiał się Idol starając jeszcze nad sobą panować. Wdech i wydech… głęboki i powolny. Samokontrola i medytacja... mimo że dziewczyna wcale mu tego nie ułatwiała, stara się zapanować nad swoimi narastającymi żądzami względem niej.
- Nie kłóć się - rzuciła otaczając jego szyję ramionami i wtulając się leciutko całym ciałem. Chwilkę się zastanawiała ale w końcu pozycja na kolanach nie była najwygodniejsza i Dakota oparła się całym ciężarem o Billy’ego. - Wiem, że jest - wyszeptała z ustami przy ustach Idola, wpatrując się w jego oczy. Cmoknęła go lekko i raz kolejny, nieco mocniej otaczając go ramionami i przyciskając swe ciało do ciała mężczyzny. Zaś Billy mógł poczuć, że jej koszulka skrywa zaskakująco pełne piersi, które teraz ocierały się blisko o jego tors.
- No… dobrze…- i medytacja poszła w diabły. Nie mógł się jej teraz opierać i drapieżnie chwycił dłonią za pupę Dakoty ściskając poprzez dość gruby materiał jej spodni. To… pomagało zachować nieco spokoju. Cmoknął czubek jej nosa dodając.- Co teraz… księżniczko? Jaki kaprys?
Dziewczynie nie udało się powstrzymać okrzyku. Jęknęła głośno z przyjemności i zaskoczenia.
- Przep… raszam… - schowała buzię w zagłębieniu szyi Idola - zasko...czyłeś mnie. - wciągnęła raptownie powietrze.
- Nie musisz przepraszać.- mruczał masując jej pośladek zdrową dłonią i przyciskając nieco mocniej drobne ciało Dakoty do siebie.- Za to winnaś powiedzieć co dalej… mamy się tak przytulać?
Było dość sensowne rozwiązanie, bo pozwalało mu zachować kontrolę nad sytuacją. A w głównej mierze nad sobą.

- Nie wiem co dalej… - Dakota nie potrafiła przestać całować i pieścić dłońmi wszystkich tych części ciała Billy’ego, których mogła dosięgnąć - … lubię… jak mnie przytulasz, Billy. - mruczała pomiędzy cmokami składanymi na jego uchu, szyi, twarzy i ustach. Jakoś zawsze kończyło się pocałunkami jego ust. I coraz bardziej odważnej eksploracji językiem.
- Więc może chcesz… bym ja cię podotykał… dla odmiany?- zasugerował pomiędzy pocałunkami Billy, mając ochotę na więcej niż tylko dotykanie Dakoty.
- Dobrze - zgodziła się spoglądając Idolowi w oczy. Odsunęła się i usiadła nieruchomo na przeciwko, podobnie jak siedział do tej pory Billy, ewidentnie naśladując jego zachowanie.
- Pozbądźmy się najpierw … niepotrzebnych barier.- to mówiąc Idol chwycił za rąbki jej koszulki z wyraźnym zamiarem podwinięcia ich i ściągnięcia z niej ubrania.
Dłonie Dakoty opadły na dłonie Idola i po chwili wahania pomogła mu w rozebraniu górnej części ubioru. Pod koszulką miała najzwyklejszy, czarny staniczek bez żadnych fikuśnych ozdób do jakich Idol nawykł w kontaktach z płatnymi towarzyszkami. Pełne piersi Dakoty tworzyły rozkoszne zagłębienie, wznosząc się i opadając szybko gdy oddech dziewczyny wyraźnie przyspieszył. Na lewym obojczyku miała niewielki tatuaż sowy.
- Dakoto moja droga, jesteś śliczną młodą damą.- mruknął Billy, nachylił się i musnął dekolt dziewczyny w pocałunku, potem kolejnymi znaczył jej piersi… delikatne i spokojne, dotarł ustami do obojczyka i musnął językiem ową sową.- Bardzo kuszącą młodą damą.
Dłonie dziewczyny zaciskały się na jej udach gdy Idol drażnił i rozpalał ją coraz bardziej subtelnymi pieszczotami.
- A ty jesteś… nieziemsko.. przystojny, Billy - wymruczała wypinając instynktownie biust i wyginając się w lekki łuk by ułatwić mu dotyk. - I … czuły… - spojrzała na Idola i pogładziła go po twarzy - Oj… teraz twoja kolej… - zachichotała nerwowo - gubię się trochę. Ale… najbardziej … to się denerwuję.
- Są przystojniejsi ode mnie z pewnością.- mruknął Idol całując czubek nosa dziewczyny.- Powiedz jednak teraz, gdzie chcesz bym cię cmoknął, dobrze?
Było coś uroczego w jej niewinności, co sprawiała że Billy nie miał ochoty poganiać dziewczyny swoimi pragnieniami, zwłaszcza… że już nie prowokowała go swym dotykiem.
- Tu - wskazała na dekolt - i tu - potem na szyję- i tu - palec wylądował na ustach. Siedziała grzecznie drżąc z oczekiwania i podniecenia. - I przytul… lubię… jak mnie przytulasz jak przed chwilą - zawstydziła się takiego komenderowania i dorzuciła - proszę…
- Zgoda.- mruknął Billy z ciepłym uśmiechem uznając jednocześnie, że dziś posunęli się wystarczająco daleko. Dakota chyba nie była jeszcze gotowa. Cmoknął pieszczotliwie miejsca które wskazywała, piersi, szyję… usta. Czule choć i muskając je lubieżnie czubkiem języka. Potem przytulił dziewczynę mocno do siebie uniemożliwiając sobie wszelkie podstępne zagrania… poza rozpięciem jej stanika, przed czym nie mógł się powstrzymać.
- Jak chcesz… możemy się… położyć i leżeć przytuleni aż zaśniemy.- zaproponował choć jego myśli dalekie były od snu.
Dakota wtulona w Billy’ego lekko się napięła czując rozpinany stanik i odsunęła się nieco:
- Ja… ja sama - mruknęła przytrzymując bieliznę na miejscu. Zsunęła najpierw jedno a potem drugie ramiączko i drżącymi rękami odsunęła staniczek uwalniając pełne i jędrne półkule z ciemnoróżowymi szczytami. Napiętymi rozkosznie i rzucającymi wyzwanie opanowaniu Idola. - Możemy … tak. - pokiwała głową.
- A chcesz?-
mruknął nachylając się ku w pełni odkrytym skarbom i muskając zaczepnie ich napięte punkciki delikatnie czubkiem języka.- Nie chcę ci nic narzucać.
Zanim Billy skończył droczyć się z dziewczyną, opadła ona na plecy z cichym jękiem wyginając się w łuk i ciągnąc Idola za sobą.
- Zró..ób tak jeszcze raz. - poprosiła nie otwierając oczu.
- Dobrze... - mruknął Billy i nachylił się nad dziewczyną pieszcząc językiem i ustami szczyty jej piersi, czasem zataczając wokół nich kółeczka, czasami schodząc ustami po jej biuście dookoła nich i rozkoszując się doznaniami.- Twoja skóra jest bardziej delikatna.
- Aha… -
wymruczała chyba nie do końca kontaktując - … Billy przytul… mnie - poprosiła drżąc i wijąc się na materacu. - Ja… chciałabym… być bliziutko… - wydyszała przez zaciśnięte z przyjemności zęby. Sama nie do końca wiedząc o co prosi, chciała być bliżej mężczyzny. Dużo bliżej.
Idol powoli nasunął się na jej ciało obejmując je lekko i dociskają do materaca, delikatnie całując jej szyję i bark mruknął.- Chyba lepiej jeśli ty będziesz na górze, jesteś leciutka… ja trochę ciężki.
- Tak jest dobrze… -
uśmiech na jej buzi potwierdzał słowa. Objęła Billy’ego ramionami i ułożyła wygodniej, kręcąc się pod nim. Zauroczona wpatrywała się w oczy mężczyzny - Wiesz, że … - urwała - … ja tego nie … planowałam… ja… - odgarnęła włosy z oczu i pogładziła Idola po twarzy - po prostu chcę, żebyś wiedział.
- Wiem księżniczko.
- Billy cmoknął czubek jej nosa.- Nie martw się tym.
Uśmiechnął się łobuzersko dodając.- Pomyśl raczej… co zaplanować teraz.
Nachylił się i pocałował jej usta, tym razem drapieżnie i zachłannie, pieszczotliwie wodząc językiem po jej wargach i zapraszając języczek dziewczyny do tańca.
Wydawało się, że ciało dziewczyny tylko czekało na sygnał, a gdy nadszedł bez wahania pozwoliła Billy’emu na ostrzejsze pieszczoty. Odpowiadała z razu niezbyt wprawnie ale entuzjastycznie, z chwili na chwilę nabierając śmiałości. Przyciągnęła Idola bliżej wpijając palce w jego plecy. Zmieniła nieco pozycję: zgięła jedną nogę w kolanie i poruszyła lekko biodrami, nieświadomie pobudzając wrażliwe obszary mężczyzny poniżej pasa. Jej piersi przycisnęły się do ciała najemnika. Dziewczyna poddawała się coraz mocniej pasji.
A i Billy’emu ciężko było nad sobą zapanować, na szczęście ubrania ograniczały możliwości jego działania. Pozwoliło to oderwać usta od warg dziewczyny i spytać cicho.- Co dalej księżniczko… czego pragniesz?
- Cie...bie -
wymruczała na oślep próbując sięgnąć ustami ust Idola. Jej dłonie błądziły coraz niżej i niżej pleców partnera - nikt ...mnie tak nie tulił do snu.-
Paluszki dotarły do linii bielizny Idola i… wędrowały dalej badając nowe tereny przez materiał ubrania by wrócić z powrotem do góry.
- Obawiam się, że sen nie jest moją intencją…- mruknął z cichym jękiem instynktownie napierając swoimi biodrami na jej.- Ale jeśli chcesz być cię tulił.
Pocałował ją znów namiętnie i zachłannie.
- Teraz… ja… na górze… - poprosiła Idola kładąc dłoń na jego biodrze.
- Zgodnie z życzeniem.- cmoknął ją w czubek nosa i zsunął się z niej kładąc się na plecach.
I zerkał na leżącą Dakotę, której krągłe piersi przyciągały wzrok i kusiły.
Dziewczyna przetoczyła się i powolutku usadowiła na udach Idola. Nie mogła oderwać wzroku od wypukłości odznaczającej się pod bielizną Billy’ego.
- Nie boli Cię to? - spytała ciekawie, spoglądając na Idola.
- Prawdę powiedziawszy jest trochę męczące…- zaśmiał się Idol przyglądając się własnej reakcji w gatkach.- Ale pewnie ty też odczuwasz… mrowienie… tam na dole.
- Mhm… -
potwierdziła Dakota wciąż skupiona na nowości. Wyciągając powoli dłoń musnęła wypukłość czubkami palców, przyglądając się reakcji mężczyzny badawczo.
Billy zacisnął zęby i zamknął oczy. Dłonie zacisnął na materacu… czując pieszczotę dziewczyny na swym przewrażliwionym już organie. Łatwo mogła go doprowadzić do dość… zabawnego, przynajmniej z jej punktu, wybuchu.
Dakota powolutku uniosła gumkę bielizny i … zaglądnęła jak mały ciekawski troll do środka. Jedyną reakcją był szybszy oddech, gdy przez dłuższą chwilę podziwiała oręż Idola.
- Hmmmm… - mruknęła opuszczając delikatnie bieliznę na miejsce. - Nie wyglądał… - pochyliła się nad Idolem. Ruch ten podkreślił jej wąziutka talię i pełną krzywiznę bioder, wprawił jej piersi w lekki ruch. - … na zmęczonego. - uśmiechnęła się pokazując dołeczki.
- Już się bałem, że powiesz iż widywałaś większe…- zaśmiał się cicho Billy dotykając delikatnie policzka dziewczyny.- Nie jest zmęczony… ale jest bardziej w stanie wrzenia.
- Chcesz, żebym poszła? -
spytała cichutko z minką wyrażającą wyrzuty sumienia. - Nie widywałam - pokręciła też głową zmieniając minę na poważną.
- Nie… dlaczego miałbym?- pogłaskał ją po policzku Billy, musnął kciukiem wargi, zsunął palce po szyi, dotknął piersi, docierając w końcu do jej szczytu, po którym krążył.- Ten mały namiocik jest dowodem jak bardzo zmysłową istotką jesteś. To ty go wywołałaś.
- Nie chcę, żebyś…. - Dakota wyprężyła biust pod dotykiem Idola - ...cierpiał. A to poma...maga? - położyła delikatnie dłoń na prężącym się oszczepie Idola. I zacisnęła nieco mocniej.
Nawet Billy miał swe granice wytrzymałości i pod dotykiem Dakoty, je przekroczył z głośnym jękiem w i dość kłopotliwy sposób. Ugniatając delikatnie pierś dziewczyny, dotarł na szczyt… ale niewątpliwie w sposób, jaki zdarza się w sypialni nadpobudliwym nastolatkom.

Choć… tak była w tym jakaś przyjemność, po której wybuchł śmiechem.- Eeeech… kiepski ze mnie nauczyciel.
Dziewczyna siedziała z rękoma przyciśniętymi do piersi i zszokowaną miną.
- Przepraszam…. - zeszła z kolan Idola i uklękła obok pochylając się by pocałować dłoń Idola a potem opadła na niego układając się jak Billy wcześniej na niej. Obsypała twarz i usta Idola pocałunkami mrucząc przeprosiny i obiecując poprawę.
- Za co?- Billy zakrył jej usta dłonią podczas kolejnego pocałunku, przerywając jej działania.- Nie masz za co przepraszać księżniczko. I nie musisz niczego obiecywać. No… już lepiej?
- Mhm - Dakota wtuliła się w mężczyznę po stronie jego protezy zupełnie nie przejmując się jej wyglądem. - Wiesz… czytałam taką książeczkę… - Dakota uniosła się nieco na ramieniu - … tam pokazywali … jak … no wiesz. - rzuciła okiem na krocze Billy’ego. - Ale nie pisali, że po dotknięciu no… wiesz… wy.. buchnie.
- Nie po jednym…-
zaśmiał się cicho Billu mocniej tuląc do siebie dziewczynę. - Ale po długim dotykaniu tak, a ty.. swoją urodą rozpaliłaś mnie już wcześniej, więc to było następstwo. No… i nie przejmuj się. Za chwilę pewnie znów bym mógł.
- Chcesz to pójdę po książeczkę i …
- zaczęła szybko i zaczerwieniła się znowu. - … poćwiczę, żeby następnym razem było ci lepiej.
- Na razie skupmy się na tym, aby tobie zrobiło się dobrze, co?-
wymruczał Billy cmokając dziewczynę w policzek.
- Mi jest dobrze - stwierdziła Dakota z uśmiechem nadstawiając buzię do całowania.
- Skoro jest ci dobrze…- mruknął Billy i zaczął za całować usta i szyję Dakoty, mocniej tuląc dziewczynę protezą.-... to rankiem na mnie poćwiczysz z książeczką.
Póki co zdrowa dłoń zacisnęła się na piersi Dakoty masując ją i ugniatając… i rozkoszując się doznaniami.
- Ooo….ook - wyszeptała dziewczyna, której nagle zabrakło tchu. - Billy … - jęknęła cichutko imię mężczyzny prężąc swe ciało i przytulając mocniej.
- Co?- mruknął cichutko mężczyzna nie przerywając drapieżnej pieszczoty dłonią jej biustu.
- To jest… takie… takie… - zająknęła się nie umiejąc opisać wrażeń - … nie wiedzi...ałam, że tak może być…
- Może być jeszcze przyjemniej, ale chyba masz dość wrażeń na dzisiaj.-
stwierdził Billy cmokając czoło dziewczyny i ograniczając swój dotyk do tulenia Dakoty. Przymknął oczy rozkoszując się ciepłem i miękkością jej ciała.
Oddech hakerki powolutku wracał do równowagi choć drżała w ramionach mężczyzny jeszcze dłuższa chwilę, gdy ciało odreagowywało napięcie i niezaspokojoną żądzę. Wtuliła się mocno w bok Billy’ego, włosy rozsypały się na ramieniu Idola.
- Dziwnie… - mruknęła po chwili - … myślałam… że po seksie z mężczyzną będę się czuć inaczej. - stwierdziła naiwnie.
- Księżniczko… to nie był seks. To była tylko gra wstępna. Do seksu… musiałabyś zdjąć spodnie i majtki.- zaśmiał się cicho Billy.
- Ale… - zaczęła i nie dokończyła - … głupek ze mnie. Masz rację. - schowała buzię pod ramieniem Idola. - Nie śmiej się… - jęknęła zawstydzona.
- Seks też będzie, ja ty będziesz na niego gotowa.- odparł z uśmiechem Billy, głaszcząc ją po włosach.
- Aha, to dobrze - uniosła buzię - A… Billy… pójdziesz ze mną na koncert?
- Nie w przeciągu następnych dwóch-trzech dni. Jestem uwiązany do karawany jak pies podwórzowy do budy.
- mruknął cicho Billy zamyślony.-Potem… czemu nie.
- To po zleceniu
- pokiwała głową Dakota z radosnym uśmiechem, bawiąc się palcami Idola i po kolei je całując. - Masz duże dłonie - powiedziała przykładając swoją rękę do dłoni mężczyzny.
- A ty śliczne piersi…- mruknął Billy, jednak nie dotykając jej ciała. Tak na wszelki wypadek.
- Ten stary zestaw? - zaśmiała się Dakota naśladując rozpuszczony ton kapryśnych panienek. Pokryła tym zakłopotanie komplementem.
- Uroczy… zestaw… bardzo pobudzający.- mruknął Billy rozkoszując się chwilą spokoju i milutką Dakotą w objęciach.
- Wiesz co… - odgarnęła włosy z twarzy i ponownie podniosła się - … mi się podobał ten dźwięk co wydałeś jak wiesz… - chochlikowy uśmiech ukazał słodkie dołeczki.
- Cóóóż… ty go wywołałaś… to było od początku do końca twoje dzieło.- mruknął Billy całując ją w czoło.- Powinniśmy się zdrzemnąć, jeśli chcesz rano poeksperymentować na mnie ze swoją książeczką.
- Noo, dobrze. - Dakota sięgnęła po koc i przykryła ich oboje - Dobranoc. - mruknęła odwracając się tyłem do Idola i wtulając leciutko w jego ramię.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 26-01-2016 o 19:17.
abishai jest offline