Stające dęba włoski na karku uzmysłowiły mu, że atak może nastąpić także z tyłu. Co z tego, że stali tam inni. Pająk mógł stać metr obok i być niewidoczny. Mógł stać i między nimi, co z tego że podobno był wielki jak ciężarówka. To przecież “tylko personifikacje wyobrażeń na temat zwierząt”. A kto powiedział, że personifikacja nie może być tak wielka jak chce.
Sikając i będąc gotowym do odskoczenie Chris nie wziął tego pod uwagę… Nagle poczuł się jak postać z filmu. Oczami wyobraźni widział już scenę gdy odwraca się i przed twarzą widzi rozwarte szczękoczułki pająka ociekające metaforycznym jadem.
Wiedział, że rzeczywistość filmowa rządzi się swoimi prawami, dopóki nie odwróci się, dopóty będzie bezpieczny i potwór nie zaatakuje. Przynajmniej w filmie.
Walcząc sam ze sobą spojrzał przez ramię. Wprost w wyszczerzoną w wilczym uśmiechu paszczę. - Lejesz jak koń - wychrypiał nieludzkim głosem Bill.
A pająka ani widu ani słychu. |