Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 13:34   #28
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Słowa Augustyny Lorraine były intrygujące dla Tony’ego. Nie stawiały też nowożeńców w dobrym świetle. Lebret junior bez problemu mógł sobie wyobrazić, że Ludwika w desperacji nagabywała oboje po uroczystości. Klęknęła przed Marciem Santoni, być może kurczowo chwytając się jego marynarki żebrząc o wsparcie. Liczyła na współczucie, ale możliwe że zaprawiony szampanem i poirytowany tym, że obca dla niego kobieta psuje mu najszczęśliwszy dzień, Marco uderzył ją czymś co chwycił przez przypadek. Uderzył za mocno i ze śmiertelną skutecznością.
Klasyczne morderstwo w afekcie.
Tony wyobrażał sobie nawet że przerażony swym napadem wściekłości Marco przekonuje swą świeżo poślubioną małżonkę, że wystarczy porzucić martwą biedaczkę i uciec… na podróż poślubną poza granice państwa do czasu, aż sprawa przycichnie.
Oczywiście to wszystko było jedynie zgrabną hipotezą nie popartą żadnymi dowodami, a wynikające po części z tego, że Tony nie miał żadnych innych podejrzanych. Ba, nikogo prawie z kim można by było powiązać Ludwikę.
Miał za to nowy adres: ulicę Ponthieu na której ponoć mieszkała. Oraz osobę z którą mógł porozmawiać. Być może dozorczyni Marcelina poszerzy krąg podejrzanych, bo jeśli nie.
To póki co Tony jednak podejrzewał Marco… przynajmniej do czasu, aż dwójka śledczych wróci ze swej podróży z nowymi informacjami.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline