Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 14:57   #1012
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Tocząc się na sztywnych nogach w stronę Morrison’a Sam tylko czekała, aż świat nagle zrobi się czarny i tyle - na tym zakończy się jej żywot, a upadku na spieczoną słońcem glebę już nie zarejestruje. O dziwo nie skończyła z nadmiarem ołowiu w bebechach i nawet dość sprawnie dotarła do budynku… normalnie nie mogła w to uwierzyć. Tak samo jak w to, że szturmowiec wyszedł do niej i próbował osłonić przed ewentualnym atakiem. Kto widział podobne brednie? Chyba koleś naczytał się za dużo historyjek o błędnych rycerzach, czy jak to się tam nazywało. Nie zmieniało to jednak faktu, że Ortedze ulżyło, ba!, przez chwilę nawet chciała mu podziękować. Na szczęście w porę się rozmyśliła. Jeszcze swoim zwyczajem rozkleiłby japę, zalewając otoczenie irytującym bzyczeniem. Mijając go mruknęła coś, co brzmiało jak “Mhm” i nie zatrzymując się, przeszła wgłąb budynku. Nie udusi go, ale chociaż mu sprzeda kopa ot tak, dla psychicznej higieny… ale to później. Teraz czekała ją robota i na niej się skupiła.

Ludzie z pociągu nie wyglądali na potrzebujących doraźnej pomocy. Co prawda nigdzie nie widziała Irish’a, ale jego brak wzięła za dobrą monetę. Gdyby oberwał Ellen by ją o tym poinformowała. Układy układami, ale o swój zespół dbało się w pierwszej kolejności. Uśmiechnęła się nieznacznie do Rob’a, na resztę wzruszyła ramionami i zaklęła widząc najciężej rannych.

- Kto to tak spierdolił? - burknęła z naganą, klękając przy kobiecie. Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, że jak chcesz aby coś zostało zrobione dobrze, zrób to sam. Może i otaczający ją ludzie umieli strzelać, jednak na opatrywaniu znali się w takim samym stopniu, co ślepy na kolorach. Ale w końcu wzięli ze sobą Sam nie tylko po to, aby mogła gardzić nowymi ludźmi i nieznanym dotąd terenem. - Rozumiem prowizorkę, bo ciężkie warunki… dobra no, przynajmniej się nie wykrwawiła. - pokiwała głową, ściągając z ramienia czarną torbę. Przydałby się Cosmo, a raczej jego jego ręce. Z tego co pamiętała krwotoki były nie dość że upierdliwe, to jeszcze cholernie groźne dla zdrowia i życia. Wypadało wiec wpierw zając się właśnie nieznaną kobietą.
- I jeszcze mi powiedz, że ci ta noga potrzebna… - westchnęła do pacjentki, wyraźnie niezadowolona. Babranie się w mięsie i wyciąganie fragmentów potrzaskanej kości zapowiadało się na długą i żmudną zabawę, a przecież czekał jeszcze koleś z przestrzelonymi bebechami. Gdyby rzeczoną nogę uchlastać, oszczędziłoby to czas, o nerwach monterki nie wspominając. Lubiła grzebać w maszynach, z ludźmi trochę gorzej: wierci się taki, jeczy, albo marudzi, często pochlipując pod nosem... lub, o zgrozo!, modlić się zaczyna. Patologia.

W pierwszej kolejności sięgnęła po leki przeciwbólowe i środki odkażające - jedno aby ofiara się jej nie rzucała podczas zabiegu, drugie aby przeczyścić zasyfioną ranę, niwelując tym późniejsze powikłania w postaci zakażenia, gorączki, tężca, gangreny i jeszcze większej ilości ludzkiego sapania.
- Zobaczymy, czy nie porwało ci tętnic. Zakręcę kurek żebyś się nie wykrwawiła i na razie chwilę poleżysz, a ja zobaczę co z twoim kumplem. Jak miał szczęście, to kule przeszły na wylot. Jak nie… będziemy grzebać, no ale po kolei. Staraj się nie rzucać. - uśmiechnęła się nawet miło jak na siebie. Krzyk szeryfa zignorowała, to nie był jej problem.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline