Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 18:32   #83
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Orest zaklął pod nosem, kiedy jego towarzysz opuścił pojazd. Rosjanin nie rozumiał motywów jakie kierowały Wolfa. Chciał w pojedynkę wejść do budynku, w którym odkryto aktywność wroga i w którym tak naprawdę mogło kryć się wszystko, a para strzelców na dachu była tylko przykrywką? To się mężczyźnie nie mieściło w głowie. Chce się dać zabić, pomyślał, odprowadzając wzrokiem żołnierza.
Rohow zastąpił Wolfa na karabinie i bacznie obserwował okolicę. Rosjanin nie miał jeszcze okazji obsługiwać tej broni, ale liczył na to, że pojmie ją w lot, tak jak to zrobił z kierowaniem pojazdu.
Kolejne przekleństwo padło z ust strażnika, kiedy ich „bohater” zniknął w budynku i Orest nie mógł go już dłużej osłaniać. Wolf był zdany tylko na siebie. Orest, jakąkolwiek sympatią nie darzył tego faceta, za nic w świecie nie pójdzie wyciągać jego rannego dupska w pojedynkę.

Jak się okazało, sytuacja mogła się polepszyć, kiedy sam Sander postanowił opuścić bezpieczne schronienie, jakie dawał transporter. Czy to przez wzgląd na ich kompana, czy też miał ku temu inne powody, ich dowódca pognał do budynku i Orest nie miał czasu domyślić się przyczyny tej decyzji. Miał teraz swoje problemy.
Został niemalże sam na drodze. Lucky i nieustraszony Stoner zwiedzali domostwa po drugiej stronie, a motocyklistki miały własne kłopoty z utrzymaniem się przy życiu. Jedyną osobą, która pozostawała wolna był ich sanitariusz Mark. Człowiek, który nie miał praktycznego doświadczenia z bronią.
Świetnie, utyskiwał Rosjanin. Sam na odkrytym polu i na dodatek muszę mieć oko na całą okolicę...

- Mark. Słyszysz mnie? - Puścił pytanie w eter. - Mam wszystko pod kontrolą. Siedź w pojeździe i nie wychy... - urwał, gwałtownie poruszając się i przenosząc lufę karabinu w stronę osoby, którą dopiero teraz zauważył. - Zaraz... Co ten pieprzony bachor tam robi?
Orest przez chwilę wpatrywał się w wątłą sylwetkę dziecka. Nie dostrzegł jednak nic podejrzanego. Po prostu dziewczynka, gdyż tak wywnioskował po jej długich włosach i pobrudzonej sukience, szła jak gdyby nigdy nic w stronę ich transportera. Nie wyglądała na przerażoną, co wywołało zastrzyk adrenaliny w ciele strzelca.
Pułapka!, pomyślał natychmiast. Odwraca moją uwagę!
Po tych przemyśleniach zaraz wziął się za jeszcze bardziej wnikliwe obserwowanie okolicy, skupiając się najbardziej na budynkach, z których wyszło dziecko.

- Mark, uważaj! Jakaś dziewczynka idzie w twoim kierunku. Pod żadnym pozorem jej nie otwieraj! To zasadzka!

Dziecko było zagrożeniem. Zagrożeniem, które mogło kosztować ich życie.
Orest nigdy nie skrzywdził tak młodej osoby. Zrobi to, jeśli będzie musiał. Miał tylko nadzieję, że seria ostrzegawcza wystrzelona w momencie, w których dziewczynka zbliży się niebezpiecznie blisko transportera wystarczy, by zniechęcić ją od tego, co zamierzała robić.

- Co za popierdolony świat - mruknął do siebie, biorąc uspokajające oddechy i nie spuszczając otoczenia z oka.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline