Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 19:46   #12
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Franz nie był mocarzem, nie był też jakoś cudownie mądry ale był twardy, gdyż jego, podobnie jak zresztą wielu ludzi z wioski Krausenick, ukształtowało twarde życie. Najpierw rzeźbiła go robota w młynie ojca, przerzucanie ciężkich worów z ziarnem lub mąką i duszenie się mącznym pyłem podczas mielenia tego co wydarli ziemi chłopi. Potem jego los kształtowało mnisie skurwysyństwo w szkółce przyklasztornej w Bokenhof, kary cielesne, pedalstwo i ludzkie upodlenie, a także o dziwo przyjaźń na śmierć i życie. Później przyszło dorosłe życie i rogatka na trakcie, wykłócający się kupcy, nieobliczalni awanturnicy, włóczęgi i najgorsze, bandziory gotowi powiesić za jaja za byle szeląga. Oczywiście dorosłość była lepsza, był wybór, była stała robota, było złoto z łapówek, była też dziewczyna. Hildur miała na imię i była siostrą jego najlepszego kumpla Daniela, tak tego samego co razem z nim cierpiał katusze w pierdolonej mnisiej szkółce. Tak więc jego narzeczona, miała piękne blond włosy, biust jak dojrzałe melony, a tyłkiem potrafiła zgniatać leśne orzechy. Ślub miał być już tuż tuż, ale wszystko szlag trafił, choć była jeszcze nadzieja, nikła ale była.

Franz wracał do wioski i zbałamucił po drodze, gdyż w mieście kupował korale dla lubej. Gdy dotarł na miejsce wiocha już się paliła, a napastnicy odeszli, zostawiając rozszarpane ciała miejscowych. Franz był w szoku, błądził wśród trupów szukając Hildur, ale nie mógł znaleźć jej ciała. Dopiero Daniel wyrwał go z amoku, mówiąc że być może porwała ją horda, że jest nadzieja, że trzeba ją odnaleźć. Dopiero wtedy ogarnął się trochę i poszedł sprawdzić co z rodziną. Ojciec, matka, dziadek i starszy brat nie żyli, szczęściem czy cokolwiek to było, jeszcze dwaj bracia zachowali żywot, bo zaciągnęli się do wojska i nie było ich w wiosce. Franz uronił kilka łez i zabrał się do roboty. Zebrał co dało się do jedzenia i picia, z nie tkniętej drewutni wyciągnął kilka pochodni i linę, a potem poszedł na plac, gdzie zebrali się niedobitki. Schulz bredził jak najęty, zachęcając ludzi do zemsty, ale Franza nie trzeba było przekonywać, musiał odbić Hildur albo przynajmniej upuścić juchy zwierzoludziom. Jedynym powodem do zadowolenia teraz było jego uzbrojenie, które z racji zawodu było całkiem niezłe. Topór bojowy, tarcza, kolczuga, hełm i jego ulubiona broń kusza, było tym o czym większość wieśniaków mogła tylko pomarzyć.
 
Komtur jest offline