Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - No ładnie. Spokojnie wyliżesz sie z tego. Wracamy do środka, Sam cię tam opatrzy. - mruknął szturmowiec gdy zauważył stan technika a właściwie jego nogi. Nic dziwnego, że był oporny do dyslokacji ale czemu do cholery nie informował o tym w cywilizowany sposób tylko przekrzywkiwał się z tami w środku? Byli jednak z jednego oddziału i szturmowiec nie zamierzał zostawić go samego. Chciał mu też dodać trochę otuchy. Na jakies wymundrzanie się będzie czas po akcji. Na razie bez sesnu było się rozpraszać. - Spadamy stąd. Zaraz tam może się zrobić całkiem nerwowo. - rzucił krótko biorąc Cosmo pod ramię. Musieli się zmyć bo w tej chwili byli jedynymi, celami na otwartej przestrzeni co było bardzo niebezpieczne a przedłużanie tego po prostu głupie. Musiel się dostać do opanowanej przez nich "3-ki" by mieć względną osłonę. I w środku Sam mogła się zająć nogą Cosmo. Był ciekaw reakcji wśród gangerów na słowa szeryfa. Jeśli im wierzyć i temu co mówił wczesniej były nawet niezłe szanse na to, ze "swoi" gangerzy wymiękną w tak kryzysowej sytuacji. Jak nie teraz to potem albo w trakcie szturmu. Zawsze krko do przodu. Ale taka jawna dezercja mogła tych starych członków bandy rozjuszyć i momentalnie by się tam zrobiło gorąco. To byłby dobry moment by wejść do środka i zgrać z ogniem grupy Ellen. Ale by tak było musiał wrócić do "3-ki", zgarnąć Harvey'a i szeryfa któy mógłby rozpoznać kto jest kto i okrązyć budynek. Czyl najpierw właśnie dostać się z Cosmo do środka.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |