Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2016, 22:33   #12
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Kwatery Pracownicze, Reguły, pod Warszawą, ul. Królewska 11, późna noc

Chłopak poczuł jak zaczęła drżeć na całym ciele. Wiedział, że to nie z zimna. Twarz miała absolutnie kamienną. Trzęsącą się dłonią wykonała eksport wiadomości na swojego kompa. Trzeźwy umysł nakazał jej zachowanie dowodów w bezpiecznym miejscu i niezachwianej postaci. Przesunęła wskaźnik myszy na “Odpowiedź”.

Cytat:
Do [Mail]: Pani Wilczek
Temat: Re: Nununu pogodi
Treść:
Ukazało się w okienku. Trzęsące się dłonie Lulu nie wpisywały jednak w pole treści nic, zawieszone nad klawiaturą.
- Nie teraz. - powiedział chłopak delikatnie zabierając jej laptopa spod palców i odkładając na bok. Objął ramieniem. - Nie tak na gorąco. - Nie bardzo wiedział co mógłby jeszcze powiedzieć.
Milczała. Obserwowała tylko jak jej laptop oddala się od niej. Gdy ją objął, przysiądź mógł, że zaraz się rozpłacze,... ale nie. Roztrzęsiona i blada znosiła to gdzieś głęboko wewnątrz siebie. Zwinęła się w kłębek. Kajko przytulił ją i głaskał po plecach. Widząc co się dzieje z dziewczyną wpadał w złość zamiast w panikę. Parę razy sam druga ręką jakby chciał sięgnąć po laptopa. Zerkał na komórkę z chmurną twarzą. Ona jednak nie zwróciła na to uwagi, laptop, komórka leżały gdzieś poza jej świadomością. Zaczęła się delikatnie kołysać, przypominało to taki ruch jakim matki usypiają dzieci. Po chwili uświadomienia sobie co robi, przestała. Uniosła wzrok na Kajko, wciąż bez słowa.
Chłopak chciał coś powiedzieć… ale nie potrafił.
- Mam zadzwonić do tej twojej sąsiadki? By tam weszła, zawiadomiła kogo trzeba? - rzekł w końcu wciąż ją lekko głaszcząc.
Pokręciła przecząco głową.
- Nie… - Jej głos wydał się w pierwszym momencie zachrypnięty. - Sięgniesz telefon? - I spokojny. Za spokojny, dalej dusiła emocje.
Sięgnął.
Podał.
- Co chcesz zrobić?
Zobaczył jak wystukuje trzy cyfrowy numer.
9
9
7
- Zgłoszę anonimowo hałasy.
Kiwnął głową z aprobatą.
Nacisnęła więc zieloną słuchawkę i jak zwykle odliczała w głowie sygnały.
- Tak, słucham? - Usłyszała nagle męski głos w słuchawce.
- Dzień dobry. Chciałabym anonimowo zgłosić niepokojące hałasy. Wydaje mi się, że bójki. Ulica Jagiellońska 27 mieszkania 7.
- Widziała Pani coś niepokojącego?
- Słyszałam. Dwa męskie głosy i jeden kobiecy. Widziałam wcześniej jak młoda kobieta w krótkich czarnych włosach wchodziła do tego mieszkania.
- Wie Pani kto tam mieszka?
- Tak. Starszy Pan z córką. Wiem, że córka gdzieś wyjechała.
- Może Pani opisać…
- Przepraszam, ale muszę kończyć.

Rozłączyła się. Ścisnęła telefon w dłoni. Analizowała znów coś.
- Jak puściła maila parę minut temu to może wciąż tam jest. I raczej nie ma ze sobą mobilnego urządzenia lokalizującego połączenie. A zagadując ją… Policja w drodze. - zauważył przytomnie.
Nie było trzeba jej dłużej zachęcać. Ustawiła jednak stoper na 55 sekund.
- Jeżeli wciąż tam jest. - Odetchnęła głęboko, po czym wybrała numer telefonu. - Spróbuję najpierw na telefon ojca. - Odliczała sygnały.
Po piątym sygnale ktoś w końcu odebrał.
- Haaallo? - usłyszała gniewne warknięcie. Wydzwanianie o tej porze do ludzi zwykle spotyka się z taką reakcją. - Kto tam? Wiesz kurwa bydlaku która jest godzina? - Głos jej ojca wskazywał, że był jeszcze lekko pijany, nie przespał do końca zjazdu.
Kajko spojrzał na Lulu szeroko rozwartymi zadziwionymi oczyma.
Rozłączyła się szybko, nie wypowiedziawszy do słuchawki ani jednego słowa, by ojciec nie wiedział kto dzwonił. Na jej twarz wróciły kolory. Uśmiechnęła się krótko. Wiadomość, że nie zrobili mu krzywdy - jeszcze! (mówił jakiś głosik w jej głowie) - poprawiła jej nastrój.
- Hmm… Co oni kombinują? Coś kombinują… - Uniosła się do pozycji siedzącej. - Kuba… - Tak, pierwszy raz wypowiedziała jego imię. - Zbierajmy się stąd. Mam złe przeczucia. Zadzwonię do niej, jak będziemy już siedzieć na motorze.
Popatrzył na nią i rozejrzał się tęsknie po łóżku.
- Hm, no oki - powiedział przeciągle zbierając się powoli do wstania i szykowania do opuszczenia kwatery.
- Myślisz, że to tylko moja paranoja? - Zapytała z nadzieją, sama wstają z łóżka. Niechętnie.
- Paranoja w naszym przypadku to dobra rzecz - odpowiedział. - Tylko tak mi się widzi, że jak nas tu nie dopadli gdy staliśmy, to odebranie maila i 3 sek. łączenia na telefon twojego wkurzonego staruszka. Cóż, ja tam wątpię by wiedzieli gdzie jesteśmy.
Usiadła z powrotem na łóżko, chociaż stosowniej było by powiedzieć “opadła”.
- Jak zadzwoniłam na 997 to odebrała centrala? - Myślała głośno. - Jeśli zlokalizowali by rejon w którym jesteśmy mogli by sprawdzić jakie są w okolicy najtańsze hotele. Kamery, nasz motor… przesadzam?
- Pod warunkiem, że wiedzą, że dzwoniłaś na policję. To raz. Dwa, że policja nie namierzy połączenia nieaktywnego. W sensie nie zlokalizuje numeru jak jest w offie, tylko na podstawie info w logach centrali, że było połączenie. Tak to widzę. Ale nie jestem w tym totalnym specem.
- Hm… No dobra. - Brzmiało jak “możemy zostać”. - Chyba przesadziłam. Jazda gdziekolwiek o tej porze, to też nie do końca najlepszy pomysł. - Chwyciła skrawek kołdry i okryła się nim lekko. Wyglądało, że raczej z zimna niż ze wstydu.
Chłopak uśmiechnął się. Latanie po nocy tylko dlatego, że musiał pójść się odlać i niechcący zbudził dziewczynę... Facepalmem przebiłby chyba sobie czaszkę.
Ochoczo wsunął się pod kołdrę.
Grażynka ujęła telefon w dłonie. Jej wzrok przesunął się po wchodzącym pod kołdrę Kajce. Przyglądała mu się póki się nie okrył, a gdy to zrobił ścisnęła telefon.
- No dobra. - Przysunęła się do niego, a on zobaczył, że wybija znów jakiś numer. Sprawdza czy stoper jest w pogotowiu.
- Dajesz Mała. - Kajko zajął się dbaniem o czas.
Odetchnęła głęboko i nacisnęła zieloną słuchawkę oraz głośnomówiący. Jednak od razu rozległ się głos sekretarki oświadczający, żeby się nagrać.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, choć z drugiej strony? Łysy mógł cały czas czekać aż Grażynka zadzwoni raz jeszcze, więc mógł mieć jej telefon przy sobie.
Ale ruter… sprawdziła na szybko czy lateksowa suka znów bezczelnie nie wysłała maila z jej drugiej karty.
A jakże.

Wybrała drugi numer licząc sygnały.
- Hallo? - rozległo się po czterech. Głos był żeński lekko chrapliwy co niektórzy mężczyźni oceniają jako niezwykle seksowny, a inni jako “mała nie pij tyle”. W tle było słychać powolny stukot obcasów i jakby wiatr w słuchawce.
- Cześć słodziaczku. - Odezwała się intonując głos w taki sposób, jakby mówiła do kochanki.
- Kto mów… Och, króliiczeek! - Roześmiała się. - Nieprawdaż? Co zrobiłaś biednemu Tomkowi? To przez ciebie jest w szpitalu?
- Tak to ja. Och, serio? Biedny Tomeczek. Przykro mi, widzisz po prostu ten nicpoń był niegrzeczny. - Nie zmieniła tonu. - Sama wiesz jak to jest z mężczyznami, ale Ty wolisz starszych. - Ostatnia wypowiedź nie była do końca stwierdzeniem, ton był bardziej pytający.
- Zasadniczo to wolę kobiety. - wymruczała. Lulu uśmiechnęła się lekko, nie wiadomo dlaczego. - A co takiego zrobił Tomcio niegrzecznego, żeś go wpakowała w kraksę, króliczku? Nie odzywał się do ciebie miło?
- Właściwie w ogóle się nie odzywał, machał tylko swoją rózgą. Przestraszył mnie. - Odparła smutno.
- Rózgą?
- Wyglądała jak spluwa, ba nawet tak brzmiała.
- Poskarżyła się. - Nie wiem czemu on to robi, może mnie nie lubi?
- Co?!
- brzmiała na zaskoczoną i wściekłą. - Strzelał?
Kajko dał znać za pomocą rąk, że mają jeszcze dziesięć sekund.
- Nie martw się kochana… nie trafił. Jak słyszysz, miewam się całkiem nieźle. Jestem tylko… zmartwiona.
- Nie martw się króliczku, złapię i utulę
- odpowiedziała wciąż lekko poirytowana.
- Jego czy mnie? - Zerknęła na Kajko i stoper. Wciąż nie zmieniała tonu w rozmowie ze swoim Wilczkiem.
- Oboje, po kolei - odparła już o wiele spokojniej, jakby z obietnicą zawieszoną w powietrzu.
Kajko dał znać, że czas się kończy.
- Muszę kończyć, kochanie.
- Do zobaczenia skarbie
- to ona się rozłączyła.
Grażynka odetchnęła, chociaż starała się jak mogła gdzieś wewnętrznie stresowała się jaki będzie przebieg rozmowy. Uniosła oczy na Kajko.

- Słysząc waszą gadkę człowiek zaczyna myśleć o matematyce - mruknął kręcąc głową. - Nie wiedziała, że strzelał? O co tu c’mmon? - szybko zmienił temat.
Wzruszyła ramionami i pokręciła głową jednocześnie.
- Nie mam zielonego pojęcia. - Zmarszczyła jeszcze brwi, nim odłożyła telefon na szafkę.
Pocałował ją w skroń.
- Nie martw się tak, grunt że twojemu staruszkowi nic nie jest.
- Ona wie, że prędzej czy później przyjdę do niej sama.
- Szepnęła.
- Czemu miałabyś do niej przyjść?
- Pokazać Ci jeszcze raz filmik?
- Westchnęła. - Martwię się ojcem, nawet jeśli mówię, że tego nie robię. Jednak gdybym na jego miejscu zobaczyła Ciebie, albo Daniela… - Pokręciła tylko głową, nie kończąc zdania.
- Ale nie widzisz. Widziałaś swego staruszka i nic mu nie jest. Przyjdziesz do niej, obiecuję. Pójdziemy razem. Odwiedzić jak będzie gniła na Rakowieckiej czy gdzie tam jest kobiece więzienie. Albo na cmentarz. Nie dam jej zrobić nic tobie, czy sobie… damy rade Lulu.
Położyła głowę na poduszkę. Była zamyślona, ale daleko było jej teraz od miny “analizowania czegoś”, bardziej jakby bujała gdzieś w obłokach. Milczała.

Wydawało się, że Grażynka powoli zasypia. Przymknęła nawet oczy.
- Śpisz?
- Nope.
- Co chciałeś wtedy powiedzieć?
- Zapytała szeptem.
- Kiedy?
- Wracając z toalety, zacząłeś od “wiesz Lulu”.
- Ale to głupie. I możesz być zła.
- Wypowiedziane, czy niewypowiedziane?
- Bolą podobnie
- odparł. - Wiesz, pomimo tego wszystkiego, to… tu, teraz, ciesze się że weszłaś wtedy na ta kamerkę pod “Składem”.
Uniosła na niego wzrok.
- Dlaczego? - Może chciała to usłyszeć, w końcu nie była na tyle głupia by nie podejrzewać jaka może być odpowiedź.
- Bo gdyby nie to, zamiast być tu z tobą, pewnie słałbym ci właśnie jakiś kretyński filmik na pidginie.
Westchnęła.
- Przynajmniej… - urwała. “Wypowiedziane, czy niewypowiedziane” przywołała w myślach swoje własne zdanie. - Przynajmniej wiedziałabym, że jutro też tam będziesz i po jutrze i po po jutrze i tak dalej… a teraz? Mam wrażenie, że zaraz wstaniesz i uciekniesz.
- Ucie… Co?! - otworzył szerzej oczy.
Popatrzyła na niego przepraszająco.
- Boję się, bo zwykle takie bliższe relacje źle się kończą. Przepraszam. - Musnęła ustami jego policzek. - Ale nie uciekasz jeszcze, co?
- Wariatka
- mruknął i pocałował ją mocno.

Po tym, zasnęła nawet nie wiedziała kiedy.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline