Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2016, 11:13   #34
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Grigor, Janella, Markus

-Kto by pomyślał, że będziemy mieli doświadczenie z takim paradoksem. Duchowny Oghmy, który w sprawie do której został najęty nic nie wie...- rzekł Brad, lecz po chwili doszło do niego, że chyba swe myśli zbyt głośno wypowiedział i prędko się zaczerwienił -Wybacz panie. Głupstwo palnąłem. Czasem najpierw działam a potem myślę i mi się obrywa od dowódcy warty.- zreflektował się. Kompani opuścili strażnicę i ruszyli wzdłuż murów Marsember na wschód, prowadzeni przez małomównego Grigora.
-Być może i pan Courtez doceni nasze zaangażowanie w poszukiwania jego córki, lecz nie jest nas tak wielu jakby mogło wam się zdawać a spraw jest dużo na naszej głowie. Niestety nie możemy poświęcić wielu ludzi na poszukiwania albowiem trzeba nam patrole robić i bram pilnować.- odrzekł Markusowi strażnik.
-Czasy to ciężkie okolice nigdy nie były bezpieczne. Na północy dzikie lasy i pustynia, na wodach pływają piraci a regentka nie posyła ani jednego okrętu ze swej floty co by się z tym uporać. Do tego problemy w dokach i...- zamyślił się na chwilę czy aby na pewno może o tym mówić.

-Ufam panie, że to co wam powiem, zostawicie dla siebie. Mógłbym mieć problem że rozprawiam z mieszczanami o toczących się sprawach.- Brad wziął głęboki wdech i spojrzał na rozmówcę raz jeszcze -Myślę, że strażnicy ze wschodniej dogadali się z jakimiś przemytnikami i pozwalają im robić szemrane interesy w dokach i na wyspach. Nie mamy na to jednoznacznych dowodów, dlatego nie wolno mi rzucać oskarżeniami, lecz nie raz docierały na nas skargi ludzi, źle potraktowanych przez tamtych z doków. Sami nie bardzo wiemy cóż z tym począć, trzeba by było solidnych dowodów.- wzruszył ramionami. Po chwili człek podjął dalszą rozmowę, która przeszła na bardziej prywatną stopę.
-Ano dobrze traktują. I na chleb z szynką mam i gdzie spać jest a dzięki nauczycielom ciągle się rozwijam w wolnym czasie.- odrzekł dając Markusowi do zrozumienia, że nie szuka innej pracy...

Marsember, rynek

Tajga była świadoma tego, że jej niecodzienna uroda przyciąga wzrok, że trudno pozostać jej niezauważoną, lecz potrafiła się ukryć i to bardzo dobrze. Swoją wiedzę wykorzystywała skrupulatnie i tym razem. Wartko skryła się między straganami tak, że obserwowany przez nią bard z pewnością nie mógł jej dostrzec. Półelf siedział na fontannie zupełnie jakby nigdy nic i wciąż pitolił na tej swojej lutni raz po raz dziękując skinięciem głowy za podarowaną monetę od przypadkowego przechodnia. Godzina obserwacji wystarczyła by Tajga poczuła się na tyle znudzona, by w końcu ruszyć dalej. Miała trop. Stara handlarka ryb, jakich wiele było w portowym mieście. Na szczęście bard dobrze poinstruował Tajgę jak ją odnaleźć, to też kobieta skierowała swe kroki właśnie tam. Stara baba z targowiska jak to stara baba z targowiska lubiła sobie pogawędzić i poplotkować. A że Tajga potrafiła również przyodziać maskę miłej i sympatycznej to też nie trudno było pociągnąć handlarkę za język.

-Niestety, gdybyś tu przyszła dwa dni temu, oj zadziwiłby cię mój asortyment dziecinko. Świeżych dostaw dostarczał mi Ajaks. Piękne i duże okazy mi przynosił każdego dnia i wcale wiele sobie za nie nie życzył. Dziwak to był z niego co nie miara. Miał siną skórę a oczy tak niebieskie jak samo morze. A między palcami dłoni miał błony jak jaka ryba. Kiedy żem go pierwszy raz ujrzała, pomyślałam ja że to jeden z tych kuło tuo, czy jak one się tam zwą, ale nim tasakiem go pogoniłam uspokoił mnie i wyjaśnił, że jest potomkiem człeka i syreny. Oh to piękna historia była...- zamyśliła się na chwilę -Dobre trzy tygodnie do mnie przychodził, dzień w dzień o tej samej porze, tuż po świcie. Zawsze miał świeżo złowione rybki, schodziły mi jak ciepłe bułeczki młoda damo. Szkoda, że już mnie nie odwiedza, ale co począć, mam tylko nadzieję, że nie nosi teraz ryb do tej gangreny z doków starej wiedźmy, grubej baryły i lochy śmierdzącej Mirleny. Osz jak ja tej baby nie lubię...-

Tajga nie dowiedziała się nic więcej co mogłoby jej się przydać. W zasadzie wciąż nic nie wiedziała. Jedynym faktem, który można było połączyć z sprawą zaginięcia młodej Marie, był jej dzień zaginięcia i jednocześnie ostatnia dostawa ryb przez planarnokrwistego genasi. Zastanawiając się co dalej począć kobieta zauważyła grupkę dzieciaków biegających nieopodal targowiska. ~Spytać nie zaszkodzi~ pomyślała. Początkowo dzieci nie mówiły nic co mogłoby się na cokolwiek przydać Tajdze, lecz w końcu młody chłopak przypomniał sobie o duchu wody, który podarował jego koleżance tajemniczą mapę do zaczarowanego miejsca. Jak się okazało była to druga zaginiona dziewczynka, o której wspominał jej Thazar. Młoda Laura Benitez. Dzieci nie widziały mapy, ani też samego ducha wody. O tym zdarzeniu chłopczykowi opowiedziała sama Laura.

Grigor, Janella, Markus

W końcu dotarli na miejsce. Brad nie był osobnikiem, który znałby się na tropieniu, tak więc obyło się bez pokazu umiejętności wypatrywania śladów, odcisków butów i temu podobne. Człek bez pardonu poprosił o poprowadzenie go do jaskini, co też Grigor bez słowa sprzeciwu uczynił.
-Trup, jak żeście mówili.- burknął, po czym pochylił się nad ciałem i odwrócił je na plecy. Mężczyzna w momencie wyprostował się jak rażony piorunem, lecz nie ze względu na smród zwłok. Brad najwidoczniej rozpoznał tożsamość jegomościa.
-Na Helma, toż to Clint. Był strażnikiem...- drągal pochylił się nad zwłokami -ktoś go udusił.- syknął wskazując palcem ślady na szyi -Słuch o nim zaginął, niedługo po tym... Niedługo po tym jak przeniesiono go na wschodnią bramę!- warknął złowrogo -Te skurwysyny mówili, że zaginął w czasie patrolu na wyspach!- spojrzał na Markusa -Trzeba zwłoki zanieść do miasta i odprawić mu pochówek. Zajmiemy się tym, wy zaś możecie wracać do swoich obowiązków. Proszę jednak byście nie opuszczali daleko miasta, bo może mój dowódca będzie chciał raz jeszcze was przepytać w tej sprawie. To formalności niezbędne do raportu, ale postaram się by już wam głowy nie zaprzątał. Gdzie was szukać? Być może matka będzie chciała podziękować za odnalezienie ciała.- spytał zgorzkniały człek.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline