Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-01-2016, 15:35   #31
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
-Daruj panie.- skruszył się błyskawicznie wysoki strażnik -Ciężkie to czasy dla straży. Jedni pracują za dwóch a inni...- machnął tylko ręką -Niestety musicie odpowiedzieć na moje pytania. To tylko rutynowa kontrola, ale takie mamy rozkazy.

Młody kapłan nieznacznie skinął głową gdy usłyszał jak strażnik z respektem traktuje symbol jego bóstwa. W duchu cieszył się zaś bardzo, choć nie dawał tego po sobie poznać.

- Niech was Oghm błogosławi i obdarza was niezbędną wiedzą potrzebną do wykonywania powierzonych wam zadań. - młody kapłan ujął duży , srebrny medalion spoczywający mu na piersi i wychylając go w stronę strażników pobłogosławił im , mentorskim, podniosłym tonem. Gdy ci z nieco schylonymi głowami , oszołomieni lekko owym błogosławieństwem, spojrzeli raz jeszcze na kapłana ten dodał:

- Markus Albertus - odparł zapytany o tożsamość. - Kapłan Oghmy, zatrudniony przez Courteza do poszukiwań jego córki, jak już raczył wspomnieć mój towarzysz.

Nie wiedział czy nazwisko Albertusów będzie strażnikom cokolwiek mówiło, gdyż znane było raczej w kręgach kupieckich, ale też nie zaszkodziło go wyjawić. Markus był dość dumny z swego pochodzenia, nie mniej jak ze stanu kapłańskiego, zwłaszcza gdy wywoływał on pewne poważanie - jak tym razem.

Spokojnie przyglądał się genasiemu i strażnikom podczas ich rozmowy, w zasadzie niewiele więcej było do dodania. Na koniec przystał do prośby strażników by udać się na miejsce zbrodni. Wiedział, że kolejna wizyta tym razem w otoczeniu przedstawicieli prawa może rzucić jakieś nowe światło na sprawę morderstwa. Kto wie, być może strażnik znał się na tym lepiej, lub dostrzeże coś co sam kapłan czy tropiciel przeoczył? Tam gdzie była szansa na zwiększenie wiedzy tam winien być i kapłan Oghmy. Była to zresztą dobra okazji by w trakcie drogi zapoznać bliżej strażnika miejskiego Brada. Dowiedzieć się więcej o tym co dzieje się lub działo w ostatnim czasie w mieście. Zapoznać z listą poszukiwanych drabów, niewyjaśnionych przestępstw. Im dłużej o tym myślał tym bardziej cieszył się na wspólną podróż ze strażnikiem, wszak ten przez najbliższy czas i tak nie będzie miał nic innego do roboty. Poza tym Markus wiedział, że poza miastem może nie być zbyt bezpiecznie, a wszak każda para rąk, zwłaszcza takich które leczą, może być na wagę złota gdyby przyszło do walki. Strażnicy nie bez powodu tak nerwowo zareagowali widząc ich nadchodzących w stronę bramy...
 
Eliasz jest offline  
Stary 27-01-2016, 17:00   #32
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Nazywam się Janella Raz’hadi - kobieta odparła strażnikowi. - Tak jak mówią moi towarzysze, natknęliśmy się na martwe od wielu dni ciało. Nie wiem co spowodowało zgon; nie widziałam żadnych śladów wskazujących na walkę - nic co zdradzałoby przyczynę śmierci.
Potem jeden z mundurowych spostrzegł insygnia Markusa. Kult Oghmy musiał być tutaj poważany. Chociaż jeszcze w murach zakonu uczono Janellę o różnych religiach świata, nie przykładała do tych nauk większej wagi. Nie miała smykałki do nauki, a od mnogości nazw własnych bolała ją głowa. Nie mniej reakcja straży była dla niej miłym zaskoczeniem.

W drodze powrotnej przysłuchiwała się rozmowie kapłana. Miała nadzieję, że jego dociekliwość i determinacja zaspokoją również jej własną ciekawość. Jeżeli mieli poszukiwać córki Courteza, to właśnie straż powinna być pierwszym przystankiem. Z drugiej strony, czy kupiec zatrudniłby kogokolwiek, gdyby siły miejskie zrobiłyby to samo za darmo? Nie wydaje się.

W końcu znaleźli się w wieży, gdzie ponownie zadano im pytania. Janella podtrzymała wersję przedstawioną przez jej towarzyszy. Z pokorą przyjęła również polecenie ponownego udania się do jaskini, chociaż każda poświęcona minuta mogła oddalać ich od dziewczynki. W trakcie marszu wykorzystała chwilę, w której straż została nieco za nimi:
- Słuchajcie. Kiedy wreszcie wrócimy do miasta powinniśmy zebrać podstawowe informacje. Poszliśmy za tropem ponieważ był jeszcze świeży, ale teraz trzeba zacząć od początku. Może pan Courtez ma już przygotowany rysopis; a może nawet najął jakiegoś profesjonalnego śledczego, który podzieliłby się wynikami swojej pracy. Tak czy inaczej nie znajdziemy jej brodząc w ciemnościach.
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 27-01-2016 o 17:03.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 27-01-2016, 21:46   #33
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Słuchajcie. Kiedy wreszcie wrócimy do miasta powinniśmy zebrać podstawowe informacje. Poszliśmy za tropem ponieważ był jeszcze świeży, ale teraz trzeba zacząć od początku. Może pan Courtez ma już przygotowany rysopis; a może nawet najął jakiegoś profesjonalnego śledczego, który podzieliłby się wynikami swojej pracy. Tak czy inaczej nie znajdziemy jej brodząc w ciemnościach. - stwierdziła Janella

- Jak widzę twej pięknej i nieco egzotycznej urodzie dorównuje błyskotliwość. - Markus rzucił komplement uśmiechając się szczerze do Janell. - Masz rację , powinniśmy dowiedzieć się jak najwięcej, choćby od tego krasnoluda Gardina a także dowiedzieć się co ustaliły inne grupy poszukiwawcze i połączyć siły. Wątpię abyśmy byli jedynymi których najął Courtez. Po prawdzie to wiem bardzo niewiele , ufam że Grigor rozpozna dziewczynę jeśli się na nią natkniemy, jeśli jednak mamy przeprowadzić wnikliwsze śledztwo, zwłaszcza w obrębie miasta, będziemy musieli mieć więcej informacji. Nawet nie wiem kiedy dokładnie dziewczyna zaginęła, w jakim jest wieku, jak wygląda czy jak była ubrana. Jeśli to było porwanie to czy odezwali się już porywacze z żądaniem okupu? Jeśli nie to dokąd mogła pójść? ... Markus zasępił się na moment dobrze wiedząc jak nie wiele wie.

- Na chwile obecną nie ma to większego znaczenia bo obecny tu Grigor zna dziewczynę i z pewnością ja rozpozna, a poza miastem i tak nie jesteśmy w stanie bardziej się przysłużyć śledztwu. Choć dobrze byłoby przed powrotem dowiedzieć się par szczegółów . - Markus kończąc spojrzał się wymownie na genasiego, od niego oczekując najwyraźniej dodatkowych informacji.

- Póki co wykorzystajmy okazję , że droga do jaskini trochę potrwa, będziemy mogli dowiedzieć się od pana Brada najświeższych informacji. Prawda? - tym razem spojrzał na strażnika, niemal prosząco.
- Pan Courtez z pewnością doceni fakt współpracy straży miejskiej a pana imię z pewnością przewinie się w naszym sprawozdaniu. W tym mieście z tego co zauważyłem, dobrze jest mieć taką personę jak pan Courtez po swojej stronie. A i moje bóstwo patrzy przychylnie na tych którzy pomagają jego kapłanom.

Gdy już wyszli z miasta młody kapłan kontynuował rozmowę, wcześniejsze zagajenie zamieniając w konkretne pytania, wszak mieli jakieś dwie godziny drogi przed sobą i to tylko w jedną stronę.

- Strażnicy przy bramie byli dość nerwowi, najpewniej działo się coś ostatnio, zwłaszcza biorąc pod uwagę zwłoki w jaskini... Powstała jakaś nowa banda? Wielokrotny morderca? Z pewnością straż wie co się dzieje , być może będziemy mieli okazję pomóc wam z tym problemem, o ile będziemy wiedzieć więcej o zagrożeniu. - Zagaił Klaus , by po jakimś czasie zapytać ponownie

- Mieliście ostatnio jakieś zgłoszone zaginięcia? Porwania? A może musieliście wypuścić z więzienia jakiegoś porywacza czy mordercę?
- dopytywał wiedząc, że gdyby tak było łatwo byłoby odnaleźć związek między zniknięciem dziewczyny a porwaniem.

Dopiero po dłuższym czasie, postanowił nieco bliżej poznać strażnika i spróbować się z nim zaprzyjaźnić.

- Tak w ogóle długo pracujesz w straży? Traktują cię tam dobrze? Nie to żebym pytał z czystej ciekawości, ale obrotni strażnicy zawsze znajdą miejsce w ochronie co lepszych rodzin. Szacunek i prestiż może i nie taki sam, ale za to płaca lepsza. - Klaus brał nieco pod włos strażnika, wiedząc dobrze że straż zazwyczaj niespecjalnie cieszy się dobrym szacunkiem. Być może w tym mieście było inaczej, jednak tak czy siak , zaawulowana oferta zatrudnienia zawsze była mile widziana. W zasadzie u wszystkich. W niepewnych czasach niemal każdy z chęcią przyjmował wszelkie oferty, choćby asekuracyjnie. Pewność z jaką Markus wyrażał swe opinie nie pozostawiała wątpliwości , że miał środki lub koligacje by owe propozycje zrealizować. Zupełnie inną bajką był fakt czy rzeczywiście zamierzał to zrobić. W tej chwili liczyło się pozyskanie strażnika , którego zarówno obecna wiedza jak i umiejscowienie mogły być dla sprawy bardzo przydatne. Kapłan w kluczowym momencie nie omieszkał nawet skorzystać z mocy jakie dawało mu bóstwo. By być bardziej przekonujący , w newralgicznym momencie podkreślił wszelkie swe atuty jako zręcznego rozmówcy i dyplomaty. Nawet towarzyszom którzy z nim podróżowali na pewien czas wydawał się jakby bardziej elokwentny, ogładny, wygadany. Można było odnieść wrażenie że sam kapłan wygląda lepiej i milej się go słucha, choć z pewnością nie używał żadnych zaklęć...
 
Eliasz jest offline  
Stary 28-01-2016, 11:13   #34
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Grigor, Janella, Markus

-Kto by pomyślał, że będziemy mieli doświadczenie z takim paradoksem. Duchowny Oghmy, który w sprawie do której został najęty nic nie wie...- rzekł Brad, lecz po chwili doszło do niego, że chyba swe myśli zbyt głośno wypowiedział i prędko się zaczerwienił -Wybacz panie. Głupstwo palnąłem. Czasem najpierw działam a potem myślę i mi się obrywa od dowódcy warty.- zreflektował się. Kompani opuścili strażnicę i ruszyli wzdłuż murów Marsember na wschód, prowadzeni przez małomównego Grigora.
-Być może i pan Courtez doceni nasze zaangażowanie w poszukiwania jego córki, lecz nie jest nas tak wielu jakby mogło wam się zdawać a spraw jest dużo na naszej głowie. Niestety nie możemy poświęcić wielu ludzi na poszukiwania albowiem trzeba nam patrole robić i bram pilnować.- odrzekł Markusowi strażnik.
-Czasy to ciężkie okolice nigdy nie były bezpieczne. Na północy dzikie lasy i pustynia, na wodach pływają piraci a regentka nie posyła ani jednego okrętu ze swej floty co by się z tym uporać. Do tego problemy w dokach i...- zamyślił się na chwilę czy aby na pewno może o tym mówić.

-Ufam panie, że to co wam powiem, zostawicie dla siebie. Mógłbym mieć problem że rozprawiam z mieszczanami o toczących się sprawach.- Brad wziął głęboki wdech i spojrzał na rozmówcę raz jeszcze -Myślę, że strażnicy ze wschodniej dogadali się z jakimiś przemytnikami i pozwalają im robić szemrane interesy w dokach i na wyspach. Nie mamy na to jednoznacznych dowodów, dlatego nie wolno mi rzucać oskarżeniami, lecz nie raz docierały na nas skargi ludzi, źle potraktowanych przez tamtych z doków. Sami nie bardzo wiemy cóż z tym począć, trzeba by było solidnych dowodów.- wzruszył ramionami. Po chwili człek podjął dalszą rozmowę, która przeszła na bardziej prywatną stopę.
-Ano dobrze traktują. I na chleb z szynką mam i gdzie spać jest a dzięki nauczycielom ciągle się rozwijam w wolnym czasie.- odrzekł dając Markusowi do zrozumienia, że nie szuka innej pracy...

Marsember, rynek

Tajga była świadoma tego, że jej niecodzienna uroda przyciąga wzrok, że trudno pozostać jej niezauważoną, lecz potrafiła się ukryć i to bardzo dobrze. Swoją wiedzę wykorzystywała skrupulatnie i tym razem. Wartko skryła się między straganami tak, że obserwowany przez nią bard z pewnością nie mógł jej dostrzec. Półelf siedział na fontannie zupełnie jakby nigdy nic i wciąż pitolił na tej swojej lutni raz po raz dziękując skinięciem głowy za podarowaną monetę od przypadkowego przechodnia. Godzina obserwacji wystarczyła by Tajga poczuła się na tyle znudzona, by w końcu ruszyć dalej. Miała trop. Stara handlarka ryb, jakich wiele było w portowym mieście. Na szczęście bard dobrze poinstruował Tajgę jak ją odnaleźć, to też kobieta skierowała swe kroki właśnie tam. Stara baba z targowiska jak to stara baba z targowiska lubiła sobie pogawędzić i poplotkować. A że Tajga potrafiła również przyodziać maskę miłej i sympatycznej to też nie trudno było pociągnąć handlarkę za język.

-Niestety, gdybyś tu przyszła dwa dni temu, oj zadziwiłby cię mój asortyment dziecinko. Świeżych dostaw dostarczał mi Ajaks. Piękne i duże okazy mi przynosił każdego dnia i wcale wiele sobie za nie nie życzył. Dziwak to był z niego co nie miara. Miał siną skórę a oczy tak niebieskie jak samo morze. A między palcami dłoni miał błony jak jaka ryba. Kiedy żem go pierwszy raz ujrzała, pomyślałam ja że to jeden z tych kuło tuo, czy jak one się tam zwą, ale nim tasakiem go pogoniłam uspokoił mnie i wyjaśnił, że jest potomkiem człeka i syreny. Oh to piękna historia była...- zamyśliła się na chwilę -Dobre trzy tygodnie do mnie przychodził, dzień w dzień o tej samej porze, tuż po świcie. Zawsze miał świeżo złowione rybki, schodziły mi jak ciepłe bułeczki młoda damo. Szkoda, że już mnie nie odwiedza, ale co począć, mam tylko nadzieję, że nie nosi teraz ryb do tej gangreny z doków starej wiedźmy, grubej baryły i lochy śmierdzącej Mirleny. Osz jak ja tej baby nie lubię...-

Tajga nie dowiedziała się nic więcej co mogłoby jej się przydać. W zasadzie wciąż nic nie wiedziała. Jedynym faktem, który można było połączyć z sprawą zaginięcia młodej Marie, był jej dzień zaginięcia i jednocześnie ostatnia dostawa ryb przez planarnokrwistego genasi. Zastanawiając się co dalej począć kobieta zauważyła grupkę dzieciaków biegających nieopodal targowiska. ~Spytać nie zaszkodzi~ pomyślała. Początkowo dzieci nie mówiły nic co mogłoby się na cokolwiek przydać Tajdze, lecz w końcu młody chłopak przypomniał sobie o duchu wody, który podarował jego koleżance tajemniczą mapę do zaczarowanego miejsca. Jak się okazało była to druga zaginiona dziewczynka, o której wspominał jej Thazar. Młoda Laura Benitez. Dzieci nie widziały mapy, ani też samego ducha wody. O tym zdarzeniu chłopczykowi opowiedziała sama Laura.

Grigor, Janella, Markus

W końcu dotarli na miejsce. Brad nie był osobnikiem, który znałby się na tropieniu, tak więc obyło się bez pokazu umiejętności wypatrywania śladów, odcisków butów i temu podobne. Człek bez pardonu poprosił o poprowadzenie go do jaskini, co też Grigor bez słowa sprzeciwu uczynił.
-Trup, jak żeście mówili.- burknął, po czym pochylił się nad ciałem i odwrócił je na plecy. Mężczyzna w momencie wyprostował się jak rażony piorunem, lecz nie ze względu na smród zwłok. Brad najwidoczniej rozpoznał tożsamość jegomościa.
-Na Helma, toż to Clint. Był strażnikiem...- drągal pochylił się nad zwłokami -ktoś go udusił.- syknął wskazując palcem ślady na szyi -Słuch o nim zaginął, niedługo po tym... Niedługo po tym jak przeniesiono go na wschodnią bramę!- warknął złowrogo -Te skurwysyny mówili, że zaginął w czasie patrolu na wyspach!- spojrzał na Markusa -Trzeba zwłoki zanieść do miasta i odprawić mu pochówek. Zajmiemy się tym, wy zaś możecie wracać do swoich obowiązków. Proszę jednak byście nie opuszczali daleko miasta, bo może mój dowódca będzie chciał raz jeszcze was przepytać w tej sprawie. To formalności niezbędne do raportu, ale postaram się by już wam głowy nie zaprzątał. Gdzie was szukać? Być może matka będzie chciała podziękować za odnalezienie ciała.- spytał zgorzkniały człek.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 28-01-2016, 14:15   #35
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Janella uśmiechnęła się i podziękowała Markusowi za komplement. Musiała przyznać, że aż promieniował erudycją i dobrymi manierami. W którymś momencie podróży, kiedy kapłan skorzystał ze swych darów (o czym rzecz jasna kobieta nie wiedziała) wrażenie to spotęgowało się i to wielokrotnie. Być może znajdzie w nim sojusznika, którego tak mocno potrzebowała?

Kiedy strażnik zaczął paplać o wartownikach wschodniej bramy, posłała znaczące spojrzenie Grigorowi. To był kolejny trop, który mógł jakoś nawiązywać do tajemniczego zaginięcia. Sprawa przybrała rumieńców kiedy Brad rozpoznał swojego znajomego.
- Proszę zostawić wiadomość krasnoludowi Gardinowi, w posiadłości Courtez. Jeszcze nie wiem gdzie się zatrzymam - wstyd było jej przyznać, że prawdopodobnie będzie musiała nocować poza murami. Chyba, że otrzyma jakąś zaliczkę.

Kiedy sytuacja pozwoliła na dyskretną rozmowę, oznajmiła swoim towarzyszom:
- Powinniśmy przycisnąć strażników ze wschodniej bramy. Ustalmy najsłabsze ogniwo, najlepiej kogoś młodego, i skonfrontujmy go z zarzutami. Zróbmy to już po zakończeniu służby, kiedy nie będzie mógł zasłaniać się majestatem prawa - zamilkła. - Swoja drogą, znacie tutaj jakieś tanie i czyste miejsce na nocleg?
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 28-01-2016, 16:14   #36
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Markus uśmiechnął się szeroko słysząc uwagę strażnika na temat niewiedzy kapłana Oghmy.

- Hehehe - zaśmiał się , jako młody kapłan nie raz słyszał podobną uwagę. - Jestem dopiero początkującym kapłanem, szukającym wiedzy. Przyjdzie czas że sam będę mógł udzielać porad i informacji, gdy znać będę odpowiedź na wiele zagadnień, bo na wszystkie to i arcykapłani zapewne nie znają... Od tego mamy zresztą biblioteki.

Raz jeszcze się uśmiechnął, wiedząc, że od kapłanów jego bóstwa oczekiwana jest odpowiedź zasadniczo na każde pytanie. Markus dobrze wiedział, że zapewne nigdy nie będzie w stanie zadośćuczynić owym oczekiwaniom. Wiedział, że spośród całej wiedzy świata nie sposób jest ogarnąć wszystkiego, dlatego tez doskonalił się w szczupłych dziedzinach, wyrywkach owej wiedzy - gdzie przynajmniej czuł się w miarę kompetentny.

Przepytanie strażnika a nawet zabłyśnięcie mocą bóstwa wyraźnie się opłaciło, Brad podzielił się z nimi sekretem za który jak sam zresztą przyznał mógłby oberwać. Cień podejrzeń rzuconych na strażników z wschodniej bramy był aż nadto wyraźny by go ignorować. Markus szybko zapewnił też strażnika, że z ową wiedzą nie pójdzie do straży. Nic więcej obiecać nie mógł. Nie wiedział też czy warto pchać palce w uchylone drzwi którymi ktoś może w każdej chwili trzasnąć. Wchodzenie między układ strażnicy-zbiry nie wyglądało zbyt rozsądnie i jedni i drudzy mogli się poczuć zagrożeni wtrącaniem w ich sprawy. Z drugiej strony ciężko było też nic nie zrobić z taka wiedzą...

Rozpoznanie przez Brada zmarłego człeka - strażnika ze wschodniej bramy, zdawało się przesądzać temat. Markus obawiał się iż obecnie nikt już nie zostawi ich w spokoju a owi strażnicy z bramy wschodniej lub i sami bandyci z którymi mają układ, mogą chcieć pozbyć się całej trójki... nie wykluczając i nieszczęsnego Brada. Markus słysząc jego rewelacje w jaskini momentalnie spoważniał:

- Musisz być bardzo ostrożny. Owe zwłoki jak sam mówisz, przeczą oficjalnej wersji i rzucają cień na strażników ze wschodniej bramy. Możliwe, że Clint był na tyle uczciwy by nie pozwalać na owe machlojki o których wspominałeś i ktoś ... strażnicy lub bandyci postanowili się go pozbyć. To tylko przypuszczenie, ale najbardziej rozsądne i prawdopodobne w obecnej sytuacji.

Po chwili namysłu dodał - Nie zdziwiłoby mnie gdyby bandziory wykonały brudną robotę zaś strażnicy zatuszowali owe morderstwo, być może nawet wystawili im Clinta. Miej na uwadze, że może nie spodobać im się fakt odnalezienia zwłok, choć na to już nic nie poradzimy... Jednak ... po prostu uważaj na siebie, miej broń w pogotowiu i nie daj się wystawić kompanom ze straży. Wy także uważajcie - zwrócił się do towarzyszy, - Jako świadkowie możemy być na celowniku owej szajki. Nie wiem jak bardzo są zdeterminowani by zacierać za sobą ślady, ale ... skoro posunęli się już do morderstwa to niewykluczone że zdobędą się na kolejne...

Markus wyraźnie spochmurniał, nieco nerwowo zacisnął dłoń na medalionie Oghmy szukając w nim pociechy i ostoi. Po chwili rzeczywiście ją odnalazł.
W drodze powrotnej słysząc propozycję Janell musiał zaprotestować

- Przyciśnięcie go , nawet po służbie niewiele da. Nawet jeśli dowiemy się szczegółów nie będziemy w stanie ich udowodnić, strażnik wycofa zeznania jak tylko znajdzie się wśród swoich, a co gorsza strażnicy będą już na bank ostrzeżeni i wyczuleni względem nas. - Markus wyraźni się zastanawiał, rozumiał potrzebę zbadania sytuacji ale zwyczajnie nie zgadzał się z metodą.

- Potrzeba by przeprowadzić dłuższą obserwację, najlepiej z pomocą miejscowych, nie rzucających się w oczu osób. Sierot jakie kręcą się po mieście, żebraków ... Do tego jednak przydałby się ktoś zorientowany w tym środowisku, nas mogą równie dobrze wydać od ręki strażnikom... Obserwacja pozwoli nam dokładniej poznać którzy strażnicy z wschodniej są w to zamieszani, być może wszyscy a być może tylko część, z którymi bandytami się kontaktują, gdzie , gdzie i jak odbierają swoją działkę - bo z pewnością nie przyzwalają bandziorom na działanie z odruchu serca...

Aż westchnął przerywając na chwilę słowotok spowodowany burzą myśli.

- Musimy jednak działać ostrożnie, bo jeśli taka skorumpowana straż zechce nas zatrzymać pod jakimś zmyślonym zarzutem to co wtedy? Dać się rozbroić ? Moglibyśmy nie dotrzeć do posterunku zaciukani gdzieś w ciemnej alejce... Bronić sie przed aresztowaniem? Dalibyśmy wtedy prawdziwy powód by nas zamknąć , nie uniknęlibyśmy wtenczas walki a bez względu na wynik stalibyśmy się wyjęci spod prawa. Nie ... To sprawa jest większa od naszej trójki i potrzeba nam pomocy kogoś zaufanego, kogoś kto potrafiłby za nas uzyskać informacje o których wspominałem, wtedy moglibyśmy złapać strażników na gorącym uczynku , uprzednio informując choćby Brada czy ludzi Courteza.

Obmyśliwszy wstępnie plan, mając nadzieje że taki na który przystana jego towarzysze zapytał:

- Mam nadzieje że znasz taka osobę która potrafi obracać się w półświatku? - zwrócił się do Grigora. Po chwili zaś zwrócił się do Janell

- A co do noclegu o ile u Corteza nie znajdzie się jakiś kąt do spania, choćby w stajni , możemy zawsze zajść do karczmy w której sam się zatrzymałem. Preferowałbym jednak posiadłość , jak by nie patrzeć tamtejsi strażnicy jak i samo nazwisko kupca powinno wystarczająco odstraszać skorumpowaną straż czy bandziorów, w karczmie zaś jesteśmy dużo bardziej narażeni na atak.
 
Eliasz jest offline  
Stary 28-01-2016, 20:13   #37
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czas mijał, a ilość sukcesów jakoś się nie zwiększała.
Droga wiła się wśród łąk i lasów, ale Thazar nie widział w niej nic ciekawego. Przynajmniej nic takiego, co mogłoby zainteresować dwie dziewczynki. Wszak żeby zobaczyć łąkę albo lasek nie trzeba było odchodzić zbyt daleko od bramy.
Po co zatem te dwie panienki miałyby tak daleko iść? Na wycieczkę? Uciekły z domu? Bzdura...
Na dodatek Thazar nigdzie nie zdołał dostrzec owych 'dziwnych typów', o których wcześniej wspomniał kupiec, któremu błogosławieństwa udzielała Athea.

- Chyba powinniśmy zawrócić - zaproponował. - Może dla odmiany inną drogą? Tuż nad morzem? Może tam uda nam się trafić na jakiś ślad? Albo na te dziwne typy, które ponoć gdzieś tam się miały kręcić. Bo tu ich jakoś nie ma.
- Poza tym... Czy tylko mi się wydawało, że ten dowódca straży nie był zachwycony naszym pomysłem, by zwiedzić tereny za bramą? Całkiem jakby sam chciał zagarnąć nagrodę, co - w sumie - nie byłoby takie dziwne. Albo też nie chciał, byśmy trafili na coś, czego nasze oczy nie powinny widzieć.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-01-2016, 21:19   #38
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Nidrim dostrzegł w oczach strażnika gniew, gdy ruszyli za wschodnią bramę. Być może pogawędka z Atheą nie była tak naprawdę taka miła jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać? Najwidoczniej było co mu nie w smak. Chodziło o nią, czy może o to, że idą w tamtą stronę? Taak... To mogło mieć sens. Sam przecież mówił, że oni sami się zajmą terenami za bramą. Rzeczywiście może coś w tym być.

Gnom żwawym krokiem przemierzał z Thazarem i Atheą lasy na wschód od miasta. Nie do końca było to spowodowane pośpiechem, a raczej dysproporcją w długości jego nóg do nóg jego kompanów. Mimo wszystko był przyzwyczajony do długich marszów, czy pieszych wędrówek. Od najmłodszych lat swego życia zdarzało mu się wędrować po górach wokół siedziby ich klanu. Dla jednych mogłoby to być niebezpieczne, lecz dla niego był to doskonały trening kondycyjny, a zarazem i na refleks i spostrzegawczość. Tak więc był w pewnym stopniu wyczulony na szczegóły, lecz mimo wpatrywania się w każdy krzak, cień, czy zwalony pień niczego nie dostrzegł. Tak samo jego uszy niczego niepokojącego nie wychwyciły. W lesie panował normalny spokój.

~ To nie ma sensu ~ pomyślał, gdy ich bezowocne poszukiwania przedłużały się, a odległość od miasta wzrastała coraz bardziej.
- Ja też tak myślę. Nie znaleźliśmy *nic* co mogłoby wskazywać na to, że te dziewczynki mogłyby iść tą drogą. Pomysł z drogą nad morzem nie jest zły. Może poszły popływać, albo co i coś się stało. Różnie może być. - odpowiedział Thazarowi gnom. Mag jak na razie nie zrobił nic, co wskazywałoby na to, że nim jest. Może jednak będzie inny niż ci, których spotkał na swojej drodze do tej pory? Czas pokaże.
- Również odniosłem takie wrażenie. Do tego nie zauważyłem, by posyłali kogoś na zwiad, a słyszałem jak tamten strażnik żywo gadał, że przeszukają tereny za miastem. - zrobił teatralne "niuch niuch". - Coś mi tutaj pośmierduje.
 
Zormar jest offline  
Stary 29-01-2016, 13:39   #39
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Również uwadze Athei nie uszedł gniew dowódcy. Była niezmiernie zaskoczona i lekko zaniepokojona zarazem. Wydawało jej się przecież, że rozmowa poszła całkiem dobrze! Mężczyzna wyglądał na skłonnego, a nawet chętnego, do pomocy. Tymczasem nagle okazało się, że chyba jednak nie do końca...
Czy coś wiedział i dlatego nie podobało mu się, że poszli w tę stronę?
To oznaczało, że byli na dobrej drodze do znalezienia dziewcząt?
Może ukrywał coś - albo kogoś! - związanego ze sprawą?
A jeśli miał coś wspólnego z podejrzanymi typami kręcącymi się na wschodzie?
Chciał się wykazać i wraz z podwładnymi zdobyć nagrodę?
Czyżby podwładni mogli być tymi podejrzanymi typami?
Nie podobało mu się, że mieli czelność go nie posłuchać?
Powinna była z nim bardziej flirtować?
Był zazdrosny i nie podobało mu się, że towarzyszył jej ktoś taki jak Thazar?
Te i wiele innych pytań kołatały się po białej główce dziecka szczęścia. Athea rozglądała się po okolicy, próbując dostrzec cokolwiek, co naprowadziłoby ich na odpowiedni trop. Zdarzyło się parę razy, że jej wzrok niejako mimowolnie powędrował w stronę zaprzyjaźnionego maga. Na szczęście nie pozwoliła sobie na zbyt długą chwilę rozproszenia - szybko otrząsnęła się z prowadzących do niczego rozmyślań i w pełni skupiła na poszukiwaniach Marie.

Te niestety szły marnie. W zasadzie to nie szły w ogóle... Nie znaleźli ani nic, ani nikogo. Nie było śladów, nie było tropów, nie było podejrzanych typów. Zarówno Thazar, jak i Nidrim chyba też zaczynali mieć już dosyć tego braku efektów. W końcu wypowiedzieli na głos i jej myśli.
- Nie rozumiem - powiedziała, wzdychając ciężko i rozkładając bezradnie ręce. - Jego zachowanie było naprawdę dziwne, ale nie umiem dojść jego przyczyny. Wyglądało na to, że z jakiegoś powodu nie chce, żebyśmy szli w tę stronę. Ale sama nie wiem, o co mu chodziło...
Athea bardzo nie lubiła takich dziwnych podchodów. Nic więc dziwnego, że po początkowej konsternacji wspomnienie dowódcy budziło w niej już tylko irytację.
- Mam nadzieję, że więcej na niego nie trafimy - fuknęła pod nosem.
Zaraz jednak uspokoiła się i pozbierała na powrót myśli, by skupić się na tym, co było teraz najważniejsze.
- Wróćmy wybrzeżem, przynajmniej nie będziemy cofać się po własnych śladach - zgodziła się i cała trójka poszła w stronę plaży, by idąc wzdłuż wybrzeża, wrócić do miasta.

Coś stale nie dawało jednak Athei spokoju. Gdzieś na krańcu świadomości jakaś myśl trzepotała się niczym uwięziony motyl. Uniosła dłoń do ust i przygryzła lekko opuszek kciuka, jak to miała w zwyczaju, gdy nad czymś intensywnie myślała. Szczęście szczęściem, ale jak już padło wcześniej tego dnia - szczęściu czasem trzeba było pomóc. Nie można ot tak czekać bezczynnie, iść przed siebie bezradnie i liczyć na to, że problem rozwiąże się sam.
~ Psy ~ w końcu przypomniała sobie.
- Myślę, że powinniśmy wrócić do domu i wziąć ze sobą coś, co należało do Marie - zaczęła głosem pełnym entuzjazmu. - Może zresztą ktoś już czegoś się dowiedział? W każdym razie powinniśmy udać się do psiarni i wziąć ze sobą psy gończe! - Oznajmiła swój jakże prosty plan.
Co prawda na pracy z psami znała się równie dobrze jak na tropieniu... No, może odrobinę lepiej. Ale na pewno wśród osób najętych przez Vincenta znajdzie się ktoś, kto będzie sobie radził ze zwierzętami.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline  
Stary 29-01-2016, 14:32   #40
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Wreszcie! Tajga miała ochotę podskoczyć z radości. Wreszcie coś przydatnego! Och, Tymora musiała jej sprzyjać; wrzuci monetę albo dwie jak będzie mijać jej świątynię. Jeśli jeszcze coś w mieszku bardki do tego czasu zostanie. Jak na skrzydłach ruszyła do domostwa Courtezów - oby była pierwsza, wtedy stary Vinc zapłaci więcej!

Po drodze porządkowała w głowie informacje. Znała wiele legend, ballad i opowieści związanych z morzem, musiała je tylko przyporządkować do tej konkretnej mieściny. Duchy wody w marsemberskim dialekcie były potomkami istot jakikolwiek sposób połączonych z żywiołem wody. Rzecz jasna nie z syrenami; Tajga nie wyobrażała sobie jak te ogoniaste panny miałyby kopulować z ludźmi - a wyobraźnię w tym zakresie miała baaardzo plastyczną. Doświadczenie też.
Niemniej jednak nie można było nie skojarzyć dzieciorowego ducha wody od mapy z genasim, o którym wspomniał długouchy bard. Kto by pomyślał, że taki gówniany trop okaże się tym właściwym? Genasi był w mieście tylko trzy tygodnie, regularnie pojawiając się zaraz po świcie i znikając wieczorem. Co robił przez cały dzień? Warto się wywiedzieć, przecież takiego ryboluda trudno przeoczyć. Co prawda Tajga miała w mieście mniej kontaktów niż na wyspach, lecz nawet tu nietrudno było rozpuścić wici. Dziewczyna sypnęła groszem tu i tam obiecując wrócić po informacje za godzinę czy dwie, po czym pomaszerowała dalej. Drugiego żywiołaka zostawiła sobie na potem; teraz ważniejsze było powiadomienie Courteza.

Tylko co mu powie by brzmiało wiarygodnie i uzasadniło wypłatę nagrody? Na pewno pominie źródło informacji; wiedziała, że dorośli nie ufają małolatom, podczas gdy ona nie raz i nie dwa zdobyła w ten sposób cenne wieści. W końcu te małe wszy wszędzie się wcisną i nikt na nie nie zwraca uwagi. No więc tak. Z pewnością sposobem na wywabienie Marie i Laury (choć pewnie tylko Marie, a Laura poszła na doczepkę) z miasta była “tajemnicza mapa do zaczarowanego miejsca” podarowana jej przez półżywiołaka wody, który zniknął z Marsember tak samo nagle jak się pojawił i to w tym samym dniu co i dziewczyny. Tak, to będzie dobre. Tylko co dalej? przydałoby się skierować poszukiwania w jakieś konkretne miejsce, nie tylko na osobę. Legend o skarbach w najbliższej okolicy nie znała, ale na wschód od Marsember, niedaleko delty Gwiezdnej Wody znajdowało się cmentarzysko wraków. Cóż, z wraków z pewnością wypadały cenne przedmioty, które wodne ludy mogły gromadzić w przybrzeżnych jaskiniach. Miały tym bardziej ułatwione zadanie, że tubylcy rzadko się tam zapuszczali. Fakt, że wielu marynarzy, których statki tam potonęły przeżyło w niewyjaśnionych okolicznościach uzasadniał istnienie w okolicy jakiegoś morskiego plemienia, które pomagało tonącym ludziom. Zresztą większość tutejszych ryboludów żyła w symbiozie z lądowymi.
W każdym razie było to miejsce pobudzające fantazję, gdzie naiwne kupieckie córki mogły się wybrać w poszukiwaniu skarbów. A czy planokrwisty je tam zjadł, zgwałcił czy sprzedał - to już inna bajka.

Tajga słyszała również o owianych grozą i unikanych przez rybaków wyspach na południowy zachód od delty. jedni mówili, że żyja tam potwory i piraci polujący na rozbitków; inni, że to skalisty brzeg jest przyczyną częstych katastrof. Tak czy siak tam młode raczej się nie udały. Ktoś by je musiał tam zawieźć, a o zaginionej łodzi raczej byłoby głośno.

Uf, wreszcie. Dom Courtezów był kawał drogi od doków. Tajga poprawiła ubranie, przeczesała włosy i przywołała na twarz jeden z najbardziej stanowczych i dumnych uśmiechów. Zapukała głośno i nie znoszącym sprzeciwu tonem kazała się zaprowadzić do Courteza. W końcu pracowała dla niego, jakby nie było - i miała ważne wieści! Potencjalny powód, potencjalnego porywacza i potencjalne miejsce, w którym należało szukać. Oby tylko nikt jej nie uprzedził!!
 
Sayane jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172