Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2016, 23:24   #18
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Pałac Kultury i Nauki, Śródmieście, pl. Defilad, popołudnie
- Panie? Pawłowicz. - mężczyzna o zimnym wyrazie twarzy podszedł do mężczyzny leżącego na ogromnym łożu.
Ten otworzył oczy, pomieszczenie nie miało okien.
- WCZEŚNIE - odezwał się.
Na głowie pomimo tego że spał, miał nałożoną bejsbolówke z logiem Los Angeles Lakers.
- Podobno to ważne. - "Zimny" był zły, jemu też przerwano sen. Choć w ich przypadku to słowo nie było dość precyzyjne.

- Hallo? - mężczyzna w bejsbolówce przyłożył telefon do ucha.
- Mam obiekt jaki nawiązuje kontakt z Wieszczyckim. - rozległo się w słuchawce, rozmówca był przepełniony entuzjazmem.
- To pewne?
- Nic nie jest pewne, ona jedna słyszała coś w miejscu gdzie...
- Ona? jaka ONA?
- Dziewczynka, dziecko, dzieci będące medium są bardziej wyczulone, może to dlatego...
- Masz ją?
- Będziemy w ośrodku, zamarudzę by było to po zmroku.
Mężczyzna w bejsbolówce zakończył połączenie.
Przez chwile patrzył na telefon.

- Wreszcie... - szepnął.
Faktycznie czas się kończył, tamci tez byli blisko.

- Jedź do Tworek, Pawłowicz ma nasz klucz. - odezwał się do mężczyzny dla którego mimika była czymś całkowicie obcym.


* * *


Mazowieckie Specjalistyczne Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza, Pruszków, późne popołudnie
Indi po raz drugi widziała ceremoniał zakładania aparatury na Alex, która majtając nóżkami tłumaczyła Pawłowiczowi, że chmurki je się na śniadanie, a wujek w ogóle tego nie rozumie.

Doktor był trochę nieobecny i zadawał pytania bez werwy, czasem się powtarzał, a niektóre były jakby bez związku.
Tylko asystentka z ta sama skrupulatnością notowała coś patrząc na ekranik.

rwało to ze dwadzieścia minut, gdy drzwi otworzyły się szeroko i dystyngowanym krokiem wkroczył przez nie Ernest.
Na jego zimnej twarzy widać było lekki uśmieszek, ale i resztki zaskoczenia jakie zapewne przeżył widząc Janka na korytarzu. Przy jego zwykłym braku emocji było to jednak coś.
- Jaki ten świat mały... - powiedział kręcąc głowa i patrząc na Indirę.

dziewczyna stała jak sparaliżowana, wróciło przerażenie z bankietu, zadrżała.
Pawłowicz widząc emocje rysujące się na twarzy Amerykanki dał znać asystence dyskretnym ruchem głowy, a ta sięgnęła do szuflady wyjmując z niej strzykawkę, ale to akurat było poza percepcją Indi.
Za "Garniturem" - jak nazywała go w myślach do pokoju ze spuszczoną głową wszedł Janek.
- To ona? - Ernest wskazał ruchem głowy na Alex nie wiedzącą co się dzieje i wciąż siedzącą na fotelu z przewodami przyczepionymi do głowy i "ciepcem ksiemżniczki".
- Tak.
- Zabieraj ja - "Garnitur" rzucił do Janka.

Indi zawyła dziko i rzuciła się naprzód, lecz asystentka Pawłowicza zdążyła wbić jej strzykawkę w ramię i docisnąć tłok. Dziki szał furii i strachu o córeczkę zaczął walczyć ze specyfikiem jaki w większych dawkach kładł spać ogiery w stadninach.
Janek stał, Ernest odwrócił się do niego zaskoczony i powtórzył rozkaz tym razem warknięciem, ze złością.
Janek zaczął iść na sztywnych nogach patrząc zbolałym wzrokiem na Indi. Walczył, ale tej walki nie mógł wygrać.
W pewnym momencie dostał w twarz od Ernesta i zwalił się na podłogę.
- Bierz małą sukinsynu. - rysy twarzy Ernesta świadczyły o traceniu kontroli nad sobą, co było tak bardzo różne od bezemocjonalnego wyrazu twarzy jaki prezentował na bankiecie.
Janek wstał i zbliżył się do przestraszonego dziecka.
Pawłowicz bez ruchu patrzył w okno.
Zaskoczona Justyna zauważyła, że Indi zamiast pogrążać się w śnie zaczyna podnosić się z podłogi. Mięśnie Amerykanki nabrzmiały, z jej gardła wydobył się dziki skowyt, na czworakach zaczęła pełznąc ku córce, jej plecy wygięły się w łuk.
Asystentka spanikowała, wbiła dwie kolejne strzykawki w ciało dziewczyny. Janek wyglądał jakby chciał umrzeć ale na sztywnych nogach szedł do wyjścia z zapłakana Alex na rękach.
Indira ostatnim wysiłkiem woli uniosła się na rękach raz jeszcze.
Dostała jeszcze jedną strzykawką
Oarnęła ją ciemność.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline