Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2016, 00:25   #138
Carloss
 
Reputacja: 1 Carloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputacjęCarloss ma wspaniałą reputację
We współpracy z MG

Chłopak przetarł oczy wierzchem dłoni. Od dawna nie czuł już takiej pozytywnej adrenaliny - bo walka o życie ze zmutowanymi potworami nie była za bardzo tym, czym chłopak chciałby sobie podnosić ciśnienie. Will usiadł na łóżku i przeciągnął się z głośnym ziewnięciem.
Zeszłej nocy zarobił całkiem sporą sumę i nawet nie za bardzo już pamiętał jakie gamble dokładnie wygrał. Chłopak spojrzał na stolik, gdzie rzucił wszystkie zdobyczne przedmioty i próbował przypomnieć sobie co dokładnie tam leży. Zajęty jednak walką o całą pulę nie zwracał zbytniej uwagi o co dokładnie grał, był więc w stanie powiedzieć tylko że były tam jakiś pistolet, naboje i krótkofalówka.

Will odepchnął się od łóżka i energicznie wstał. Organizm nauczony doświadczeniem zareagował instynktownie: zatrzymał się i wykrzywił twarz w grymasie bólu. Dopiero gdy to zrobił, uświadomił sobie, że wcale nie ma kaca… Przez dobrych parę ostatnich lat każdy taki poranek wiązał się z ostrym bólem głowy i czuciem się jak wrak człowieka. Tym razem było inaczej i była to raczej zmiana na lepsze.

Chłopak podszedł do stolika i zaczął przeglądać leżące tam przedmioty. Z przydatnych dla chłopaka rzeczy znalazł bandolier, szelki taktyczne, krótkofalówkę oraz poręczny rewolwer. Resztę od razu dorzucił do leżących na podłodze towarów do wymiany.

Will rozejrzał się po pokoju, który jeszcze parę godzin temu przez dym papierosowy bardziej przypominał łaźnię, niż pokój. Przypomniał sobie przedwojenne filmy i z lekkim zadowoleniem pomyślał, że za “starych, dobrych czasów” włączyłby się alarm przeciwpożarowy, a ich samych już dawno wywaliliby z hotelu. No cóż - nic nie ma samych minusów… Chłopak obmył twarz i sprawdził, czy z higieną całego ciała nie jest tragicznie. Jeden dzień bez kąpieli nie robił cwaniakowi różnicy, jednak słabo handluje się cuchnąc na 10 metrów starymi skarpetami.

Will założył na siebie zdobyczny bandolier, zaś po dłuższej chwili zastanowienia i próbie ustalenia priorytetów dorzucił do rzeczy na handel jeszcze rewolwerek. Następnie chłopak zamknął pokój i poszedł szukać Kelly żeby przyjrzeć się przygotowaniom. Miał nadzieję, że znalazła jakieś dobre miejsce do handlu bo nie mieli zbyt dużo czasu. Przechodząc koło baru zamówił jeszcze coś do jedzenia mając nadzieję, że wracając do pokoju po rzeczy zdąży przekąsić.


Kelly albo nie szukała specjalnego miejsca albo poszła po najmniejszej linii oporu. Bo razem z Henrym poznosiła rzeczy tworząc z wozu i ganku knajpy improwizowany stragan. Na handlarskie oko Will’a było to jednak bardzo dobre rozwiązanie. W końcu byli tu obcy a jeśli już jakiekolwiek ploty się rozniosły albo by ktoś ich wcześniej widział, to pewnie własnie kojarzyłby z tym lokalem i tutaj ich szukał. Poza tym budynek gastronomiczno - usługowy leżał w centrum osady, więc też z tego względu była to dobra lokalizacja.

Co innego z czasem. Mieli dość mało czasu na reklamę i rozgłoszenie swojej działalności. Ludzie przechodzili ulicą w tę czy we w tę gdy zaczynali swój dzień, ale raczej nie planowali zmieniać harmonogramu by coś kupić. Dopiero po tej pierwszej fali porannych przechodniów zaczęli przychodzić pierwsi klienci, którzy faktycznie mieli ochotę pooglądać towary Schroniarzy i mogli coś kupić. W większości były to kobiety, jak to kiedyś mówiono na filmach “gospodynie domowe”, które obrobiły swój poranny majdan w domu i mogły wybrać się na polowanie na gamble do miasta. Poza nimi było sporo dzieciaków dla których była to spora atrakcja tak ktoś nowy w ich metropolii i z rzeczami do oglądania. Zwłaszcza ochroniarze Will’a przykuwali uwagę tej czeredzi chyba bardziej niż on sam i jego towar. Ale w końcu oboje wyglądali jak przedwojenne wyobrażenie o żołnierzach z tymi swoimi karabinami, mundurami i takim tam wojskowo - rangerskim szpejem.

Było też paru gości z samej karczmy. Ci mogli zaoferować zapewne najciekawsze gamble na wymianę. Ale tych najczęściej interesowała broń, amunicja, czy specyficzna odzież robocza jak na przykład mocne, robocze rękawice. Było też paru lokalnych traperów, czy myśliwych przynajmniej sądząc po rzeczach, które przeglądali i wypytywali. Więc cwaniaka z Vegas otaczali różni ludzie i interesowały ich różne przedmioty, które oferował. Każdy też po cichu oczekiwał, że Will się nim zajmie i zaproponuje coś ciekawego. Czasu było mało. Raczej nie było sensu czekać do popołudniowo - wieczornej pory gdy większość mieszkańców skończy swój roboczy dzień i będzie miało czas na wymianę towarów. Co innego jakby mogli posiedzieć cały dzień czy więcej, wieść by się rozniosła i ludzie zaczęliby kojarzyć Will’a i jego stragan. Z drugiej strony nawet jak będą krótko, to była szansa, że zostanie jakiś odzew na inne okazje.

Chłopak rozejrzał się po ludziach oglądających jego towary. Kobiety były w centrum jego zainteresowania - to one mogły w dużych ilościach wymieniać się za żywność. Dlatego też Will skupił swoją pierwszą uwagę na nich. Z dostępnego asortymentu mógł zaproponować im odzież, naczynia i inne badziewia codziennego użytku oraz środki medyczne. Oprócz tego zwyczajowa waluta, jaką były naboje, też oczywiście się nadawała. Specjalną ofertą był poręczny rewolwerek wraz z zapasem amunicji, który doskonale nadawał się do schowania do torebki. Chłopak na miarę możliwości chciał się także zorientować jakich towarów, których on sam nie ma, kobiety potrzebują.

Kolejną grupą byli faceci z karczmy. Dla nich do wyboru był cały asortyment broni i amunicji. Mogły ich także zainteresować środki medyczne oraz prochy.

Ostatnia grupa, czyli traperzy mogli być zainteresowani niemal wszystkim: począwszy od leków, poprzez prochy, ubrania i naczynia, na broni kończąc. Problem był jedynie taki, że trudniej było im wcisnąć kit, dla chłopaka powinna być to jednak bułka z masłem.

Will musiał bardzo uważnie handlować, gdyż niewiele miało to wspólnego z targowaniem się, do którego był przyzwyczajony. Teraz bowiem nie mógł przyjąć nawet świetnego gambla, jeśli wiedział, że nie będzie w stanie go wymienić na żywność w ciągu najbliższych paru godzin. Co więcej, z kolesiami z karczmy oraz traperami musiał wymieniać się także za rzeczy inne niż żarcie, które potem musiał opchnąć kobitkom.

Ogarniając sytuację i klientów podchodzących z każdej strony, chłopak wiedział, że czeka go kilka ciężkich godzin. A cała sytuacja do żywa przypominała mu bycie osaczonym przez łaknące jego mózgu zombie, tylko że tym razem miał broń, którą potrafił się bardzo dobrze posługiwać.
 

Ostatnio edytowane przez Carloss : 30-01-2016 o 10:28.
Carloss jest offline