Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2016, 22:26   #64
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kathil Wesalt


- Interesujące.-mruknęła Kathil. List który otrzymała o poranku, był ciekawy z wielu powodów. Po pierwsze, było to pismo od Condrada. Po drugie… informował w nim, że obaj wujowie już wyruszyli. Jeden w dwanaście osób, drugi z czternastoma. List od Condrada był prosty i suchy, skupiony na faktach. Brak tu było ckliwości czy uprzejmości jak u Jaegere.
No cóż… Condrad był twardą skałą. Niełatwo go było skruszyć. Wesalt musiała być cierpliwa.
Informacja o tym, że już wyjechali oznaczało, że dotrą do posiadłości Kathil jutro około wieczora.
Trzynaście i piętnaście osób… spora świta. Za duża jak na zwyczajną wizytę. Sytuacja może być kłopotliwa. Dobrze więc że miała swoich ludzi, dobrze że miała też ludzi Condrada. I dobrze że Jaegere będzie w pobliżu… bardzo dobrze.
Na razie jednak przybycie wujów było odległą przyszłością, a Kathil miała w planach wizytę do dobrej znajomej. Bo nazwanie Achminy przyjaciółką byłoby nadużyciem. Timmra miała zbyt wielu znajomych i za bardzo lubiła plotkować, by można było jej w czymkolwiek zaufać.
Ale też była przez to świetnym źródłem informacji… niekoniecznie prawdziwych, ale zawsze powszechnie znanych. I sąsiadowała z ziemiami Blisklinów.

Oczywiście do Timmry musiała jechać jako baronessa Kathil Vandyeck-Vilgitz. Nobliwa dama o nienagannych manierach i zainteresowaniach właściwych dla żony szlachcica. Timmra z pewnością nie zachowa dla siebie spotkania z Kathil i szczegółów z nim związanych.
A może… może warto dostarczyć jej materiałów do plotek, po to by skupiła się na smakołykach podrzuconych jej przez Wesalt, zamiast na tym co było ważne dla samej Kathil.
Ach te dylematy…

Podróżując w karocy do Timry, Kathil mijała ziemie Bliskinów. Dworek Abalarda był uroczy z daleka, lecz spojrzenie Wesalt szukało innej siedziby tego rodu. Starszej i opuszczonej obecnie. Gdzie ona się znajdowała?
Baronessa jakoś nie dostrzegała, aż do czasu gdy przejeżdżali przez las na granicy ziem Abalarda. Dopiero wtedy dostrzegła czerwoną dachówkę tuż nad koronami drzew.
Tam! Głęboko w leśnych ostępach, kryła się owa twierdza. Niczym wyrzut sumienia ukryty głęboko w sercu… ale czy Kathil nie była kobietą, która uwielbiała poznawać takie sekreciki?
Jakie jescze tajemnice oprócz liścików, kryła posiadłość Bliskinów.
I jakie sekrety krył zamek wdowy Timry?


Właśnie miała się przekonać. O ile dobrze sobie bardka przypominała, Achmina uwielbiała wszelkiego rodzaju przyjęcia, uwielbiała wpadać z wizytą. Nigdy natomiast nikogo nie zapraszała. Była wdową po… Melfestorze, starszym od niej o dziesięć lat mężczyźnie, z którym tworzyła udany i szczęśliwy związek.
Jej zdaniem przynajmniej.
Przyglądając się całkiem ładnemu zamkowi Kathil wspominała Melfestora, szpakowatego mężczyznę którego szpeciła kozia bródka. Osobnika uprzejmego i mrukliwego, ale niezbyt towarzyskiego. Ten zamek był taki sam jak on. Przystojny ale dziwaczny w swej urodzie.
Jak właściwie Melfestor umarł? Ponoć w łóżku.
Miał szczęśliwą śmierć. Tak twierdziła Achmina.
Ale co Kathil wiedziała o niej poza tym, że jest straszliwą plotkarą? I wdową? Nic. Melfestor był uprzejmy i milkliwy… i sarkastyczny. I nie lubił Cristobala.
Timmra lubiła zaś wszystkich i o wszystkich plotkować. Lubiła też modę. Z czego żyli?
Dwie mierne wsie to za mało by utrzymać tak sporą posiadłość w tak dobrym stanie. Owena na utrzymanie znacznie mniejszego pałacyku potrzebowała dochodu z czterech swoich wsi.
Czyżby Timmra była bardziej interesującą osóbką, niż te o których plotkowała.

Ochmistrzyni wydawała się ten fakt potwierdzać. Osoba która wyszła na powitanie Kathil mogła pełnić wiele roli, ale nie pasowała w wyobraźni Wesalt do roli Bartolomei Percy. Kobieta w ciemnogranatowych szatach z kapturem skrywającym twarz i szmaragdowe pukle włosów.
- Goście?- zdziwiła się na widok powozu i wysiadającej z niego Kathil.- Nikt mnie uprzedził.
I tak… po chwili Wesalt trafiła do komnaty gościnnej na pół godziny, co prawda z dzwoneczkiem do wezwania służki wyznaczonej do zaspokojenia wszelkich jej kaprysów.
Po upłynięciu tego czasu niebieskowłosa ochmistrzyni zjawiła się ponownie.
- Proszę o wybaczenie baronesso. Nie spodziewałyśmy się dziś żadnych gości.- rzekła kłaniając się.- Pani Timbra przyjmie panią, proszę za mną.
I ruszyła przodem prosto w kierunku schodów prowadzących na piętro i jak się okazało, także na balkon z którego Achmina obserwowała wewnętrzny ogród swej posiadłości przy okazji zajadając się ciasteczkami.


Achmina była starsza od Kathil, choć jeszcze dość młoda by zostać znowu żoną i wdową. Choć nie była urodziwa, to umiała dobierać stroje. Gustowne acz stonowane. Achmina lubiła skandale, ale w wykonaniu innych. Sama unikała sytuacji, które mogłyby postawić ją w niekorzystnym świetle.
Toteż uśmiech na jej twarzy starał się ukryć zmieszanie, gdy mówiła.- Och moja droga baronesso, co za miła niespodzianka. Szkoda że mnie nie uprzedziłaś, przygotowałabym odpowiednie przyjęcie dla ciebie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 05-02-2016 o 11:37.
abishai jest offline