Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2016, 18:34   #28
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Między walkami zawsze był tygodniowy odstęp. Czas który zawodnicy czy trenerzy wykorzystywali do maksimum. Przygotowywali się do walki ćwicząc i wylewając swój pot. Alex nie był zawodnikiem. Więc miał nadspodziewanie dużo wolnego czasu. Określiłby się sam mianem "szlachcica na dorobku". Taki natomiast nie może siedzieć na tyłku i trwonić pieniędzy. Hańbić imienia rodu i wszczynać bójek...

Po pierwsze nie miał rodu, ani nawet rodziny. Tę zamierzał dopiero założyć. Po drugie trwonić, też nie bardzo było co. Miał przy sobie sporo złota. Jednak "sporo" jak na zwykłego chłopa, względnie ubogiego mieszczucha. Bo jak na szlachcica to ledwo trochę drobniaków. Jego dewizą życiową, nabytą w ochronie było "obserwować i wyciągać wnioski". Jego obecnym terenem działań nie była już karczma. Wyszedł szerzej w miasto. Pytania które mógłby zadawać odnośnie ich problemu, były zbyt bezpośrednie. Prędzej niż odpowiedzi zobaczyłby... swoje wybite zęby. Niestety trudne pytania, poparte złotem trzeba mieć komu zadać... Co ograniczało możliwości. Chodził zatem po mieście i miał otwarte oczy i umysł. Zamkniętą miał tylko sakiewkę i dobrze schowaną. Trochę groszy w zapasowej miał u pasa. Żadna strata, gdyby ktoś ją skradł. Wsłuchiwał się w plotki, czytał ogłoszenia. Przemierzał targowiska i karczmy. Cóż nowego dochodowego "zlecania" nie znalazł. Nikt o takich nie pisze na słupach. Dowiedział się co nieco o najnowszych dostawach łopat, świetnych wypiekach babci Ingi. Nawet przeczytał ostrzeżenie! O domokrążcy sprzedający specyfik na porost włosów. O dziwo nie działał i wywoływał jedynie sraczkę. W jednej z karczm gdzie przeszedł przez wiele drażliwych tematów... Hans to ścierwo oszukuje w karty. Klemens pobił Berta. I tym podobne rewelacje. Gdy Alex sam już był obity znojem dnia i ciężarem miejscowych historii... W desperacji nad ciemnym piwem powiedział komuś, że był ostatnio w "Młodym Cycu". O dziwo rozmówca będący karczmarzem który właśnie wycierał kufle rzekł mu...
- U tych Tileańczyków znaczy Barzinich. Słyszałem ja co nieco, słyszałem.
Alex momentalnie spojrzał przytomniej w końcu trafiła mu się jakaś poszlaka.
- Barzinich powiadacie, tam chyba kto inny szefował Kasper jakiś.
Karczmarz tylko się zaśmiał.
- Mało wiecie panie. Jak mówię, że Barzini to wiem co mówię. To ich dzielnica. Opiekują się miejscowymi w tym również i moim lokalem. Żadna to wielka tajemnica. Wszędzie jest tak samo. W każdym mieście. Różni się tylko lokal i opiekun.
- Od niedawna jestem w mieście -wskazał ręką na kufel by karczmarz mu dolał. Choć był dopiero w połowie zapłacił za niego srebrnika. - Lubię nietypowe rozrywki. Ci Barzini to nie oprychy rozumiem. Dobrze wiedzieć, że na odchodne w łeb nie dadzą. Sakiewki nie zabiorą, profesjonaliści.
Karczmarz się zamyślił nie za bardzo wiedział co może odpowiedzieć. Wiedział może więcej ale to nie spowiedź.
- To dynamiczni ludzie. Działają od dwóch lat. A już się z nimi na całym mieście liczą. Powoli paluszki wpychają i do innych dzielnic.
- A ten Barzini słyszeliście coś o nim?- tym pytaniem Alex spalił rozmowę.
- Nieuchwytny nikt nie wie jak wygląda. - powiedział karczmarz jakby z uznaniem. Schował srebrnika podziękował i uciął rozmowę.

Alex myśleć umiał. Ta krótka rozmowa dawała mu znacznie więcej informacji niż się z początku wydawało. Tileański gang działał zapewne agresywnie i z rozmachem. Zbudowanie dużych wpływów, szacunek na mieście i to w dwa lata. Sukces swego rodzaju nie przychodził łatwo i... bez strat. Uszczerbku szeroko rozumianego również dla miejscowych. Bowiem tam gdzie zyskiwali wpływy Tileańczycy, ktoś inny musiał je tracić. Nieuchwytność i anonimowość dowództwa na odwet narażała szeregowych pracowników. Na ich miejsce i miejsce ich "sierżantów" można wszak zatrudnić nowych. Taka wymiana cios za cios nie była niczym nowym w mieście. Szlachcic spodziewał się, że zapewne w to właśnie wdepnęli. Ktoś jedynie wyprowadzał właśnie cios w inne miejsce niż gęba czy plecy drabów. Atakował sakiewkę miejsce gdzie boli najbardziej. Dalej mógł już tylko spekulować. Czy był to atak pojedyńczy, wyprowadzony od niechcenia. A może jeden z wielu? Szersza akcja wymierzona w Barzinich. Remedium w postaci Alexa i jego grupy zostało wybrane dobrze. Jeśli im się uda, zapłacą im dobrze. Zyskają spokój w biznesie więc trud opłacalny. Jeśli im się nie uda.. i ktoś kompani zaszkodzi czy zabije nawet. Cóż strata żadna wszak oni nie nasi... Najemnicy ino jacyś. Uśmiechnął się sam do siebie. Dopił piwo i poszedł podzielić się spostrzeżeniem z kompanami. Powie im po walkach. Wszak zamierzał postawić trochę złota na Arno. Jeśli mają go łamać, niech chociaż napełni kieszenie.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 31-01-2016 o 20:42.
Icarius jest offline