Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2016, 20:03   #4
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację



Rudowłosa jeszcze nim pobiegłaa dalej, zerknęła przez ramię na żałosną wymianę zdań dwóch wieprzy. Jej oczy przepełnione były pogardą i domieszka wyniosłości. Nie miała zamiaru głośno komentować całego zajścia, jednak zdecydowanie była z siebie dumna. Jej zdolności co prawda nie były jeszcze doskonałe i każda próba wdrapywania się po gzymsach mogła skończyć się bolesnym upadkiem, ale... Ponoć koty zawsze spadają na cztery łapy.

Bieg po śliskich od deszczu dachówkach okazał się być większą przeszkodą niż dwóch niedorozwiniętych dzieci z żółtą kartą przetargową i rabatem na książki do nauki czytania i pisania. Z każdym szybszym krokiem Ilithyia nie miała pewności, czy następny nie okaże się ostatnim, choć i na taką ewentualność była przygotowana.

Krzyki dzikiej ekstazy z mieszkań, nad którymi biegła, były obłudną codziennością tego miejsca. Wrzaski radości, nocą często przemieniały się w darcie mordy przez niezadowolonych mężów, albo jeszcze mniej zadowolone żony. Tylko w nielicznych pokojach był spokój, ład i harmonia, piski śmiechu małych dzieci, które mimo iż powinny już położyć się spać, bawiły się wciąż ze swoim rodzeństwem, a ponurą noc oświetlała im tląca się w spokojnym rytmie świeca. Przyjemnie było dla odmiany wsłuchać się w taki dźwięki, choć te były naprawdę rozpraszające.


Jej obiekt nagle skręcił, zatrzymując się pod daszkiem. Ilithyia gwałtownie zahamowała, sprawiając tym samym, że jej podeszwy butów wpadły w lekki poślizg. Przyjmując jednak pozycje półprzysiadu, zdołała w porę zatrzymać się niemal przed samym końcem dachu budynku.

W jej pracy męczące były właśnie takie chwile. Chwile bezczynności i obserwacji, gdzie tak naprawdę nie miała nawet pewności, czy obiekt jeszcze stoi skrywając się przed deszczem, czy może już dawno spierdolił, a ona jak ta tępa kotka w rui, oczekiwała jego ruchu ze swojego punkty obserwacyjnego. Deszcz smagał ją po twarzy, ramionach i oblewał kaptur, sprawiając, że ten robił się coraz bardziej ciężki od przesiąkającej wody. To jednak nie obniżyło jej determinacji nawet na sekundę, wciąż bacznie przyglądała się i nawet nie drgnęła, choć może lepiej by było, gdyby już dawno zeszła na ziemię.

W końcu na horyzoncie dojrzała gondoliera. Ciemna postać nijak go przypominała, wyglądał bardziej jak cichy skrytobójca, niżeli zwykły mężczyzna z wiosłem.
Po krótkiej wymianie zdań między urzędnikiem a tajemniczą postacią, szybko okazało się, że kobieta nie będzie mogła wyciągnąć z tego wielu wniosków. Dziwny zgrzyt, gondola odbiła od brzegu. W końcu elegant padł jak długi.
- Żesz kurwa mać! - zaklęła pod nosem pospiesznie doskakując do rynny, po której miała zamiar zjechać na sam dół. Na szczęście po drodze było wiele okien, parapetów, a nawet ponownie jakiś balkon, więc droga na dół okazała się pójść sprawniej, niż przypuszczała.

Gondolier się oddalał i w końcu zniknął w mroku. Ilithyia podbiegła do urzędnika i uklęknęła przy nim. Musiała sprawdzić, czy jeszcze żyje, co się tutaj tak naprawdę stało. Musiała go przeszukać i to szybko.
- Kim była osoba, z którą rozmawiałeś? Co jej dałeś? - spytała szybko szukając rany na brzuchu i torsie mężczyzny, równocześnie go przeszukując oraz mając oczy dookoła głowy. Od trupa przecież nic się nie dowie, a jeśli ktoś teraz ją przyłapie, będzie miała jeszcze więcej kłopotów.

Po zabraniu urzędnikowi niezbędnych bądź po prostu interesujących rzeczy oraz możliwym wypytaniu go, o ile wcześniej nie wykitował, postanowiła przebiec przez most łączący dzielnice i pędem pognać w kierunku, w którym zniknęła gondola.


 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline