Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2016, 12:55   #48
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Kolejny dzień dobiegał końca na “Skarbie”. Ofiara złożona przez Ellenę przysłużyła się do lepszego wiatru i łatwiejszego sterowania okrętem, dzięki czemu więcej marynarzy mogło wcześniej udać się na spoczynek. Tagren i Kolwen otrzymali swój upragniony posiłek - akurat kiedy udawali się na jego poszukiwanie, Ronald trzasnął dzwonkiem ogłaszając kolację. Nastroje były dobre.
- Ale żeście tych wieśniaków obrobili! - Zagadał do Jastera Jack w czasie posiłku, klepiąc mężczyznę solidnie w plecy tak, że tamtej się prawie zakrztusił. Jednak wzrok, jakim Kolwen obdarzył oficera spowodował, że tamten po chwili zamarudził coś o tym, że ktoś tam gdzieś go woła i poszedł sobie.
Sprawujący w tamtym momencie władzę na statku Jedynka siedział na balustradzie burty z jedną nogą wywieszoną za okręt i wyglądał na zamyślonego. Dwójka siedziała obok niego na beczce i próbowała dopytywać brata o nowy okręt, którym tamten będzie dowodził, jednak oficer zbywał ją nic nie znaczącymi odpowiedziami.

Okręt płynął szybko na pełnym morzu w blasku ostatnich promieni zachodzącego słońca, aż chciało się pochylić, popatrzeć i podziwiać. Szkarłatne światło odbijało się od falującej wody, załamywało się, migotało. Działało nieco hipnotyzująco i bardzo uspokajająco na każdego, kto miał w tamtym momencie szczęście, by uchwycić tę chwilę. Niebo było nieco zachmurzone, jednak nie groziło sztormem, ani opadami - ot leniwe obłoki przesuwały się po nieboskłonie. Te również przybrały różne odcienie czerwieni.

Z wyjątkiem kilku wachtowych: sternika, obserwatora i bosmana z trzema pomocnikami, reszta załogi miała w zasadzie czas wolny. Część rozmawiała o tym jak to się schleją w Waterdeep i ile dziwek naraz sobie wezmą do pokoju, inni plotkowali na temat specjalnych zadań, które im ponoć powierzono do wykonania w mieście, a znowuż inni grali w kości. Każdemu jednak przyświecał wspólny cel omijania Wielebnej Elleny wzrokiem i w miarę możliwości nie zwracanie jej uwagi na siebie.
- Te, Rybcie! - Jeden ze starszych piratów z wykrzywioną wargą przez bliznę i tatuażem z syreną na szyi zawołał Kolwena i Tagrena. - Nie chcecie w kości pograć? Słyszeliśmy, że jakieś fajne fanty wam się trafiły w wioseczce!

Później zaś każdy udał się na spoczynek. Jak się w międzyczasie okazało, najazd w Dobrodoszyn kosztował załogę czterech członków, a skuktowało to tym, że trzy z dotąd zajętych koi stały się wolne. Wobec tego Tagren i Kolwen musieli zadecydować, czy chcą walczyć o nowe “łoża”. Jedno z nich było całkowicie obrzygane, więc teoretycznie ktokolwiek by doprowadził je do stanu używalności, mógłby je wziąć dla siebie. Przeciwnikami w kwestii dwóch pozostałych byli spotkany wcześniej pirat z tatuażem syreny oraz smukły półelf, któremu ktoś odrąbał połowę jednego ucha. Ten wyglądał, jakby permanentnie miał gorszy dzień.
- Hę? Masz jakiś problem, koleś? - Zagaił półelf, widząc jak Tagren się przygląda jego nowemu nabytkowi.

Wielebna była w tym czasie jeszcze na pokładzie. Księżyc był akurat w najwyższym położeniu na niebie, co oznaczało nadchodzący przypływ i modlitwy dla Suczej Królowej. Na pokładzie oprócz niej byli też wachtowi, którzy nie ukrywali znudzenia swoją sytuacją, oraz Jedynka.
Usłyszała go zanim zobaczyła: jakby ogromny ptak, sądząc po świście skrzydeł. Potem jednak okazał się być avarielem, skrzydlatym elfem.
Intruz wylądował bezczelnie na mostku, wzbudzając tym wrogie zainteresowanie ze strony załogi i nagły zryw z miejsca Jedynki.
- Cnota jest najgorszą z dziwek. - Powiedział zagadkowo przybysz, otrzepując siebie i swoje skrzydła z wody. Piraci i oficer natomiast zareagowali na to ponownym rozluźnieniem.
- Kapitan wrócił. - Wyjaśnił zmieszanej kapłance bosman. - Zawsze jak pojawia się w takim nieznanym kształcie, rzuca takie tajne hasło, żebyśmy wiedzieli że to on. W każdym tygodniu jest inne.
- Istotnie. - Potwierdził elf, schodząc po schodach z mostka. Nie tyle schował skrzydła, co sprawił, że wrosły w jego ciało i zniknęły całkowicie. Wielebnej wydawało się też, że przy tej zmianie zmieniły się nieco rysy jego twarzy. Wyglądał na zmęczonego. - Znalazłem okręt kupiecki. Płynie w naszą stronę i o ile nie mają żadnych wieszczy albo jasnowidzów i nie zmienią kursu to powinniśmy ich mijać około południa. Rano poinformujemy załogę.
 
Gettor jest offline