Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2016, 13:41   #20
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Trzeba było przyznać, że tropienie w dwójkę odbywało się sprawniej niż samemu. Dwaj wieśniacy zrazu podzielili między sobą teren jaki mieli przebadać i zasadniczo spotkali się ponownie tam gdzie ślady zaczynały łączyć się w coraz większa grupę. Niczym drobne strumyki wody łączące się ze sobą by w końcu przemienić się w rzekę.

Nie było to proste zadanie z jeszcze jednego względu. Ślady miały swoją historie a ta historia była spisana krwawymi literami, mówiącymi o bólu i tragedii sąsiadów.

Gdy w końcu obaj ustalili ponad wszelką wątpliwość dokąd udała się nieludzka gromada wraz z swymi więźniami, powrócili co prędzej do centrum wsi, gdzie reszta kończyła poszukiwania, a Schulz czekał już na nich.

Niedługo później nadjechali nieznajomi. Obcy zawsze byli witani z podejrzliwością i ostrożnością. Obcych nikt nie znał. Obcych każdy się obawiał. Nie wiedział czego po nich oczekiwać – zazwyczaj nie było to nic dobrego.

Ci którzy nadjechali wcale też nie burzyli stereotypów wioskowych. Pokryta tatuażami wojowniczka napięta i gotowa do walki. Oraz sługa „Sigmara” – jak sam się przedstawił, buńczuczny i z roszczeniami. Wątpliwości jakie wyrażał odnośnie słów Schultza dotyczących walki, były niczym policzek wymierzony całej wsi. A jednak stary weteran nie chwycił za broń, nie zażądał zmazania obrazy krwią.

Może i byłoby to głupie, może i nie powinno nawet przyjść do głowy takiemu Klausowi, ale po prawdzie chyba żaden wieśniak nie myślał w tej chwili do końca racjonalnie, nie tak świeżo po tragedii i w obliczu nadchodzącej kolejnej. Bo co jeśli nie zdążą?
Rozmowa z obcym przedłużała się , Klaus miał się wrażenie jakby dwa wilki walczyły o przywództwo watahy. Pojedynek jednak zakończył się bez rozstrzygnięcia a najemnicy którzy nadjechali stanowili siłę która mogła wspomóc mieszkańców Krausnick. Wiedział to Klaus i wiedział to Schultz i mimo, że obaj nieprzychylnym wzrokiem spoglądali na obcych, to jednak nikt z wioski nie mógł sobie pozwolić w chwili obecnej na luksus odrzucenia pomocy. Na chwile obecna traciło na znaczeniu tez kto tak naprawdę komu pomaga, czy obcy wieśniakom w odbiciu ich rodzin, czy wieśniacy obcym w odzyskaniu artefaktu. Przynajmniej na razie łączył ich wspólny cel dopadnięcia zwierzoludzi który łatwiej było wykonać wspólnie niż osobno.

Po wskazaniu kierunku w jakim należało podążyć, niewiele już do zrobienia w wiosce zostało. Klaus gotował się do drogi cały dobytek miał na sobie, reszta której nie zabrał ze sobą na polowanie spłonęła. Nie było na co i za czym się oglądać, na szczęście ufał swoim zdolnością i wiedział, że czego mu zabraknie, to da to mu las. Wiedział też jednak że może nie starczyć tego dla wszystkich...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 08-02-2016 o 23:29.
Eliasz jest offline