Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2016, 05:30   #16
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ZJDIXjsysqg[/MEDIA]

Egon… Ojciec na imię dał, a potem zmył się i tyle go widzieli. Biedna matula, ile ona musiała znosić na rogu pod latarnią, żeby ją na ludzi wychować… Tak mniej więcej około trzynastego roku życia świat wywrócił się do góry nogami, kiedy głos opuścił się kilka oktaw niżej wraz z rosnącymi, dziewczęcymi jądrami. Bo przecież wierzyła, że jest dziewczynką. Piękny warkocz matula zaplatała wraz z drugą mamą każdego poranka. Po jej śmierci, już w sierocińcu musiała nosić męskie ubrania, a kiedy na buzi zaczęły rosnąć wąsy i broda, nie chciała żyć! Nigdy nie była najostrzejszą brzytwą na podorędziu fryzjera, lecz w końcu zrozumiała, że bogowie z niej zakpili. Z szokiem zrozumiała, że miała najprawdziwsze, owłosione, męskie ciało i że nie ma na świecie wcale żeńskich penisów!!!

Wychylił zamówioną setkę w usta, a potem machnął głową do tyłu posyłając gorzałę prosto w gardziel.

Eh… Skarbek spojrzał mętnie w barowe lustro, z którego odbicia patrzył na nią wypitym, obleśnym wzrokiem znajomy brzydal, jej niepożądane alter ego.

- Zamykam. – mruknął karczmarz odstawiając ostatnią wypolerowaną szklaneczkę.
- Yhym… - Egon wstawszy położył na blacie złotą monetę, ostatnią i jedyna pamiątkę po matuli.

Na pożegnanie.

Owinąwszy się szary płaszczem ruszył do swojego zajazdu, gdzie w ciepłych pieleszach czekał jej, jedyny, najprawdziwszy małżonek. Ha! A jednak los uśmiechnął się do brzydkiego kaczątka! Zaśmiał się gardłowo i przełknął wielką gulę wzruszenia dorodną grdyką.

Ledwie co ruszył w lepszym nastroju, gdy wtem zza rogu wyskoczył golusieńki, bosy facet. Biegł środkiem uliczki dyndając fujarą w te pędy jakby go sam diabeł gonił, lub… czyżby zboczeniec jaki? Kobiety myśli straszyć po nocy ekshibicjonista?!
Widząc nadchodzącego pewnym krokiem mężczyznę w płaszczu, kochanek, który przed chwilą jeszcze był w objęciach ud nienasyconej konstablowej, zwolnił nieco aż w końcu stanął, niepewnie, w pół kroku.

Heh, żachnął się Skarbek. Zbok chce imponować!

- Phi! – bąknął Egon lekceważąco. – Z taką dżdżownicą?! – niedbale wytknął przyrodzenie golasa.

Rozwarł poły płaszcza, czym śmiertelnie zaskoczył młodziana, który z wrażenia zrobił wielkie oczy i kilku kroków w tył. Nie obracając się za siebie ni razu, puścił się pędem z powrotem w uliczkę, z której przybieżał jeszcze szybciej piętami bijąc po gołej dupie.
Egon zamaszyście okrył się szatą niczym magik czarodziejską peleryną i zmrużył zawadiacko oczy z niekłamaną satysfakcją. Czasami bywał dumny z tego defektu.
Pomyje z kubła, chluśnięte z okna w rynsztok znienacka, tuż pod nogi sprawdziły Skarbka na ziemię, obryzgawszy płaszcz i kulasy po kolana.

- Te! – krzyknął basem ocierąjąc łydki. – Patrz, gdzie lejesz po nocy!
- Ciesz się, że nie toaleta! – odfuknął damski, zachrypnięty głos.

Rację miała, musiał jej przyznać i tym udobruchany przyśpieszył kroku.
Pora na eliksira. Łypnął kapę z flakonika i ruszył nieśpiesznie, a kroczący wiernie cień rzucany bladą latarnią, stawał się coraz drobniejszy, wysmukły i gibki, gdy długie nogi kołysały kobiece biodra.


***


Cóż to? Nie ma Cwanego? – Skarbek zerknęła za zasłonkę, czy oby małżonek nie siedzi na wiaderku. Nie było… Dziwne. Wzruszyła ramionami i chciała rzucić się w pielesze, wrzucić jaja za tapczan, gdy zatrzymała się w poł kroku. Mrużąc oczęta łypnęła ku drugiemu łożu, gdzie na jaśku kręciły się loczki Schielego. Kocim stąpaniem zbliżyła się do łoża kochanka i zanurkowała pod pościel niczym rekin spod fal kołdry powoli płynący w pomiędzy nogi śpiącej ofiary.

Jeśli Schielego nie obudziły miękkie, ciepłe usta zawarte na przyrodzeniu, tudzież masowane opuszkiem palców jądra, to mógł z pewnością brzdęk tłuczonego szkła, który gwałtownie zmącił ciszę sypialni.
Skarbek natychmiast zerwał się na kolana do przysiadu odkrywając poza siebie pościel z wyrka.

- Ładny mam biust? – filuternie zatrzepotała rozwianymi cyckami.

Potem przeniosła wzrok na nieproszony obiekt.
Jednak nie był to niegroźny dowcip miejskich urwisów! Kambulec owinięty był w papier spisany… juchą…

A z odwiniętego listu wypadł… paluszek?... ze ślubną obrączką Cwanego….!!!

- Nieeeeeee!!!!!!! – Skarbek darła włosy z głowy Scheilego kurczowo wplatając się w burzę czupryny.

Po czym omdlała nieboga szczerze ubodzona takim barbarzyńskim okrucieństwem jakiego dopuścili się jacyś brutale na ciele jej ukochanego małżonka!
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 03-02-2016 o 05:39.
Campo Viejo jest offline