Podobno były na tym świecie rzeczy, które się fizjologom nie śniły.
Śruba w ranie... i na dodatek zardzewiała. Ortega przez chwilę przypatrywała się znalezisku, nie mogąc się zdecydować co o nim sądzić. - Gdzieś ty się szlajał? - spytała pacjenta przetaczając kawałek żelaza pomiędzy palcami prawej dłoni, a nagana w słowach walczyła o palmę pierwszeństwa z irytacją wylewającą się z całej monterki. Zupełnie jakby szczytem jej marzeń było łatanie bandy jełopów, to jeszcze po ludzku nie mogli się dać postrzelić bez efektów ubocznych. Zero poszanowania dla czasu człowieka pracującego. - I po jaką cholerę żeście się ładowali w podobny syf? - burknęła do pacjentów, ściągając z nosa okulary i chowając je do kieszeni kamizelki.
Nie marnując czasu na uprzejmości zabrała się za dezynfekcję zranienia, klnąc przy tym pod nosem i zrzędząc do czego to doszło. Na wyposażeniu miała jedną parę rąk, a wciąż pozostawała ranna kobieta, załatana na słowo honoru. Prowizorka... jakże Sam jej nie znosiła. Szczęśliwie nikt już nie nakazywał żeby łapała za klamkę i wystawiała tyłek pod obstrzał, mogła w spokoju zając się robotą. Ogarnąć tych co miała przed sobą, potem sprawdzić co z resztą. Wszystko po kolei.
Gdyby ktoś z opatrywanych postanowił na złość wszystkim zejść z tego padołu łez, byłaby to paskudna komplikacja. Nikt nie lubi komplikacji. - Co z resztą, ktoś z naszych oberwał? - rzuciła przez ramię do... w sumie nie patrzyła kto stoi za jej plecami.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena |