Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2016, 20:35   #110
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Wypadli wprost na mroźne, wieczorne powietrze, rozglądając się i oceniając sytuację. Nieopodal płonęły wywrócone do góry kołami dwa wozy, kilka innych samochodów zostało staranowanych i wyrzuconych na chodnik po obu stronach ulicy. Jakiś mężczyzna krzyczał, kilka metrów dalej pulchna kobieta płakała, trzymając na kolanach głowę zakrwawionego, młodego chłopaka. Niedaleko miejsca uderzenia dostrzegli trzy zmasakrowane ciała, na widok których niektórym zrobiło się tak niedobrze, że zjedzona wcześniej pizza niemal wyskoczyła im z żołądków. Co rusz ich uszu dochodziły szlochy, kwilenie i okrzyki. Zgromadzeni niedaleko gapie próbowali pomagać poszkodowanym, inni oczywiście wszystko nagrywali na swoje smartfony. Pozostali po prostu oddalili się ze strefy zagrożenia.

Victoria, Lady Europa oraz The Dancer od razu rzuciły się na pomoc poszkodowanym. Zafina wykorzystując taniec wygasiła ogień w dwóch płonących samochodach, a Aceline bez większego wysiłku przeniosła je z dala od miejsca zdarzenia. Cable wspomagał kobiety swoją telepatią, wyłapując poważniej rannych i tam w pierwszej kolejności kierował Hand, Jackie, Zafinę oraz Aceline. Lżej ranni transportowani byli przez Jazzmana do najbliższego ze szpitali, natomiast mocniej poszkodowanych Nathan zamykał w telekinetycznej bańce, zapewniając im odpowiednią osłonę przed mrozem i ewentualnym dalszym zagrożeniem. W oddali słyszeli odgłos zbliżających się syren, zatem było pewne, że policja i pomoc medyczna za chwilę się tutaj zjawią.

Hawkeye, Skaar oraz Cable podeszli w końcu do otoczonego murem gruzu obiektu, by lepiej mu się przyjrzeć. Nie zdążyli nawet dobrze ocenić, czy srebrny owal stanowi zagrożenie, gdy górny, niewidoczny gołym okiem panel odsunął się i z delikatnej mgiełki, która wypełzła ze środka, wyłoniła się postać, którą niektórzy z zebranych doskonale kojarzyli.


- Doctor... Doom?? - Clint był zdrowo zaskoczony. Zresztą, chyba nie tylko on.
- Clinton Barton, Nathan Summers oraz… - Spojrzał na dwunastolatka i zawiesił się na ułamek sekundy. - Skaar. No proszę, zacne osobistości wyszły mi na spotkanie. Teraz na kolana i oddajcie mi hołd - mruknął.
- Chyba coś ci się zdrowo popieprzyło pod tą blaszką - burknął Hawkeye, pukając się palcem wskazującym w czoło. - I co ty do cholery tutaj robisz?
Doom nie odpowiedział.
Niesygnalizowanym ruchem uniósł nagle prawą dłoń, którą ogarnęło niebieskie światło i wystrzelił z niej, trafiając Clinta prosto w korpus. Siła uderzenia była tak wielka, że Barton przeleciał kilka metrów w powietrzu i wpadł przez szybę wystawową jednego ze sklepów znajdujących się nieopodal pizzerii.


- Ktoś jeszcze ma problem z pokłonami dla mnie? - Spojrzał po zebranych, wycelowując w nich płonącą błękitem dłoń. Jego oczy błysnęły złowieszczo.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline