Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2016, 20:39   #1022
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

Kiedy Cosmo w końcu doczłapał się do budynku, widział jak Sam uwija się przy rannej osobie, nie z ich grupy. Po usłyszał, jak Ktoś od Ellen gadał rannym Robie i kimś z miejscowych.
-Biorę ich- rzucił krótko Cosmo - Sam, biorę się za innych, jak będziesz potrzebowała wsparcia przy łataniu to wołaj.
Było kilku rannych, nie wiedział, czy Sam dokonała "selekcji", jak wyrażał się kiedyś jeden z tych, z którym pracował jako karawaniarz.

Facet, Bill, był jeszcze przedwojennym wojskowym, który jeszcze przed Wojną stracił rękę gdzieś na końcu świata "w imię demokracji", jak się wyrażał. Miał niezłe doświadczenie, szczególnie odnośnie kilku procedur. Przyjemnie było słuchać o helikopterach, powodujących lokalne burze piaskowe, latające w każdych warunkach pogodowych, o tym całym zapleczy, jak to jeden walczył, a kilku innych robiło za wsparcie we wszystkim w bazie. Bill gadając przekazał mu wiele ciekawych informacji, które Cosmo po prostu chłonął. Jedną była ta o pierwszej pomocy:"Jak jesteś jeden, a rannych masz kilku, to nie podchodź na ślepo do tego, co najgłośniej krzyczy. On ma jeszcze siłę. Oceń stan każdego i zdecyduj, kogo stan jest krytyczny. Ktoś dostał w nogę lub rękę? Bez tego da się żyć, rany brzucha, klatki piersiowej i szyi są gorsze."

Cosmo wiedział tez, że ważny jest czas, więc od razu podszedł do rannych, którymi nie zajmowała się Sam. Pierwsza pomoc, robota mająca na celu utrzymanie rannych przy życiu do czasu przybycia prawdziwego lekarza, w tym przypadku do czasy dostarczenia ich do pociągu. Bo co on miał? Niezłe środki przeciwbólowe, dwa medpaki i Xstata. Do tego bandaże oraz niewielką butelkę średniego bimbru, kupioną jeszcze w Harrisburgu. Coś do usztywnienia ewentualnych złamań lub zwichnięć skombinuje na miejscu. Oni mają przeżyć, i tyle. Nie zamierza wyciągać kul z ran ani tym podobnych.

Wiedział, co potrafiła przedwojenna medycyna, ale był skazany na to, co miał. Wiedza na podstawie tej przedwojennej, ze sprzętem na poziomie tego z przed ponad stu lat, w warunkach wojny secesyjnej (ta to była jeszcze wcześniej).
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:42.
JohnyTRS jest offline