Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2016, 13:54   #1021
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Irish ruszył w stronę wzywającego do Andy'ego. Kiedy dobiegł krzyczy:
- Wszystko w porządku? Wchodzimy tam?
 
AdiVeB jest offline  
Stary 04-02-2016, 20:39   #1022
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

Kiedy Cosmo w końcu doczłapał się do budynku, widział jak Sam uwija się przy rannej osobie, nie z ich grupy. Po usłyszał, jak Ktoś od Ellen gadał rannym Robie i kimś z miejscowych.
-Biorę ich- rzucił krótko Cosmo - Sam, biorę się za innych, jak będziesz potrzebowała wsparcia przy łataniu to wołaj.
Było kilku rannych, nie wiedział, czy Sam dokonała "selekcji", jak wyrażał się kiedyś jeden z tych, z którym pracował jako karawaniarz.

Facet, Bill, był jeszcze przedwojennym wojskowym, który jeszcze przed Wojną stracił rękę gdzieś na końcu świata "w imię demokracji", jak się wyrażał. Miał niezłe doświadczenie, szczególnie odnośnie kilku procedur. Przyjemnie było słuchać o helikopterach, powodujących lokalne burze piaskowe, latające w każdych warunkach pogodowych, o tym całym zapleczy, jak to jeden walczył, a kilku innych robiło za wsparcie we wszystkim w bazie. Bill gadając przekazał mu wiele ciekawych informacji, które Cosmo po prostu chłonął. Jedną była ta o pierwszej pomocy:"Jak jesteś jeden, a rannych masz kilku, to nie podchodź na ślepo do tego, co najgłośniej krzyczy. On ma jeszcze siłę. Oceń stan każdego i zdecyduj, kogo stan jest krytyczny. Ktoś dostał w nogę lub rękę? Bez tego da się żyć, rany brzucha, klatki piersiowej i szyi są gorsze."

Cosmo wiedział tez, że ważny jest czas, więc od razu podszedł do rannych, którymi nie zajmowała się Sam. Pierwsza pomoc, robota mająca na celu utrzymanie rannych przy życiu do czasu przybycia prawdziwego lekarza, w tym przypadku do czasy dostarczenia ich do pociągu. Bo co on miał? Niezłe środki przeciwbólowe, dwa medpaki i Xstata. Do tego bandaże oraz niewielką butelkę średniego bimbru, kupioną jeszcze w Harrisburgu. Coś do usztywnienia ewentualnych złamań lub zwichnięć skombinuje na miejscu. Oni mają przeżyć, i tyle. Nie zamierza wyciągać kul z ran ani tym podobnych.

Wiedział, co potrafiła przedwojenna medycyna, ale był skazany na to, co miał. Wiedza na podstawie tej przedwojennej, ze sprzętem na poziomie tego z przed ponad stu lat, w warunkach wojny secesyjnej (ta to była jeszcze wcześniej).
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:42.
JohnyTRS jest offline  
Stary 04-02-2016, 22:44   #1023
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec



- Dobra robota Candle, trzymajcie ich dalej w szachu. - Morrison podziękował krótko za meldunek również przez radio. Przynajmniej wiadomo było kto i do kogo strzelał i jaki jest tego efekt. Bez tego znowu mogło się zrobić nerwowo.

- Kurwa... No bo za prosto by było... - mruknął pod nosem szturmowiec gdy podejrzaną ciszę przeszył strzał a potem meldunek ich snajpera. Czas uciekał jeśli chcieli pojmać obu żywych. A nijak nie szło zgadnąć co tam za ścianami się dzieje. Przeczucie i kalkulacja ilu i kto tam mógł zostać mu mówiły, że może być jak oni mowią. Ale chuj wie. Może trafili się jacyś desperacji z samobójczymi skłonnościami? - No kurwa no... Chuj... Trzeba wziąć byka za rogi. Dawaj Irish, chodzimy tam! - zdecydował w końcu.

- Tu Morrison do wszystkich. Wchodzimy tam z Irishem. - rzekł najpierw przez radio by wieść o powziętej przez niego decyzji rozeszła się i nie było zaskoczenia. - Niech Sam będzie w pogotowiu. Jak skończy a dam znać znaczy, że będzie miała klienta. - doprecyzował jeszcze nie wiedząc na jakim etapie opatrywania jest ich jedyna zdrowa medyczka.

- Słuchaj Harvey, ja idę pierwszy. Sprawdzam głównie to co przed nami i pod nami. Ty filuj na górę i okna. Przy drzwiach ja zawsze otwieram a ty stoisz za mną z gotową lufą. Tylko mi łba nie odtrzel. Przy przechodzeniu przez wejścia ja zawsze jestem pierwszy i sprawdzam od razu prawą. Nie będe miał czasu sprawdzić w lewo jak ktoś tam by był więc wskakujesz zaraz za mną i sprawdzasz lewo. I jak ich znajdziemy uważaj na ich łapy. Wiesz, detornatory, granaty i takie tam. Jak zobaczysz strzelaj w łeb od razu. - krótko poinstruował kumpla o procedurach. To, że każdy miał swoją dolę do patrzenia i sprawdzania ułatwiało skoncetrowac się na swoim odcinku i zostawała kwetia zaufania, ze ten drugi zrobi to samo. Ten co szedł pierwszy miał najlepszą pozycję do patrzenia pod nogi i przed siebie ale słabiej wówczas ogarniał resztę otoczenia. To była fucha tego drugiego czyli tym razem Irlandczyka. Gdyby się trafiły zamknięte drzwi to prościej było by to Andy je otwierał. Zamierzał nieco przykulić się by być mniejszym celem i właśnie nie zasłaniać widoku Harvey'owi. Poza tym z jedną ręka przy klamce niezbyt wygodnie operowało się bronią długą. A przy wpadaniu przez otwrte drzwi liczyła się prędkość. Gdyby wpadali prawie jednocześnie to były dwie lufy do prowadzenia ognia zamiast jednej i dwie omiecione wzrokiem i w razie potrzeby ołowiem strony. No i przeciwnik miałby dwa cele zamiast jednego. A szedł pierwszy bo miał lepszy pancerz więc mógł robić za żywą tarczę w razie potrzeby. Była szansa, że pancerz Morrisona osłabi działanie czy pocisków czy wybuchów tak wobec niego jak i idących za nim. Harvey zaś nie miał takiej ochrony.

- Dobra! Wchodzimy do środka! Zostań przy tym rannym! Ale jeśli będziesz coś kombinował nie wyjdziesz z tąd żywy! - odkrzyknął w stronę 2-jki Morison i z bronia gotową do strzału, lekko przygarbiony, ruszył w stronę podejrzanego budynku. Gdyby było jak tamten obcy mówił był skłonny wziąć ich do niewoli i pomóc rannemu. Ale gdyby ktoś czaił się na nich zamierzał zlikwidować wszelki opór.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 05-02-2016, 10:34   #1024
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Harvey kiwnął głową i podąża w ślad Andy'ego wykonując jego polecenia. Strzela jak tylko coś wyda mu się wrogo nastawione.
 
AdiVeB jest offline  
Stary 05-02-2016, 13:56   #1025
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Andrew i Irish
Zanim weszliście do budynku praktycznie potknęliście się o leżącego w wysokiej trawie rannego, jest nieprzytomny ale ma (słabe) tętno. wygląda na to że Sam i Cosmo nie próżnowali. Zabraliście broń i ruszyliście do wnętrza. W środku zastaliście miejsce strzelaniny: jedne zwłoki leżą w kałuży krwi z głową rozwaloną strzałem z bliskiej odległości drugie postrzelone dwoma bądź trzema strzałami w klatkę piersiową. Parę metrów w bok na ziemi leży młody chłopak blady jak prześcieradło, obok niego klęczy drugi i uciska ranę brzucha. Nie wygląda to optymistycznie.

Cosmo i Sam
Sam metodycznie zakładała opatrunek podczas gdy Cosmo zajął się pozostałymi rannymi. Rob został postrzelony z boku więc nawet okazały pancerz który nosił na nodze nie pomógł. Myśliwy miał ranę ręki.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 07-02-2016, 21:25   #1026
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Szło dobrze, nadspodziewanie wręcz dobrze. Wydawało się, że nikt od nich nie zginął, a te parę szram i dziur w ciałach nie dało rady zepsuć nowojorczykom nastroju. Co prawda do ostatecznego stwierdzenia "sprawa załatwiona" jeszcze trochę zostało, lecz prognozy malowały najbliższą przyszłość w wyjątkowo pogodnych barwach. Nastrój udzielił się również Ortedze, zakładającej ostatnie opatrunki bezimiennemu, szczęśliwie milczącemu facetowi. Jego milczenie dzięki któremu mogła bez przeszkód i zbędnych zgrzytów zajmować się swoją działką, podnosiło na duchu, przyprawiając wiecznie skwaszoną twarz o coś, co nawet ślepy uznałby za uśmiech zadowolenia.

- Nie grzeb przy tym, nie odwijaj. - pouczała rannego, dokonując ostatnich poprawek opatrunku. - Nie ściągaj, nie przecinaj. Drapanie też sobie daruj, zwłaszcza tymi brudnymi łapami. Leż, siedź albo przemieszczaj się powoli, a szwy nie puszczą i się nie wykrwawisz. Szkoda by było mojej roboty. - zakończyła ze standardowym ponuractwem, ale zaraz wzruszyła ramionami i obracając głowę, zwróciła się do pracującego gdzieś przy reszcie drugiego technika. Pracował aż miło się patrzyło. W końcu co druga para rąk, to druga para rąk.
- Weź coś zrób z tą nogą, bo się zapaskudzi. - wskazała brodą na zranioną w strzelaninie kończynę. Jeszcze tego brakowało, żeby musiała potem i tym się zajmować. Medyk łatający na polu bitwy medyka, mającego sprawne obie ręce i przytomny baniak... no chyba raczej nie w tej bajce.

Wstała powoli z kolan i rozprostowała plecy, przy akompaniamencie serii cichych trzasków przeskakujących kręgów.
- A Morrisona gdzie wywiało? Myślałam, że wróci razem z Cosmo- mruknęła do Ellen, momentalnie wracając do zniechęconej, kwaśnej miny. Nie żeby bezpieczeństwo gadatliwego parcha spędzało Sam sen z powiek, lecz późniejsza konieczność sklejania go do kupy wybitnie jej nie podchodziła. Wpierw musiałaby mu zaszyć usta, dopiero potem cokolwiek działać... a jeszcze jakby niechcący oczywiście i całkiem bez premedytacji, udusiła go bandażem... cóż. Wypadki lubiły chodzić po ludziach, tylko znalezienie później rozsądnej wymówki było problemem zbyt wymagającym, jak na socjalne zdolności Ortegi.
Dzień wciąż trwał, jeszcze tyle spraw mogło się po drodze spieprzyć...

 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 07-02-2016 o 21:33.
Zombianna jest offline  
Stary 08-02-2016, 10:04   #1027
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

-Zaraz to zwiążę, tylko kogoś tu muszę sprowadzić do poziomu - odparł Cosmo, mając na myśli Roba. Dostał postrzał w udo, a ten stoi. A ty Cosmo co robisz?- karcił się w duchu.
Szybko zlustrował rannych, obaj prowizorycznie opatrzeni, żaden nie umrze.
-Rob, ty pierwszy, siadaj, nie obciążaj nogi - kość była cała, w przeciwnym razie nie stałby i nie patrzył przez okno.

Karabin na bok, torba pod ręką. Wziął nóż i po usunięciu wszystkich ubraniowych i opatrunkowych przeszkadzaczy wziął się za porządny opatrunek (Ten co Cosmo miał na nodze był prowizoryczny). Widział ranę... Teraz tylko bandaż i... Stop! Ręce.
Wyjął ten swój cholerny bimber, wylał trochę na dłoń i najlepiej jak mógł wymył swoje dłonie. Nie był to może fachowy środek, ale nie zaszkodzi. Bandaż w jednej ręce, nóż w drugiej, odciął dwa krótkie kawałki bandaża, jeden, ten mniejszy, zmiął w niewielki gazik i podbnie obmył Robowi miejsce wokół rany. Rzucił go w kąt, już mu się nie przyda. Drugi kawałek, złożł w kostkę, przyłożył do rany i już cały bandażem zaczął w skupieniu owijać mu nogę. Potem rozcięcie i węzeł.
-Gotowe - powiedział, ponownie przemywając ręce i przywołując ręką drugiego, co dostał w rękę, nie zamierzał niepotrzebnie łazić - nie ruszaj się, zaraz skombinujemy prowizoryczne nosze

Podobnie postąpił z drugim rannym, ostrożnie usuwając ubranie, temblak (przyda się) i jeszcze raz powtórzył całą operację, wsuwając na koniec rękę w temblak.

Przemył dłonie, jego noga bolała coraz bardziej. Opatrunek założony na spodnie był kompletnie prowizoryczny, kompletnie przesiąkł krwią. Odrzucił zakrwawiony bandaż, Nożem rozciął nogawkę spodni tuż przy szwie (Podwinąć się nie dało, a spodni ściągać nie zamierzał. Powtórzył całą procedurę, tym razem głośniej oddychając. Własna rana to coś innego niż opatrywanie kogoś. Robił krótkie przerwy, odpoczywając. Wbrew pozorom jego nerwy nie były ze stali, adrenalina już dawno opadła. Przyspieszył dopiero kiedy bandaż zakrył obie rany, wlotową i wylotową (mały kaliber, chyba dwudziestka dwójka).

Rozejrzał się, czekał. Zgarnął swoje rzeczy, zużytych bandaży nie ruszał, nie miał i w co zabrać. Siedział na podłodze, noga wyciągnięta przed siebie, wszystko założone, karabin pod ręką.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:42.
JohnyTRS jest offline  
Stary 09-02-2016, 00:15   #1028
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


Szli z Irish'em mijając pobojowisko. Zabitych ludzi, rannych ludzi, roztrzelane ściany, postrzelane pojazdy czy wraki. Szedł niby pewny siebie i bez wahania. Ale zdawał sobie sprawę jak ryzykują. Niby człowiek był bystrooki i czujny a tych dziur i szczelin skąd mógł nadejść strzał było tyle, że to było nie do upilnowania nawet z filującą na budynek grupą Ellen i snajperami. Ale robotę należało wykonać do końca a czas naglił.

- Jeden postrzelony. Stan ciężki i nieprzytomny. Zabrałem mu broń. Idziemy dalej. - nadał przez radio ledwo gdy ledwo ruszyli i natnęli sie na leżącego w trawie postrzeleńca. Skoro był nieprzytomny to albo z bólu albo z utraty krwi więc pewnie jego stan był poważny. Ale i tak na wszelki wypadek zabrał mu broń. Jeśli Sam będzie tu podążać to chyba nawet ludzie z okien "3-ki" mogli ją nakierować gdzie on leży by nie musiała szukać.

- Dwóch zabitych. Idziemy dalej w głąb parteru. - nadał gdy tylko weszli do wnętrza budynku natykając się na kolejne ciała. Byli martwi. Strzał w głowę i to z bliska oraz triplet czy coś podobnego w nieopancerzoną klatę. Tych nie sprawdzał już tylko minęli ich idąc dalej.

- Ok, mam dwóch żywych. Jeden ranny drugi chyba cały. Idziemy po nich. - nadał cicho gdy zauważył na końcu pomieszczenia klęczacego chłopaka który próbował ratować kolegę. Czas było dokończyć sprawę.

- Harvey filuj na niego. Jak coś drgnie to go rozwal. - powiedział spietym głosem szturman do towarzysza wiedząć, że tamci też go słyszą. - Hej ty! Drgnij tylko albo zrób coś głupiego to mój kumpel cię rozwali jasne?! - krzyknął podchodząc z wycelowaną w chłopaka bronią. Musiał ja nieco opuścić gdy skracał odległośc idąc a tamten wciąż klęczał na podłodze.

Klęknął z drugiej strony rannego w brzuch kładąc przy sobie strzelbę a wyjmując nóż. Drażniło go, że nie może w pełni filowac na chłopaka bo wolałby go mieć skutego i pod ścianą no ale był przecież Harvey. Nie chciał ryzykowac też utraty kontaktu z uciskana raną na razie przez kumpla postrzelonego. - Ja jestem Andy Morrison. To ze mną rozmawialiście przed chwilą. A wy jak się nazywacie? - spytał odcinając nożem rekaw tego postrzelonego. Zgadywał, że młody może podać swoje imię i tego postrzelonego. Na tą chwilę tego leżącego i jęczącego kwestie mody chyba go niezbyt interesowały. Chciał też trochę choć uspokoic młodego by go nie kusiło do czegoś głupiego. No i mógłby podać ich imiona przez radio a Ellen mogłaby zweryfikować to z kimś z miejscowych z kim mają do czynienia.

- Muszę z czegoś zrobic opatrunek. - dodał wyjasniającym tonem do klęczącego chłopaka. Tak naprawdę to improwizował. Wiedział tyle, że raczej trzeba uciskać ranę licząc, że zmniejszy a potem zatamuje to krwawienie. Na jakimś szyciu i bardziej skomlikowanych rzeczach nawet nie myślał by się za to brać ani nawet nie miał czym. Ale była szansa zrobić jeden wielki pakuł z jednego rękawa i przymocowac go do rany drugim. Materiał ubrania powinien wchłonąć chyba choć część krwi. Szturmowiec liczył, że to ustabilizuje stan pacjenta do czasu przybycia Sam i dalej ona przejmie pałeczkę.

- Ja się tym zajmę a ty łapy do góry! Pod ścianę i łapy też na ścianę! - syknął do chłopaka gdy tylko uznał, że jego pomoc jes t zbędna. Ranę już chciał opatrzyć gdy tamten stałby z łapami przy ścianie pod czujnym irlandzkim okiem. Harvey'owi gdy podchodzili do tych dwóch wskazał miejsce nieco z boku by miał czyste pole ostrzału. Zwłaszcza jakby tamten zrobił co mu kazał facet w pancerzu i hełmie z bronia obok siebie to mieliby wszyscy ułatwione zadanie. Zwłaszcza Irish.

- Ellen tu Morrison. Jesteśmy na parterze. Mamy jednego całego i jednego z ciężka raną postrzałową brzucha. Przyślijcie Sam ale z kimś. Sprawdziliśmy tylko parter nie wiemy co jest na innych poziomach. Niech nie idzie sama. Założyłem temu z brzuchem pakuł ale nie wiem ile to wytrzyma. - złozył w końcu ostateczny meldunek głównej dowodzącej siłami Kolejarzy. Wciąż się bał, że gdzieś tu po kątach może się jakiś desperat z gnatem czaić i kitrać a w tej chwili we dwóch nie mieli jak sprawdzić reszty budynku. Ale jakby przybyła Sam i ktoś do jej eskorty i ze dwóch do zgarnięcia tego młodego to mogliby z Irish'em dokończyć sprawdzanie. Jakby było czysto można by myslec o zakończeniu tej akcji.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 09-02-2016, 16:27   #1029
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Cosmo, Sam
Cosmo problematyczny Pierwsza pomoc 14/3
Rzut: 14,15,20
Sam Przeciętny Pierwsza pomoc 16/4
Rzut: 16,1,5
Cosmo przeciętny Pierwsza pomoc (samoobsługa) 14/3
Rzut: 12,15,17
Ellen odpowiedziała na pytanie Sam
-Są w drugim budynku, z Irishem i Szeryfem
Ellen przez chwilę nasłuchiwała na CB wciskając słuchawkę głębiej w ucho
-Morrison, mówi że ma poważnie rannego. Nikt z naszych - dodała szybko - Sam skoczysz tam z zastępcą? Tutaj chyba wszystko co było do zrobienia zrobione. Cosmo Jeśli się możesz ruszyć to sprawdzisz pojazdy? Możliwe że będziemy potrzebowali transportu na szybko. Dam ci kogoś do obstawy, jeśli będziesz potrzebował to pomoże ci iść.

Cosmo
Założyłeś opatrunki Robowi i sobie, po chwili zauważyłeś że opatrunek Roba jednak nie w pełni zahamował krwawienie

Sam
przerzuciłaś torbę przez ramie i ruszyłaś razem z zastępcą przed samym wejściem do budynku zauważyliście rannego (albo martwego) w kałuży krwi (to chyba ten który chciał zaatakować Cosmo tasakiem czy co to tam było, trafiliście go po rękach więc o ile się nie wykrwawi[ł] to ma spore szanse przeżyć, zwłaszcza że to spory facet).

Andrew, Irish
Dzieciak klęczy i oboma dłońmi uciska brzuch rannego
-Jak puszczę to on się może wykrwawić
Przy sobie ani w pobliżu nie ma broni, broń jest przy trupach. Najwidoczniej to swoją wyrzucił przez okno jako akt dobrej woli a potem szybko doskoczył do rannego.

Andrew odciął rekawy na opatrunek i ucisnął ranę dzięki czemu dzieciak mógł odejść od rannego, zgodnie z komendą oparł ręce na ścianie pozostawiając czerwone ślady i kilka kropel ściekających w dół. Dzieciak co chwilę ogląda się żeby zobaczyć co z jego kolegą.

Po chwili wszedł Szeryf.
-Sąsiednie mieszkanie czyste Mam jeszcze jednego rannego Ale chyba nic aż tak poważnego Dodał patrząc na leżącego na podłodze -Wszystko będzie w porządku Bart, zrobimy co w naszej mocy- powiedział w stronę chłopaka pod ścianą
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 11-02-2016, 08:38   #1030
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

-Ellen, które pojazdy? -spytał - te co tutaj stoją są unieruchomione... - przerwał, widząc, że opatrunek Roba przesiąka krwią - przepraszam na chwilę, ale spartoliłem robotę i muszę poprawić.

Podszedł do Roba. Widocznie dał za mało prowizorycznej gazy z bandaża. Przesunąl torbę i ruszył do roboty.

Nowy bandaż, uciął kawałek, złożył w kostkę, rozwinął dopiero co zawiązany opatrunek, dołożył materiał na ranę. Krwawienie nie było tak wielkie, żeby zużyć Medpaka. Ponownie wszytko zawinął i zawiązał.

Spojrzał jeszcze na pomocnika szeryfa, czy jego nowy opatrunek nie krwawi.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:42.
JohnyTRS jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172