Charlotte Livingstone
"Terry z tą bronią to nawet dobry pomysł nie powiem oni będą mieli broń palną a ty dzidę nie ma jak wyrównana walka chętnie na to popatrzę." - powiedziałam Terr'emu sarkastycznie. "Z resztą po co na bezludnej wyspie mieli by być handlarze bronią? Komu by ją sprzedawali sobie na wzajem czy co?" W trakcie mówienia zauważam jak dziewczyna mdleje 'No pięknie jeszcze tego brakowało.' - myślę. "Terry weź ją przenieś do szałasu tylko delikatnie żebyś jej nie uszkodził przypadkiem. A ty Eddi nie waż się palić tej marychy bo już cię ostrzegam, że jak się jakiegoś świństwa od tego nabawisz to zbyt dobrze tu ci pomóc nie będziemy mogli z wiadomych powodów."
Idę w stronę szałasu i przygotowuję miejsce dla Veroniki. Moczę w chłodnej wodzie kawałek szmaty i kładę jej ją na czoło po tym jak Terry położył ją w szałasie.
__________________ :swir: I don't suffer from my insanity, I enjoy it. :swir: |