Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2016, 16:12   #20
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Cathy była dziś wytrzymała, ale w końcu zmęczenie pokonało jej słabe ciałko. Billy odczekał dwie godziny i połączył się z Dakotą.- Hej.
- Hej! - powitała go dziewczyna - Już prawie, prawie mam te dane. Gadam z jednym kolesiem co się zna na tych oznaczeniach. Co tam? - brzmiała na lekko rozkojarzoną.
- Nie wspomniałaś na jaki koncert chcesz mnie zabrać i kiedy to planujesz. Nie jestem za bardzo na czasie jeśli chodzi o muzykę.- przypomniał jej Idol.
- A tak.. koncert… - Dakota przerywała co słowo - koncert Moiry. Wiesz… ona śpiewa. Bardzo fajnie śpiewa. Rock. Pasuje Ci?
- Bo ja wiem… słuchałem muzyki poważnej i patriotycznych songów w młodości. A obecnie niespecjalnie zwracam uwagę na muzykę.-
stwierdził Idol… i prawie się do pokrywało z prawdą. Miał kilkanaście plików .mpv z archiwalnymi nagraniami swego imiennika, które ściągnął z darmowego portalu edukacyjnego. Ale jeszcze ich nie przesłuchał.
- Nooooo….ale wiesz… Moira ma niezłą renomę. Jest rockergirl - zaśmiała się Dakota. - Zazwyczaj jeździ z koncertami ale teraz nie da rady. Więc robi takie mini koncerty tutaj. Akustycznie głównie ze względu na dziecko. Jak Ci się nie spodoba możemy wyjść. To jak?
- Mnie tam wszystko jedno… to ty powinnaś się zastanowić czy takiego zgreda chcesz ciągać po koncertach. Wstyd się ze mną pokazać.-
droczył się z nią Billy.
- Billy!!! Jakiego zgreda? - Dakota w końcu jakby oderwała się od tego co robiła - Jak to zgreda? Wstyd? To chyba tobie … ze mną… - straciła rozpęd.
- Niby dlaczego miałbym się wstydzić wychodząc z taką ładniutką dziewuszką? Wszyscy będą mi zazdrościć.- mruknął w odpowiedzi Idol.- Mam tam do ciebie pojechać i przypomnieć ci ten fakt?
Dakota zamilkła na chwilkę.
Obiecała mu przecież nie wystawiać jego obietnic na próbę.
Ale był daleko.
- Hmmmm…. - mruknęła cichutko.
- Hmmm… co?- zapytał zdziwiony Billy.
- A nic nic… tak … po prostu… się zasta...nawiam - uśmiechnęła się w komunikatorze Dakota. - Ale mogę wiesz… poczekać. - dodała.
- To kiedy odbywają się te koncerty?
- zapytał po chwili Billy z uśmiechem i westchnął. - I na co możesz poczekać?
- Koncerty są zazwyczaj w czwartki i każdy weekend. -
wyjaśniła Dakota - A poczekać… no … aż skończysz zlecenie… na wiesz… przypominanie - dodała cichutko.
Idol zaśmiał się cicho słysząc jej słowa.- No… zobaczymy jak się rozwinie sytuacja. Może zdołam wpaść wcześniej, jeśli masz ochotę… niczego nie obiecuję jednak.
- Znaczy ja … mam, ale no sam mówiłeś, że musisz być w ruchu…-
to ostatnie słowo wypowiedziała zwalniając jakby tempo i zamyślając się nad czymś. - Ach, nie założyłam jeszcze tego no… konta naszego. Ale zrobię to niedługo … jeśli … chcesz - dodała.
- Nie mogę zostać na całą noc, bo patrz jak to się skończyło… wpaść na godzinkę pewnie bym mógł. Ale to później… a co do konta…- zamyślił się próbując sobie przypomnieć o co w tym chodziło.- ...wyleciało mi to z głowy.
- No mówiłeś o VE …-
Dakota teraz lekko ugrzęzła - … do … zabawy i przytulania?
- Aaaa takie konto. Z chęcią.
- zgodził się z nią Idol.- Kiedy będziesz gotowa. Przyda mi się przerwa w jeźdźcie i chwila odpoczynku.
- Mogę i zaraz -
zaśmiała się lekko nerwowo - ale chciałam najpierw tę Triadę załatwić. No i chciałam też sprawdzić co z Cortezem. To zależy od Ciebie. - podrażniła Idola.
- Nie ma pośpiechu z nimi…- odparł w odpowiedzi Billy i dodał po chwili.- Szczerze powiedziawszy VE to dla mnie… pierwszy raz.
Nie korzystał z tego gdy był na szczycie. Nie musiał. A gdy stoczył się w dół… cóż miał inne sprawy na głowie.
- No dla mnie też. - wyznała Dakota - To jak chcesz… to… daj mi chwilkę….
- Ok… poszukam jakiegoś miejsca, na przerwę.-
ruszył wóz kierując się ku kolejnemu płatnemu parkingowi, na którym mógł liczyć na jako takie bezpieczeństwo.
Pokołował chwilę, ale znalazł jeden z wysokościowych parkingów

.

Wyjechać musiał co prawda na 32 piętro ale znalazł spokojne miejsce.

Dakota po chwili faktycznie podała dane oraz adres VE room.
- Tooo…. co? Wchodzimy?
- Ok…-
Billy przypiął dodatkowe łącza do swego interfejsu, by w pełni wejść zmysłami do VE roomu. Czuł się trochę dziwnie. Nie był netrunnerem i rzadko używał w pełni możliwości swego wszczepu. Trudno było się mu przyzwyczaić do chwilowego doznania opuszczania swego ciała.
- Dzziiiiiwnie - w pokoju, w którym nagle się znaleźli było faktycznie dziwnie. Dla osób po raz pierwszy korzystających z VE w celach innych niż surfowanie, takie połączenie sprawiało, że zmysły i sam umysł musiały chwilo się zestroić. Tutaj dochodziły również kwestie połączenie VE ze strefami … erogennymi… cudaczne uczucie. - Ale ka… ale mówili mi, że to szybko się niweluje wiesz? - powiedziała Dakota, która w tym pokoju miała na sobie obcisłe wdzianko z białego lateksu, dokładnie oblepiające jej figurę. Zniknęły też blizny z twarzy. Dakota popatrzyła na Idola.
- I jak? - obróciła się wokół własnej osi.
Billy spojrzał najpierw na Dakotę, a potem w dół. Ubrany w podobny lateksowy strój przekonywał się o jego rozciągliwości i elastyczności.- Hmmmm...wszystko działa. Co dalej księżniczko? To ty tu jesteś adminem, narratorem, czy jak to zwą… ty kreujesz rzeczywistość.
- Ummm no możemy na przykład…. wybrać park
- Dakota zmieniła scenerię i znaleźli się na wzgórzu pod wielkim, starym drzewem. Powiewała przyjemna letnia bryza, rozwiewając wyższe trawy. - Albo… może być pokój w hotelu - standardowy pokój hotelowy oświetlony przytłumionym światłem - Może nie… Albo możemy... co to? - oczom Billy’ego ukazał się niewielki pokoik z dużą ilością najróżniejszych gadżetów i zabawek, masek i sznurów - Eeee…. nie? - Dakota zmieniła scenerię na pub. - No nie wiem… na coś masz ochotę, Billy?
- Tamten pokoik z zabawkami był interesujący.
- mruknął wzbudzając zaskoczenie na twarzy Dakoty, zaśmiał się głośno i podszedł do dziewczyny.- żartowałem.
Objął ją w pasie i przytulił do siebie.- Sceneria dowolna, tam gdzie będzie ci wygodniej… najlepiej taką wybierz.
- To może ta pierwsza?
- spytała spoglądając na Idola.
- Może być pierwsza.- uśmiechnął się Billy muskając wargami ucho wirtualnej Dakoty. Trzeba było przyznać, że doznania wydawały się autentyczne.
Ruszyli w kierunku drzewa.


Dakota lekko, nieśmiało wtuliła się w mężczyznę i objęła go w pasie. Na jej twarzy widać było ciekawość i ekscytację.
- Ludzie muszą to lubić - mruknęła bez kontekstu.


Przyjemnie lekki wietrzyk chłodził ciepłe, powietrze pachnące upalnym latem. Dakota na chwilkę przystanęła i ściągnęła buty. Zanurzyła stopy w trawie. Popatrzyła na Idola, który przez ułamek sekundy ujrzał na jej buzi jej zamiar. Dziewczyna rzuciła się do biegu ze śmiechem:
- Będę tam pierwsza! - i pognała wprost ku drzewu połyskując swoim białym wdziankiem kusząco.
Billy zerkał na dziewczynę jednocześnie zaciskając w pięść i rozluźniając lewą dłoń. Było to niesamowite uczucie, znów mieć ludzkie ramię i ludzką dłoń. Nawet jeśli była to iluzja.
Po czym ruszył niespiesznie za dziewczyną, bardziej podziwiając jej krągłości w ruchu, niż próbując ją dogonić. Choć… spotkanie w tym pokoju VE w teorii miało mieć pikantny przebieg, to Billy’emu nie bardzo na tym zależało. To miała być rozrywka dla Dakoty i bardziej sprawdzenie, czym są takie VE roomy i jakie mają możliwości.
- Hej! Oszukujesz! - skrzywiła się pociesznie, gdy w końcu zorientowała się, że Idol nie biegnie za nią. - No? - ponagliła i odsunęła z twarzy włosy, które zwiał wiatr - Na co czekasz… zgredziku? - wypaliła nagle odważnie. Zaczęła się powoli cofać, wyciągając dłoń za siebie by móc dotknąć drzewa pierwsza.
Billy ruszył za nią tak szybko jak potrafił, jednakże nie umysł nie przyzwyczajony do do Virtual Enviroment czynił go w tym miejscu wolniejszym od niej. To hakerka była tu gibka jak sarenka… nie on.
- No dalej, Billy! - zawołała już schowana za drzewem.
Mężczyzna ruszył za nią ze śmiechem.- Oj bo się doigrasz !
Po czym pognał za rozłożyste drzewo, by złapać swą zdobycz.
Przez chwilę bawili się w kotka i myszkę wokół drzewa. Dakota uciekała z piskiem i radosnym śmiechem. Aż w końcu to ona dopadła Idola wtulając się w jego plecy i oplatając swe ramiona wokół jego talii.
- Mam Cię, ha! - w zdyszanym głosie słychać było nutki zwycięstwa.
- Masz mnie, masz mnie… co więc z tym fantem zrobisz?- zapytał żartobliwym tonem Billy unosząc dłonie w górę, w geście poddania się.
- A to! - Dakota zsunęła dłonie znacznie niżej niż jego talia. Przez cienki materiał jej dotyk niemal parzył podbrzusze Idola.
- No to masz mnie dla siebie księżniczko.- mruknął Billy poddając się dotykowi dłoni Dakoty i lewą dłonią sięgając za siebie pochwycił jej kształtny pośladek ugniatając go mocno i drapieżnie.- Zrobimy, co tylko ci się marzy. W końcu tutaj to ty jesteś władczynią świata.
- Tak? Jestem? To Ty jesteś władcą… -
zaśmiała się i wtuliła mocniej w plecy Idola wciąż przebierając paluszkami po podbrzuszu i udzie Idola. Nagle przerwała i się odsunęła. - Ale Billy… - spoważniała - … jak by to było prawdą, to strasznie smutno by tu było. Tak.. pusto.
- To znaczy?-
zdziwił się Idol i pogłaskał dziewczynę po czuprynie.- Co przez to rozumiesz?
Trochę zaniepokoił się jej nagłą zmianą nastroju. Nie przybyli tu po to, by miała być markotna.

- No … - machnęła ręką wtulając się w Billy’ego bokiem. - … pusto, nawet gdy jesteśmy tu my. Nic więcej tu nie ma. Piksele i trochę kodu. Nie zastanawiałeś się nad tym? - spojrzała do góry na mężczyznę i uśmiechnęła lekko - Gadam jak świr, co?
- No… jesteśmy my i to co wykreujemy.. prawda?-
kostium Billy’ego ulegał zmianie. Kurczył się i pokrywał futrem zmieniając w gatki filmowych barbarzyńców oraz ich futrzaste botki.- To miejsce jest tym czym sobie zażyczysz. Więc nie przejmuj się tymi pikselami. To glina w twoich łapkach.- mówił prawdę, wszak była administratorką tego Virtual Enviroment roomu, mogła kształtować więcej niż Billy.
Przez twarzyczkę Dakoty przebiegł lekki skurcz. Billy miał wrażenie, że nie do końca zdołali się porozumieć. Ale dziewczyna nie kontynuowała tematu. Odetchnęła głębiej i westchnęła.
- Barbarzyńca? - uśmiechnęła się jeszcze jakby na pół gwizdka - Mam się zmienić w smoka? - zachichotała a jej ciało nagle pokryły jedynie mikroskopijne majteczki i dwie nalepki na szczytach piersi w kształcie srebrnych gwiazdek. - Hmm… tam jeszcze były takie ….- “dorzuciła” niewielki kolczyk w pępku połyskujący srebrzyście.
- Barbarzyńca… a jak.- Billy wziął dziewczynę na ręce i ruszył z nią w kierunku… tam gdzie trawa wydawała mu się mięciutka.- Dla ciebie to może znany świat, niemalże twój żywioł. Ale ja tu jestem dzikusem nie rozumiejącym za wiele.
- To musisz mieć dłuższe włosy i zarost - nagle mruknęła Dakota - i… a nie dzidę już masz - zachichotała chowając buzię w ramię Idola. Wpatrzyła się znowu w twarz mężczyzny, jej oczy błyszczały radością i szczęściem.
- Ty się zacznij bać… bo kto wie czy kiedyś nie doprowadzisz mnie do takiego stanu, że jak dzikus rzucę się na ciebie i użyję tej dzidy.- ostrożnie ułożył dziewczynę na miękkiej trawie i ustami zabrał się za pieszczotę jej piersi pocałunkami i muśnięciami językiem. Dłonią wodził po udach i podbrzuszu dziewczyny.- A ona ostra jest… ta dzida.
- Ale to już teraz mam zaczynać się bać -
mruknęła Dakota uśmiechając się radośnie. - Bo wiesz… strój… odpowiedni… troszkę - zaśmiała się cicho lecz rozbawienie szybko przemieniło się w ciche westchnienia. Wyciągnęła ramiona ponad głowę unosząc tym samym swe pełne piersi wprost to ust Idola.
- Cóóóż… nie masz czego… zrobimy to na co będziesz miała ochotę. Po to tu jesteśmy, prawda?- dłoń mężczyzny wsunęła się pod skąpe majteczki dziewczyny prowokacyjnie wodząc opuszkami palców po jej podbrzuszu. Usta skupiły się na tych dwóch dumnie wypiętych skarbach, muskają je wargami delikatnie i czasami wodząc po skórze językiem.- Odpowiedni do czego? Wyglądasz jak… hmm… modelka kostiumów plażowych.
- Tak? -
westchnęła cicho prężąc się lekko pod muśnięciami mężczyzny - No… odpowiedni do rzucania się jak bar...barzyńca. - straciła na chwilkę wątek pod pieszczotą podbrzusza. - A ciągle ja i ja… a Ty? Co z tobą? - otworzyła szeroko oczy i spojrzała na Billy’ego.
- Ja się bawię dobrze… ale skoro chcesz barbarzyńcę.- zaśmiał się cicho Billy i pochwycił za materiał majteczek i szarpnął mocno… przez chwilę wrzynały się w pośladki Dakoty, ale potem materiał się poddał pękając z trzaskiem. Idol odrzucił tkaninę gdzieś w trawę i wstał.- Ja Kurg teraz zdobyć Dakota.-
Chwycił za swe futrzaste gatki, tu miał większą kontrolę, więc zerwanie ich z siebie zajęło mu sekundę odsłaniając dowód pożądania leżącej przed nim dziewczyny.
Dakota pisnęła i zaczerwieniła gwałtownie. Gdy Idol stanął nad nią uniosła się na łokciach i wpatrzyła z rozchylonymi ustami w jego ostrą dzidę.
Potem przeniosła spojrzenie na twarz mężczyzny, spoważniała i wyciągnęła dłoń. Tutaj ręka jej nie drżała ale Billy miał pewność, że w rzeczywistości dziewczyna drżała.
- Ja… Dakota… eee… z plemienia …. Pikselowych Kotów… emm - podjęła próby wejścia w rolę branki ale jej nieśmiałość jednak zwyciężała. Spojrzała ponownie na Idola i zagryzła wargę.
Billy spojrzał na jej pełne piersi i uśmiechnął się wesoło i łobuzersko.
- Coś ci pokażę…- klęknął delikatnie chwytając za jej uda. Rozchylił je szeroko unosząc lekko i natarł swą męskością na jej podbrzusze. Kwiatek dziewictwa dziewczyny ocalał, bo miecz zamiast wbić się w nią, ocierał się tylko o jej łono. Idol uśmiechając się dodał.- No… to… na razie posmakuj tego.-
Dziewczyna wydała długi jęk, cichutki, niemalże nabożny, gdy rozkoszowała się nowymi doznaniami.
- To … czuć… podobnie ale in...naczej - sama unosiła leciutko biodra ku górze instynktownie reagując na drażniącą obecność broni Billy’ego. Musnęła leciutko opuszkami palców swój brzuch i podrażniła piersi.
- Billy … a… - urwała i próbowała złożyć uda, nagle zawstydzona.
- Co… -mruczał Billy czując narastający apetyt, bo droczył się z własnymi pragnieniami ocierając się o intymny obszar dziewczyny.- Nie wstydź… się mówić…
I jeszcze te pełne krągłe piersi falujące w rytm ruchów jego ramion i bioder.
Uniosła się ku jego twarzy, cmoknęła policzek i wyszeptała do ucha:
- A...aa dotkniesz mnie tak… jak … ostatnio? Proszę… - odsunęła się z prośbą widoczną w oczach.
- Językiem czy palcami… księżniczko?- mruknął Billy z uśmiechem.
- Jak … wolisz… - odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem i opadła na łokcie, unosząc lekko kolana ku górze.
- Połóż się wygodnie na trawie i rozsuń szeroko nogi… księżniczko.- Idol uśmiechnął się delikatnie.- Mam wrażenie, że następnym razem… będziesz już miała gotowy pakiet żądań i pragnień.
- Nie… następnym razem… jak będziesz tutaj… to chciałabym… wiesz -
ułożyła się posłusznie na trawie i wygięła w lekki łuk rozkładając zachęcająco nogi zgięte w kolanach - Wiesz? - wymruczała, aby się upewnić.
- Trochę… nie bardzo…- rzekł cicho Billy wstając i obchodząc leżącą dziewczynę. Klęknął mając jej głowę między swymi kolanami. Opadł na czworaka i objąwszy jej uda zaczął muskać zaczepnie ów kolczyk w pępku, a potem zabrał się za gniazdko rozkoszy Dakoty, muskając je swym emiterem audio, powolne rozpalające zmysły liźnięcia.
Był ciekaw co Dakota zrobi z tą sytuacją… z dżojstikiem dumnie wiszącym jej nad twarzą.
Hakerka wypchnęła biodra do góry w odpowiedzi na pełne zapału i werwy liźnięcia Idola. Przez chwilę Billy czuł jedynie ciepły powiew na swoim sprzęcie, a potem… drgnął, gdy dziewczyna zaczęła odwzajemniać drażniące zagrania, kopiując działania Billy’ego. Ciepłe usta i gładziutki, miękki języczek zaczęły eksplorować budowę i czułość jego sondy.
Billy jęknął cicho i przestał się bawić z oczekiwaniami kochanki. Język sięgał głębiej i głębiej pobudzając nowe impulsy nerwowe w ciele Dakoty, wił językiem głęboko w jej ciepłym rdzeniu kobiecości. Zaciskał dłonie na pośladkach, by mocniej docisnąć twarz do podbrzusza dziewczyny.
Biodra hakerki poruszały się niecierpliwie i niekontrolowanie, zaś jej dłonie i usta łapczywie poznawały każdy najmniejszy fragment drążka sterowniczego. Czasem jej działania stawały się nieco brutalne, gdy zapał i pragnienie przejmowały kontrolę jednak ilość czułości łagodził odczucia bólu wkrótce potem.
Billy również bardzo entuzjastycznie podszedł do pieszczot delikatnego ciała Dakoty, czując jednocześnie jej drżenie, jak i własną eksplozję… kumulujący się ładunek pożądania prowokowany przez zwinny język Dakoty nabierający doświadczenia w pieszczocie owej barbarzyńskiej dzidy.
Dziewczyna nabierała wprawy ale do osiągnięcia samokontroli jeszcze jej dużo brakowało. Idol mógł wyczuć to w coraz mocniejszym drżeniu i mocniejszym wiciu się jej pod nim. Przytłumione piski i głębsze pojękiwania wskazywały mężczyźnie, że Dakota nie wytrzyma już zbyt długo. Gdy szarpnęła gwałtownie biodrami w górę poczuł spazmy jej ciała.
Billy’emu zresztą też niewiele brakowało, bo dziewczyna mimo swojej niewinności, była bardzo zdolna w doprowadzaniu go do ekstazy. Choć… tym razem, on wygrał ten wyścig. I dysząc nadal rozpalony jej poczynaniami, przerwał pieszczoty, by Dakota dokończyła zabawę jego sterownikiem.
Dokończyła… z zapałem… pomrukami i liźnięciami pokazując jak bardzo jej się to podoba. Wpiła palce jednej dłoni w pośladek Billy’ego i najwyraźniej korzystając ze sztuczek z filmików “instruktażowych”, odchyliła mocniej głowę by posmakować go mocniej i głębiej.
Billy dyszał i dyszał i drżał… nie zmieniając pozycji i zastanawiając się czy VE potrafi oddać smak, bo miał wrażenie że Dakota zaraz sprawdzi ten fakt na własnej skórze… a właściwie na języku. Jeszcze kilka muśnięć i .. z przyjemnością słyszaną w głosie Billy oddał hołd jej umiejętnością. Hołd o smaku czekolady.. VEroom niekoniecznie potrafiło oddać doznania smakowe, zastępując je losowymi z bazy danych potraw uznawanych za smaczne.

Hakerka powolutku dokończyła pieszczoty i smakowanie dowodu rozkoszy Idola by w końcu niechętnie uwolnić jego dzidę z miłosnych pocałunków.
- Hmmm… - przesunęła paznokciami po skórze na pośladku mężczyzny zostawiając leciutkie ślady - … chyba… chyba wole na żywo…- mruknęła.
- Tu moglibyśmy zaszaleć… tu… mogłoby cię nie boleć.- mruknął Billy siadając obok leżącej dziewczyny.- Oczywiście, że na żywo jest lepiej. Doznania są bardziej wyraźniejsze… a ty bardziej rozpalona, gdy wiesz że dociskam cię do ściany ja… i że ubrania które zdzieram nie są kupką pikseli.
- Billy! -
pacnęła go żartobliwie w ramię - Lubisz to, tak? - przekrzywiła głowę jak szczeniaczek, śmiejąc się.
- Co… peszyć cię?- uśmiechnął się Idol.- Tak. Uroczo wyglądasz z rumieńcami na policzkach.

- Wstręciuch!
- Dakota rzuciła się na Idola i popychając go mocno na plecy przeturlała się wraz z mężczyzną kawałeczek. - Ładnie to tak wykorzystywać niecnie niewinną Dakotkę?
- Nieładnie… oj nieładnie.-
odparł z uśmiechem mężczyzna głaszcząc ją po policzku.- Ale jakże przyjemnie.
Dakota ponownie wprawiła ich ciała w lekki ruch i usiadła na Idolu. Złapała jego ręce i przesunęła za głowę mężczyzny:
- Ta zniewaga, krwi wymaga! - mruknęła wciąż trzymając ręce Billy’ego w nadgarstkach. I zaczęła drażniąco bawić się płatkiem ucha, ocierając się całym ciałem o naprężone ciało kochanka. - Przeproś! - domagała się.
- Nie mam ochoty… lubię cię taką… pełną werwy i energii.- mruknął Idol cicho czując jak ocierające się o niego ciało dziewczyny, go pobudza.- Nie złamiesz tak łatwo...eee… Kruga? Kurga! Nie złamiesz tak łatwo Kurga barbarzyńcy… musisz się bardziej postarać.
Osunęła zanim skończył mówić i ugryzła jego pierś, całkiem mocno. Potem patrząc wyzywająco w oczy “Kurga”, possała ukąszone miejsce. Powtórzyła to samo na drugim płaskim, męskim szczycie tym razem dołączając bezpardonową rozprawę z orężem dzikiego barbarzyńcy.
- Przeproś! - pisnęła drażniąc językiem tors Idola.
-Barbarzyńcy… są nieugięci… nie poddam się łatwo.- jęknął zdecydowanie za cicho, by mogło to brzmieć dumnie. Poddawał się dzielnie torturze swej kochanki, rozkoszując się jej inicjatywą.
- Nieugięci? Taaaaaak? - Dakota na chwilkę się zamyśliła po czym podniosła się, zostawiając Billy’ego rozciągniętego i rozpalonego na trawie. Sama zaś… stanęła nieopodal, tuż tuż na wyciągnięcie ręki - i przegięła się bardzo powoli by wypiąć kuszące pośladki w kształcie serca… Cholerne filmiki instruktażowe… zdecydowanie zbyt informacyjne…
- Przeeepraaaaszam.- mówił wyjątkowo powoli rozciągając słowo i delektując się widokiem pupy dziewczyny. Szybko uczyła się korzystać ze swoich atutów.
- Tak lepiej - spojrzała na Idola przez ramię i … przesunęła dłońmi po wnętrzu swych ud. - I kto tu jest nieugięty, hm? - drażniła palcami wrażliwą skórę by przesunąć dłonie na pupcię - Hmm?
- No… trudno się oprzeć takim argumentom i takiej ich prezentacji.-
stwierdził Idol siadając na trawie i podziwiając widoki. Bo było co podziwiać… tym bardziej pięknie musiały się prezentować w naturze.
Hakerka uśmiechnęła się i wyprostowała.
Stanęła nad Billym i opadła na kolana ponownie siadając na mężczyźnie. Bez ostrzeżenie objęła dłońmi broń barbarzyńcy i z kuszącym uśmiechem, podkreślając pełne półkule ramionami zaczęła poruszać dłońmi. Obserwowała przy tym pilnie reakcje Billy’ego. Na policzkach pojawił się rumieniec, teraz jednak Idol nie był pewien, czy zawstydzenia czy rozpalenia.
W przypadku Billy’ego… nie było takich dylematów. Rozpalone pożądaniem spojrzenie obserwowało twarz dziewczyny i ześlizgnęło się na piersi ściśnięte jej ramionami. Po czym powędrowało na jej twarz… zresztą nie musiała widzieć tej żądzy na jego obliczu. Czuła ją pod palcami i słyszała w jego oddechu. I poczuła na swych piersiach, gdy Idol chwycił je dłońmi drapieżnie, ugniatając i masując namiętnie.
Stęknęła głośniej i odchyliła głowę do tyłu, nachyliła się lekko by ułatwić dostęp kochankowi do pełnych półkul. Dłonie dziewczyny nie przestawały się poruszać miarowo i posuwiście. W pewnym momencie uniosła się i podsunęła. Sterując napiętą bronią Kurga wyciągnęła jedną dłoń do Idola. Uchwyciła ją dla równowagi i powolutku zaczęła się osuwać. Żar jej kobiecości powoli obejmował i Idola.
Idol… wstrzymał oddech nieruchomiejąc i pozwalając dziewczynie samej podjąć decyzję co do tempa. To był jej… wszak… cóż… nie pierwszy raz. W końcu te figle były tylko iluzją w umyśle. Ale bardziej przedpremierowy pokaz..tego co ją czeka.
Dakota powoli, centymetr po centymetrze opadała coraz niżej. Na chwilę znieruchomiała by kontynuować powolne opadanie. Zaś Billy… cóż… miał możliwość docenić jak wiele może sprawić jedno proste “przepraszam”.
Uśmiechał się ciepło, delikatnie jedynie opuszkami palców drażniąc przyjemnie szczyty jej piersi. Czuł przyjemność, gdy otulała włócznię dzikiego Kurga swą rozkoszną obecnością.
Dziewczyna w końcu dosiadła go w całości i popatrzyła na Idola niepewna do końca co dalej.
Poruszyła lekko biodrami. Na próbę. Przytrzymała się mężczyzny układając swe dłonie na jego brzuchu i poruszyła się jeszcze raz. Bez wprawy. Za mocno. Syknęła.
- Powoli i delikatnie… bez pośpiechu.- szeptał cicho Billy przytrzymując dziewczynę w okolicy pośladków.- Musisz nieco przywyknąć, rozluźnić się… to z czasem ci przyjdzie łatwiej.
Pokiwała głową. Poruszyła ponownie. Mocniej przyciskając biodra do podbrzusza Idola. Jej ciało zacisnęło się na intruzie i jakby dało dziewczynie sygnał do dalszych eksperymentów. Przyspieszony oddech i skupienie dziewczyny przeplatały się z rozpalonymi spojrzeniami rzucanymi kochankowi. Odetchnęła głębiej i zakołysała raz, drugi, trzeci by w końcu wpaść w wolny rytm.
Billy pomagał jej w tym obejmując pośladki i delikatnie starając się wyrównać rytm, jego spojrzenie było równie rozpalone. Przyjemność jaką dawały jej ruchy Dakoty była widoczna w jego spojrzeniu i odczuwalna w podbrzuszu dziewczyny. To były powolne ruchy obojga kumulujące ich żądze w kierunku wybuchowej kulminacji.
Całość była słodko powolna, bo tempo dyktowane przez Dakotę nie zmieniało się. Dziewczyna kosztowała, poznawała i rozkoszowała się nowością wrażeń. Lecz wolno nadchodząca ekstaza nie oznaczała mniejszej rozkoszy. Dziewczyna z niedowierzaniem otworzyła szeroko oczy gdy mocniejsze spazmy jej ciała zaczęły ponosić ją na szczyt Otwarte usta spazmatycznie łapały oddech. Nie spuszczała wzroku z Idola.
Ten również drżał, gdy rozkosz sprawiana mu przez dżokejkę doprowadziła w końcu jego rumaka do mety. Zaciskał zęby próbując kontrolować doznania, lecz i on im uległ z cichym jękiem i chwyciwszy Dakotę w pasie przytulił ją do siebie.
Opadła na niego bez tchu. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiła.
- Wow! - mruknęła gdy w końcu złapała oddech. - Tak jest w realu też?
- Bardziej intensywnie zapewne…-
mruknął tuląc do siebie Dakotę.- Zwłaszcza gdy przywykniesz do takich zabaw. Wtedy potrafi być naprawdę dziko, ale wszystko w swoim czasie. Zobaczysz… za którymś razem… będzie i wypięta ku mnie twa kusząca pupcia, tak jak na filmach.
Dakota podsunęła się w objęciach kochanka i pocałowała go.
- Dobrze, Billy - zgodziła się ni to ulegle ni to wyczekująco. - A jak ty lubisz? Dziko czy nie?
- Lubię urozmaicenia.-
pogłaskał ją po policzku.- Na początek zaś chciałbym, byś sprawdziła to co cię zaintrygowała na filmikach. A poza tym.. co ty lubisz? Poza muzyką rockową i cyberprzestrzenią.
- Cathy. -
odpowiedź była krótka.
- No tak… a ja się już nie liczę?- Idol wszedł żartobliwie przesadnie dramatyczny ton.
- Ciebie… nie lubię… - popatrzyła na Idola poważniej i zaczerwieniła się. Spróbowała się uwolnić z ramion kochanka.
- Jesteś rozkoszna.- mruknął Billy całując czubek nosa Dakoty, nie pozwalając jednak jej uciec ze swych objęć.

Dziewczyna nie kontynuowała. Po prostu wtuliła się mocniej, gładząc lekko ramiona Idola.
- Wiesz… - wymruczała - … zastanawiałeś się kiedyś jakby… - urwała by cmoknąć lekko pierś kochanka - jakby to było żyć tylko w VE? - oparła brodę o klatkę Idola i spojrzała mu w twarz, leniwie przesuwając palcami po jego ramionach, szyi i policzku.
- Pewnie to życie jak sen. Żadnych trosk, żadnych problemów, światy na życzenie… urokliwy sen.- odparł jej cicho Billy, głaszcząc po głowie.- Tak jak teraz. Acz… jest coś słodkiego w realności, prawda? Chciałabyś chyba, bym był teraz obok ciebie realnie i naprawdę pieścił twe ciało?
- No pewnie -
mruknęła z uśmiechem - ale VE ma coś magicznego w sobie. Możesz być wszędzie w tym samym czasie, robić wiele rzeczy w tym samym czasie. Nie musisz się martwić o jedzenie czy picie. Znaczy… wiesz… abstrahując od ciała fizycznego… - położyła głowę na torsie Billy’ego i objęła mężczyznę ramionami. - Tylko musiałoby być dość samotnie. Chyba.
- No… samemu tak.-
zaśmiał się cicho Idol wodząc dłońmi po włosach dziewczyny.- Chociaż to co my robiliśmy… raczej wymagało skupienia na działaniach.
Uśmiechnęła się:
- No tak… ale… wiesz - uniosła się lekko - … skoro tak naprawdę to stymulujemy nasze ośrodki mózgowe, a nasze ciała to tak jakby odbiorniki… to czy jakby się wzięło tylko dwa mózgi i podpięło elektrody to też by odczuwały przyjemność? - usiadła wyprostowana wciąż na udach Idola. Z zapałem dywagowała nie zważając na swą nagość.
- Pewnie i tak, ale wiesz.. jestem bardziej staromodny… poza tym widziałem cię nagą w realu… i rozpalasz zmysły moja droga księżniczko.- cmoknął ją w czubek nosa delikatnie.
W odpowiedzi otrzymał śliczny, szeroki uśmiech, za którym podążył namiętny pocałunek.
- Ty też… - Dakota possała dolną wargę kochanka - … dużo miałeś kochanek? - zmieniła temat.
- Sporo… przyznaję. Nawet po kilka na raz. Pieniądze dają duże możliwości w kwestii zaspokajania apetytu, ale… one były właśnie takimi laleczkami za pieniądze.- zamyślił się Billy wspominając swą przeszłość.- Wyhodowanymi właśnie w tym celu. Takich emocjonalnych relacji było znacznie mniej.
- A byłeś kiedyś za… no… zakochany?
- Hmm… w zasadzie to nie.-
zamyślił się Idol szukając wśród twarzy z przeszłości kogoś ważnego. Nie było nikogo takiego. Nawet koleżanki z drużyny, były no… towarzyszkami broni. Częściej widział ich głowy w hełmach niż bez.
- Aha… - mruknęła dziewczyna - A myślisz, że się kiedyś zakochasz? - dopytywała nieśmiało.
- Mmmoże… kto wie.-
odparł dyplomatycznie Idol cmokając delikatnie policzki Dakoty.
Dakota nagle się jakby przestraszyła:
- Ale ja nie mówię o sobie… - zaczęła gwałtownie i gęsto się tłumaczyć, rumieniąc się - ja tylko tak pytam, wiesz… nie mówię, że we … we mnie czy coś, wiesz?
- Nie wiem…-
zaśmiał Idol głaszcząc Dakotę po włosach.- Nigdy nie byłem zakochany. Nie wiem jak to wygląda.
- Jak wygląda zakochanie?
- zdziwiła się dziewczyna - A to jakoś wygląda? To chyba się czuje… - dodała zbita z pantałyku.
- Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. Nie zamartwiaj się tym.- znów cmoknął ją w czubek nosa.- Dziś w nocy spróbujemy zdobyć zapisy z hotelu… będę potrzebował twojej albo waszej pomocy.
- Ok
- Dakota opadła na trawę obok i spojrzała na Idola odginając lekko głowę - o której?
- Myślę że po północy, tak o pierwszej. Co ty na to?-
mruknął Idol.
- Ok… ale to chyba tylko ja. Cathy raczej będzie już spać. Z resztą zobaczymy. Dam ci znać - uśmiechnęła się ukazując ponownie dołeczki w idealnie gładkich policzkach - VE pozbawiło jej twarzy blizn. - A teraz co? - śmiesznie przymknęła jedno oko, a potem drugie.
- Aaaa … bo ja… wiem.. -
Billy nachylił się, by językiem zaczepnie trącać kolczyk w pępku Dakoty.- Pytanie na co masz ochotę. Może wymęczyłem cię za bardzo, a może zrobiłem apetyt na spotkanie w prawdziwej rzeczywistości?
- Myślę, że real może być ciekawym eksperymentem
- powiedziała Dakota ostrożnie, ważąc słowa - Chociaż ciągle się nieco ...boję… nie … denerwuję. Ale spotkanie może poczekać, co? - uniosła palcem podbródek Idola i spojrzała w oczy filuternie.
- Takaś niecierpliwa? - zaśmiał się cicho Idol i westchnął.- No… dobrze. Nie możesz zostawić Cathy samej, więc mam wpaść tam do was?
- A masz czas dzisiaj? Tylko… jak wpadniesz… to … co z hotelem?
- zawahała się powstrzymując uśmiech.
- Wpadnę wieczorem na chwilkę, a potem ruszę do hotelu.- mruknął Billy nadal muskając ustami brzuch leżącej na trawie dziewczyny.- Na chwilę odprężenia przed misją. Może być?
- Pffff -
fuknęła Dakota - chwilkę? - wydęła usteczka, muskając palcami płatki uszu Idola.
- Nie narzekaj, bo zrobię się bardziej… dziki…- usta mężczyzny zawędrowały w dół, pieszczotliwie muskając podbrzusze Dakoty.- Najpierw robota, potem zabawa.
- Dobrze Ci mówić… to nie tobie ktoś mówi, że wpadnie na chwilę odprężenia. -
zaśmiała się dziewczyna i lekko skuliła, podciągając kolana do góry, ostrożnie by nie zrobić krzywdy Billy’emu. - Skoro tak… to musisz poczekać… - podbrzusze Dakoty pokrył… pas cnoty.
- Księżniczko…- pogłaskał po głowie Dakotę, cmokając delikatnie jej ucho.- Wiesz jak jest… może… Po koncercie, zajmiemy się tym? -
Stuknął palcem w metalowy pancerz na jej podbrzuszu.- A dziś wieczorem… zrobimy coś miłego, na co będziesz miała ochotę. Coś odprężającego ciebie.
- Wiem, wiem -
Dakota nie wyglądała na złą ani obrażoną ale łaskawie przyjmowała “przeprosiny” i tłumaczenia Idola. - Teraz wracasz do pracy? - przytuliła się do Idola ciasno. Poczuł jej krągłości ściśle przylegające do swojego ciała.
- I tak przebywałem zbyt długo…-mruknął Billy cmokając znów ucho dziewczyny.
- Mhm - mruknęła Dakota oddając pocałunki na szyi Idola. - No dooooooooobrze - odsunęła się z ociąganiem - To wracaj do pracy…. - zaczęła się podnosić i pomagać Idolowi - Chodź zgredku. Pomogę Ci. - zachichotała lekko.
- Dziękuję panienko.- mruknął Billy pozwalając sobie pomóc przy wstawaniu.
- Nie ma problemu. Starszym trzeba pomagać. - docinała dalej hakerka a gdy już stanął pewnie wtuliła ponownie i nadstawiła buzię do pocałunku - To jedź i bądź ostrożny.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline