Poprowadziła gości do wielkiej sali biesiadnej. Stoły w niej uginały się wręcz pod ciężarem wymyślnych dań mogących zaspokoić nawet najwybredniejsze podniebienie. Widok ten spowodował, że chowaniec Revaliona natychmiast wystrzelił w ich kierunku i nic co czarodziej powiedział nie mogło go skłonić do powrotu. Samego mięsiwa było trzydzieści rodzajów a każde przygotowane na przynajmniej szesnaście sposobów. Dwadzieścia gatunków win czerwonych i zaledwie dziesięć białych, do tego miody i piwa, innych trunków nie spostrzegli.
W centralnej części sali stał wielki zdobny kamienny tron, aktualnie pusty. Na nim zaś dziwne nakrycie głowy z wielkimi rogami i płaszcz który można by wziąć za nietoperze skrzydła. Lecz najdziwniejsze w tym pomieszczeniu były ściany, pokryte freskami które zdawały się pełzać w niepokojący sposób kiedy się na nie patrzyło.
- Zapewne jesteście głodni… biorąc pod uwagę kiedy zjedliście ostatni posiłek. - Raczej stwierdziła niż zapytała kobieta w czerni.
- Częstujcie się proszę.
-
Jedno pytanie. - Powiedział Revalion. -
Ilu innych gości się tu spodziewacie? Całą tą ucztą można by zapewne po trzykroć wyżywić wszystkich możnych z Waterdeep albo innego Luskan. - Waterdeep? Co to za miasto? Na jakim kontynencie się znajduje? - wciął się elf.
-
Ktoś tu nie odrobił swoich nauk z geografii. - sarknęła elfka.
-
Hę? A co to w ogóle za pytanie? - Zdziwił się czarodziej i zwrócił się do niebieskookiej. -
Jeden z twoich gości chyba wyjątkowo źle się czuje, sugeruję zawołać po jakiegoś medyka albo kapłana.
Jin spokojnie zasiadł do stołu i spojrzał na pozostałych.
-
Zapewne wszyscy pamiętacie, że byliśmy martwi. Trupy mają jedno do siebie, czas jest dla nich naprawdę względny.
-
Wszyscy, powiadasz… - Czarodziej pogładził się nerwowo po szyi.
-
Byłem martwy od trzech tysięcy lat. Jeśli dobrze liczyłem ile razy Dolurrh manifestował się na materialnym. W tym czasie rzeczy się zmieniają. - odgryzł się elf.
Kobieta kaszlnęła chcąc zwrócić na siebie uwagę.
- Pan Ylvaan jak zdążyliście się zapewne domyślić jest… nietutejszy.
-
Ehm, no dobrze. Chwilowo wstrzymam się z pytaniem o Dolurrha. Chociaż teraz to sam nabrałem wątpliwości, aż mnie głowa zaczyna od tego boleć. - Revalion potrząsnął głową. -
Wciąż jesteśmy w Faerunie, prawda? - W pewnym sensie. Lecz to pytanie do Władcy nie do mnie. - Odparła błękitnooka.
- To nie jest Eberron? Jestem… WOLNY! - ryknął elf i osunął się na ziemię. Przez moment w jego oczach panowała pustka, a potem zaczął się skręcać ze śmiechu.
- AHAHAHAHAHHA! Jestem poza Ich zasięgiem!
Kobieta przez moment przyglądała się elfowi po czym jednym zdaniem zniszczyła jego złudzenia.
- W pewnym sensie jest to również Eberron.
-
Wiecie co. W zasadzie to ustalajcie sobie co chcecie. Jak nasza gospodyni zauważyła, dawno nic nie jedliśmy i jestem… PASKUD, NIE! - Ryknął Revalion, jednak było za późno. Pocisk, jakim była fioletowa śliwka, świsnął już w powietrzu i trafił leżącego wciąż na ziemi elfa. -
Bardzo za niego przepraszam, niewychowane bydle. A teraz, jeśli pozwolicie, sprawdzę zawartość o tego stołu… - Proszę się nie krępować, nie spodziewamy się więcej gości. Lecz muszę sprecyzować, nie jestem tu gospodynią jedynie służką Władcy.
-
Wybaczam mu. - powiedział krótko elf, podniósł się i zasiadł do stołu.
- Moje zwierzęta, o przepraszam, chowańce, też mają zwyczaj zabawy jedzeniem. - na jego twarzy zapanowała konsternacja. Może to ułuda? Sytuacja była zbyt dziwna by była prawdziwa.
Elfka obserwowała wybuch radości elfa, a gdy padło sprostowanie kobiety uśmiechnęła się jakby do siebie. Usiadła do stołu przyglądając się nieufnie to jedzeniu, to temu, który spoglądał na nią niedawno z dzikością drapieżnego kota.
Jin miał zabrać się za jedzenie, kiedy przypomniał sobie o masce. Z westchnięciem zdjął ją i wrócił do konsumpcji. Pozostali mogli zobaczyć rysy twarzy, które nie pasowały do większości ludzi Faerunu.
- Amin diola i' fea ten' sina mereth, ar' vesta gurtha a' ilya ya karne amin di'thang.* - wymamrotał Ylvaan nad jedzeniem, po czym nałożył sobie kawał mięsa. Nie przejmował się sztućcami. Za jego czasów nie istniały.
______________
* Dziękuję przodkom za tą ucztę i przysięgam śmierć tym którzy mnie zniewolili.