Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2016, 16:34   #51
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Tagren postanowił spać na hamaku mimo wygranego boju o koję. Co więcej, pozwolił aby z jego zwycięstwa skorzystał Kolwen, co spowodowało, że ludzie zaczęli gadać między sobą. Dwójka towarzyszy szybko przekonała się, że plotkowanie wcale nie jest wyłączną domeną kobiet, jednak byli w tamtym momencie zbyt zmęczeni, by cokolwiek z tym zrobić.
Ellena, po zdaniu krótkiego raportu kapitanowi, również udała się na spoczynek.
Okręt płynął powoli i spokojnie, podczas gdy załoga odpoczywała.

Ranek nie był jednak już taki spokojny.
- Wstawać, śmierdzące szczury! - Do kubryku wpadł Jack, wyrzucając z łóżka najbliższego pirata przy pomocy buta. - Okręt kupiecki na horyzoncie! SŁY-SZE-LI?! Okręt kupiecki! Łatwa zdobycz, dużo mamony! RU-CHY!
Krzyki obudziły też Wielebną, która w pierwszej chwili przeklinała osobę, która śmiała ją obudzić i obiecała sobie w duchu, że będzie następna do zostania złożoną w ofierze. Szybko jednak dotarł do niej sens słów oficera i zerwała się z łóżka. Cień i Szybka nie wyrażali takiego entuzjazmu i musiała ich “bezpośrednio” przekonać, że nastał koniec leniuchowania.
Tagren wyskoczył jak z katapulty. Niepierwszy raz go w ten sposób budzono, wobec czego kilka szybkich ruchów na lewo i prawo, a także poklepanie się po policzkach wystarczyły, żeby się rozbudził do końca.
Po drodze na pokład zgarnął Kolwena, którego musiał prawie że ciągnąć po deskach, bo Jaster przyzwyczajonym do takich akcji zdecydowanie nie był. Znalazłszy się na pokładzie, Tagren musiał go dodatkowo przytrzymać, bo facet słaniał się na nogach i prawie wyleciał za burtę. Soczysty (acz delikatny) policzek natychmiastowo obudził jego kompana.

Cały pokład był jednym wielkim zamieszaniem. Jack i Dwójka wywrzaskiwali polecenia nakazujące natychmiastowe rozbudzenie się i przygotowanie do akcji zarówno siebie, jak i osprzętowania. Róża w tym czasie zgarniała kogo popadnie, żeby jej pomagał przygotowywać działa przy lewej burcie. Na Mostku oczywiście stał kapitan i spoglądał w dal przez dużą lunetę. Co chwila wywarkiwał jakieś polecenie do sternika.
Tego dnia znów był w swojej pół-orczej formie i zwyczajową skórznię zamienił na solidny napierśnik. Na rękach miał metalowe rękawice z kolcami, zaś u pasa ciężki bułat, podobny do Tagrenowego.
- Ruszać się, szczurze mordki! Wyciągać z magazynu amunicję, przygotowywać muszkiety, ładować działa! - Wrzeszczał Jack, samemu stawiając naręcze broni na podłogę pod ścianą.
Kiedy spojrzęli w stronę, w którą spoglądał kapitan przez lunetę, dostrzegli w oddali statek płynący w ich stronę. Z takiej odległości ocenili go na trój-żaglowy, bandery i zanużenia nie dało się precyzyjnie określić.
- Tia, to ten. - Skomentował kapitan, patrząc cały czas przez swoje ustrojstwo. - Ten sam, który wczoraj wybadałem. Wy trzej! Nie stójcie tu tak, tylko pomóżcie w przygotowaniach! Mamy najwyżej trzydzieści minut do pierwszego kontaktu.
 
Gettor jest offline