Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2016, 21:16   #7
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Szła mrocznymi korytarzami, nie kierując się żadna konkretna wskazówką, póki do jej uszu nie doleciały dźwięki lutni. Ktoś, niezbyt wprawnie, grał znaną jej balladę. Podążyła w stronę z której dochodziły dźwięki. Po kilku chwilach dotarł też do niej słodki zapach kwiatów a jeszcze po kilku krokach wyszła do pięknego, wypełnionego rzeźbami z białego marmuru, ogrodu. Szybko też zidentyfikowała źródło dźwięków, młodego chłopca siedzącego na kamiennym murku przy ogrodowej fontannie.
Elfka rozejrzała się po ogrodzie czując jak, na całe szczęście, irytacja ustępuje zastępowana czystą ciekawością i nawet jeżeli dana muzyka nie była wprawna, to jednak była muzyką, a przecież nie można mieć wszystkiego na raz; albo życie, albo wprawny muzyk… tylko przydałoby się lepsze towarzystwo od tego, które zostawiła za sobą. Powoli zaczęła podchodzić do chłopca nie przerywając mu jego gry. Przyglądała się ogrodowi, przyglądała się muzykowi o niebieskich włosach. Wdychała woń kwiatową, która ją otaczała zadowolona z wreszcie spokojnej atmosfery, a kiedy znalazła się blisko młodzika zatrzymała się wsłuchując w muzykę.

Młodzieniec zdawał się nie zwracać uwagi na nic prócz swej muzyki jednak kiedy skończył gę zwrócił się wprost do złotej elfki.
- Chciałabyś usłyszeć jakaś konkretną melodię?
Avaliye zastanowiła się próbując sobie przypomnieć coś, co zawsze sprawiało jej radość, kiedy tego słuchała. Szybko zrozumiała co to było, ale wątpiła, aby chłopak zdołał wyciągnąć takie dźwięki z instrumentu, więc odparła:
- Zagraj mi coś, co jest twoją najlepszą nutą.
Chłopak namyślił się chwile, kiwnął głową i zaczął grać…
Elfią kołysankę którą śpiewała matka Avliye kiedy ta była jeszcze dzieckiem i dopiero uczyła się prawidłowego transu. Elfka od dawna nie słyszała tych słów i dźwięków lecz kiedyś towarzyszyły jej zawsze gdy pragnęła odpocząć.
Avaliye nawet nie zauważyła, że zaczęła się uśmiechać na te dźwięki, nieważne czy były one wygrywane lepiej, czy gorzej - niosły za sobą ulotne wspomnienia, ukryte za zasłoną pamięci tak, że nawet elfka zapomniała o tych nieprzyjemnych jegomościach, z których jeden wyglądał, jakby chciał jej gardło wygryźć. Na tę chwilę liczyła się tylko ta melodia, jednak kiedy dobiegła ona końca pozostawiła po sobie jakiś pusty wydźwięk, niemy jak i nieme było jej serce jeszcze niedawno.
- Dziękuję. - skinęła głową chłopcu, gdy zamilkły ostatnie nuty.
Chłopiec zaczął majstrować przy instrumencie.
- Jesteś jedną z gości. - Było to raczej stwierdzenie niż pytanie. - Podoba Ci się pałac?
- Nie widziałam jeszcze wiele, ale to, co zobaczyłam, chociażby ten ogród - ogarnęła ruchem ręki część przestrzeni -jest piękny. Szkoda tylko, że tak naprawdę nie wiem gdzie jestem.
- Tutaj, jest odpowiednim terminem, jak sadzę. - Odparł chłopiec. - Może jeszcze jedną balladę?
Skinęła głową, ale zapytała jeszcze:
- Zakładam, że pałac jest duży i można się w nim łatwo zgubić, mam rację?
- Myślę, że to prawda za dnia. Nocami wystarczy znać cel i się na nim skupić. - Po tych słowach chłopiec zaczął grać dziwną balladę, takiej jeszcze nie szłyszała.

https://www.youtube.com/watch?v=SN3fz89_EpU

- Co to za ballada? - zapytała, kiedy chłopiec zakończył.
- Wydaje mi się, że pochodzi z Rashemenu, choć słowa są w języku Sembii. Może w ogóle nie ma nic wspólnego z tymi krajami bowiem poznałem ją za sprawą barda z Halruii. - Oświadczył chłopiec. - Grać dalej czy może porozmawiamy? Taki piękny księżyc dzisiejszej nocy.
Elfka uśmiechnęła się czując jak jej podrażnione nerwy się wyciszyły.
- Chętnie porozmawiam, rozruszam trochę głos… - Powiedz mi jednak, jako że ty wyraźnie znasz się na pałacu - Czy pokazałbyś mi więcej jego piękna, a w trakcie moglibyśmy rozmawiać?
- Oczywiście! - Chłopak zeskoczył z murku i skłonił się szarmancko. - Gdzie moje maniery, pozwól proszę bym został twym przewodnikiem. Może zaczniemy od źródeł?
- Dobrze, zdam się na twoją trasę. - odparła zadowolona, że nie dość, iż rozprostuje nogi, zaspokoi przynajmniej trochę ciekawości, to jeszcze nie będzie sama błądziła po korytarzach - Nazywam się Avaliye.
- W nocy to naprawdę proste, dla każdego. Tędy. - Poprowadził ją przez jeden z mrocznych korytarzy do miejsca gdzie światło księżyca mieniło się tysiącami barw odbijając się od ogromnej ilości naturalnych kryształów wyrastających na podobieństwo drzew wprost ze skały. Pomiędzy tym lasem światła płynął wartko szeroki strumień krystalicznie czystej wody.
Avaliye przechadzała się obserwują z lubością ten obraz, ciesząc oczy pięknem, które zostało jej prawie na powitanie w świecie żywych sprezentowane.
- I to wszystko należy do tego Władcy?
- Tak jak stworzenie przynależy do stwórcy. - Odparł chłopiec tajemniczo. - Podoba Ci się widok?
- Tak, nawet bardzo. - odparła elfka - Jaki jest ten Władca? Prócz tego, że najwyraźniej miłuje piękno. Słyszałam o nim tylko od tej jego… służki. - przypomniała sobie Avaliye.
- Jaki jest? - Chłopak powtórzył pytanie by móc chwilę dłużej się nad tym zastanowić. - Trudne pytanie. Chyba… ambitny, zazdrosny… lubi piękno jak zauważyłaś i lubi ludzi.
- Zazdrosny? Co masz na myśli przez to?
- O swoje prawa, swoje ziemie…
- Ta kobieta o bardziej niebieskich niż niebieskich oczach okazywała wręcz podziw dla niego. Wiesz o kim mówię i kim ona jest?
- Tifareth? Tak, ona… cóż żyje dzięki Władcy więc to chyba naturalne.
- Uratował ją czy może… przywrócił?
- Była na granicy życia i śmierci… myślę, że najlepiej było by powiedzieć, że ją zawrócił.
- Gdzie się jeszcze udamy?
- Jest wiele miejsc. Biblioteka, zbrojownia, galeria, sady, miasto… - Chłopak zaczął wyliczać na palcach.
- Zacznijmy od galerii. - zawyrokowała po namyśle - Jestem niezmiernie ciekawa tego wszystkiego, więc mam nadzieję, że masz siły… - urwała - ...jak w sumie mam cię nazywać?
- W tej chwili możesz mnie nazywać jak Ci wygodnie. - Odparł chłopak śmiejąc się. - Od dawna każdy nazywał mnie według tego co robię nie moim imieniem. - Złapał ją za rękę o pociągnął za sobą przez labirynt mrocznych korytarzy.

Galeria była ogromna i tu również jak w ogrodzie było mnóstwo rzeźb. Obrazy zajmowały znacznie mniejszą cześć kolekcji Władcy i były niecodzienne.

[media]http://www.free-wall-paper.com/wp-content/uploads/2014/06/optical-illusion-wallpapers-28.jpg[/media]

[media]http://mrpopat.in/admin/upload/wallpaper/201212031354518522434759968.jpg[/media]

Wydawały się żyć własnym życiem i przyprawiały oglądającego je o leki ból głowy. Za to rzeźby były idealne. Choć każda przedstawiała inne żyjące stworzenie, wykonane były z pietyzmem który sprawiał, że wydawały się raczej skamieniałymi od spojrzenia meduzy istotami niż dziełem artysty.
Avaliye przechadzała się po galerii, jednak więcej uwagi poświęcała rzeźbom niżeli poruszającym się obrazom, które przyprawiały je o ból głowy. W danym momencie, oglądając te dzieła sztuki poczuła pewne uczucie tęsknoty, jednak odrzuciła je jako niepotrzebne w tej chwili.
- I pewnie Władca ma całe zastępy artystów na swoje skinienie, hmm?
- Po prostu kolekcja powstawała bardzo długo. - Odparł chłopak opierając się o rzeźbę przedstawiającą dwugłowego stwora o pyskach pawianów z mackami miast przednich łap.
- Cierpliwość to piękna cnota, a przynajmniej tak mówią. - elfka zerknęła na chłopaka - Powiedz mi, bo zakładam że nie każdy ma dostęp do pałacu. Jak to się stało, że ty masz takowy?
- To nie tak. Do pałacu może wejść każdy kto służy władcy, po prostu ostatnio niewielu korzysta z tego przywileju.
- A dlaczegóż to? Bo chyba nagle nie spadło zapotrzebowanie na sztukę i piękno, mam nadzieję?
W odpowiedzi wzruszył ramionami. - Chyba zaczęli uważać pałac za miejsce święte. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie chcą go profanować przychodząc bez większej potrzeby.
- Nie ciekawiło cię dlaczego tak jest? - zapytała podejrzliwie elfka - To nie jest raczej codzienne zachowanie i aż krzyczy, że to nie wszystko.
- Czas zmienia wiele rzeczy a mnóstwo czasu upłynęło od wzniesienia pałacu.
- Ale od podziwiania go jako miejsca sztuki i piękna do uznania go za miejsce święte, którego nie należy profanować jest trochę drogi, i zastanawiam się co prócz czasu mogło wpłynąć na taką naturę rzeczy.
- To pytanie do uczonych filozofów, ja mogę jedynie mówić o tym co znam. - Przejechał pacami po strunach, wydobywając z instrumentu smutne dźwięki.
Avaliye zastanowiła się chwilę.
- Pytałeś mnie czy chciałabym usłyszeć jakąś konkretną melodię. Czy mógłbyś mi zagrać melodię, która oddałaby atmosferę tego pałacu?
Przez chwilę chłopak zamyślił się, uśmiechnął i zagrał...

Avaliye słuchała do końca nie przerywając w żadnym momencie i odezwała się cicho dopiero, gdy uszła ostatnia nuta.
- Nie jestem bardem, ale to bynajmniej nie jest radosna melodia. - przyjrzała się chłopakowi - Powiedz mi szczerze, o tym, co znasz - co sprawiło, że taka jest atmosfera pałacu, jak ją oddałeś?
- Takim został stworzony. - Chłopak uśmiechał się patrząc jej prosto w oczy. - Więc zapewne to przez naturę jego twórcy.
Elfka odwzajemniła spojrzenie.
- Jeżeli podobna do atmosfery pałacu jest natura jego twórcy, to musi on być zaiste… smutny i być może samotny. - teraz to Avaliye chwyciła chłopaka za rękę i dodała - Chodźmy jednak do miasta, dobrze?
- A nie powinnaś udać się na spotkanie? - Zapytał chłopak z przekąsem. - Już po świcie. - Avaliye nie za bardzo mogła zorientować się, czy to żart czy też prawda. Bo jak mógł odgadnąć jaka jest pora w tym pomieszczeniu pozbawionym okien?
- Skąd możesz mieć pewność, skoro znajdujemy się w pomieszczeniu? - zapytała z ciekawością w głosie.
- Zawsze wiem jaka jest pora dnia. - Wyszczerzył się zadowolony. - Odprowadzić Cię?
-Tak, dziękuję. Zastanawiam się jeszcze tylko skąd wiesz, że mam się udać na spotkanie?
- No jak to? Przecież wszyscy w pałacu wiedzą. Tędy. - Poprowadził ją korytarzem teraz już zwyczajnym, nie mrocznym jak wcześniej.
- Wszyscy wiedzą? - mruknęła do siebie - A ile ci wszyscy wiedzą jeszcze o… mnie… nas? Naszym - ciężko jej to słowo przez gardło przeszło - pobycie w pałacu?
- Prócz tego kim jesteście i, że zostaliście “zaproszeni” by wypełnić specjalne zadanie? Prócz tego, nic więcej. - Skręcili na schody.
- Ach, tak. Tego można było się spodziewać. - mruknęła niepocieszona Avaliye - W końcu nikt nie zadaje sobie trudu wskrzeszania przypadkowych osób, aby nic z tego nie mieć.
- Ale wskrzeszony chyba i tak nie powinien narzekać. - Chłopak odwrócił się i mrugnął do niej konspiracyjnie.
- Nawet nie podejrzewasz na co ja potrafię narzekać. - wyszczerzyła się elfka cytując częściowo słowa kogoś innego.
Nie zdążył odpowiedzieć bowiem przed nimi znajdowała się już duża sala audiencyjna w której czekała pozostała trójka gości i Niebieskooka którą chłopak nazwał imieniem Tifareth.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline