07-02-2016, 20:47
|
#40 |
|
Uciekając zauważył, że Osbern oberwał i to dwa razy, kawał twardego sukinsyna. Oby się od jego kuli wykrwawił. Czy zdechł nie dane mu się było dowiedzieć bo stosunek sił w środku był dość niekorzystny. Rycerz powiedziałby, że trzeba znaleźć bardziej dogodną pozycję obronną, wyrównać siły, Roland nie był rycerzem i mógł zwyczajnie zwiewać.
Ulrich coś krzyczał o jakiś ciosach w plecy. Założenie dobre ale mówienie przeszkadza w ucieczce. Roland zaczął biec gdy tylko usłyszał wezwanie. Ludzie Osberna, straż miejska, ktokolwiek mówiący w ten sposób nie wróży zbyt dobrze.
-Kurwa, mój koń.- Złamał swoją zasadę.
Musiał dokonać wyboru, zwiewać czy spróbować odzyskać zwierzaka. Ostatecznie zwierzak wygrał i Roland skręcił za róg karczmy by dostać się do swojego wierzchowca.
-Przy północnej bramie.- Rzucił hasło, gdzie zamierza czekać jeżeli ich zgubi i nie będzie wstanie znaleźć.
|
| |