Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2016, 21:25   #1026
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Szło dobrze, nadspodziewanie wręcz dobrze. Wydawało się, że nikt od nich nie zginął, a te parę szram i dziur w ciałach nie dało rady zepsuć nowojorczykom nastroju. Co prawda do ostatecznego stwierdzenia "sprawa załatwiona" jeszcze trochę zostało, lecz prognozy malowały najbliższą przyszłość w wyjątkowo pogodnych barwach. Nastrój udzielił się również Ortedze, zakładającej ostatnie opatrunki bezimiennemu, szczęśliwie milczącemu facetowi. Jego milczenie dzięki któremu mogła bez przeszkód i zbędnych zgrzytów zajmować się swoją działką, podnosiło na duchu, przyprawiając wiecznie skwaszoną twarz o coś, co nawet ślepy uznałby za uśmiech zadowolenia.

- Nie grzeb przy tym, nie odwijaj. - pouczała rannego, dokonując ostatnich poprawek opatrunku. - Nie ściągaj, nie przecinaj. Drapanie też sobie daruj, zwłaszcza tymi brudnymi łapami. Leż, siedź albo przemieszczaj się powoli, a szwy nie puszczą i się nie wykrwawisz. Szkoda by było mojej roboty. - zakończyła ze standardowym ponuractwem, ale zaraz wzruszyła ramionami i obracając głowę, zwróciła się do pracującego gdzieś przy reszcie drugiego technika. Pracował aż miło się patrzyło. W końcu co druga para rąk, to druga para rąk.
- Weź coś zrób z tą nogą, bo się zapaskudzi. - wskazała brodą na zranioną w strzelaninie kończynę. Jeszcze tego brakowało, żeby musiała potem i tym się zajmować. Medyk łatający na polu bitwy medyka, mającego sprawne obie ręce i przytomny baniak... no chyba raczej nie w tej bajce.

Wstała powoli z kolan i rozprostowała plecy, przy akompaniamencie serii cichych trzasków przeskakujących kręgów.
- A Morrisona gdzie wywiało? Myślałam, że wróci razem z Cosmo- mruknęła do Ellen, momentalnie wracając do zniechęconej, kwaśnej miny. Nie żeby bezpieczeństwo gadatliwego parcha spędzało Sam sen z powiek, lecz późniejsza konieczność sklejania go do kupy wybitnie jej nie podchodziła. Wpierw musiałaby mu zaszyć usta, dopiero potem cokolwiek działać... a jeszcze jakby niechcący oczywiście i całkiem bez premedytacji, udusiła go bandażem... cóż. Wypadki lubiły chodzić po ludziach, tylko znalezienie później rozsądnej wymówki było problemem zbyt wymagającym, jak na socjalne zdolności Ortegi.
Dzień wciąż trwał, jeszcze tyle spraw mogło się po drodze spieprzyć...

 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 07-02-2016 o 21:33.
Zombianna jest offline