Terry Bogard
Popatrzyłem na Charlotte z lekko zdziwiony po czym odparłem: - No i co z tego że 100 m, najwyżej dostane kulkę nie mam nic do stracenia. Poza tym on też musi mnie jeszcze trafić a to nie jest takie łatwe jak się większości ludziom wydaje. - uśmiechnął się drwiąco.
Ciekawe czy faktycznie kogoś tam spotkam na tej plantacji, lepiej zrobię sobie prowizoryczną dzidę, proce i jakby się udało to łuk. Musze się przygotować na najgorsze, wezmę przynajmniej dzidę na początek bo z łuku nie dam rady zrobić dziś. Charlotte wygłosiła wykład kolejnej osobie, gdy skończyła powiedziała mi żebym szedł i na siebie uważał, na co ja odparłem: - Czyżbyś sie martwiła o mnie ? - Uśmiechnąłem się po czym ponownie powiedziałem
- Spokojnie Charlotte jestem dużym chłopcem umiem o siebie zadbać. Nie czekajcie na mnie z obiadem - trzymaj się.
Ubrałem się w koszulkę i kamizelkę. Wyszedłem z szałasu, wziąłem trochę wody i jedzenia zapytałem Eddiego gdzie to widział, a gdy wskazał mi kierunek pobiegłem w głąb lasu. Po drodze poszukałem mocnego, prostego kija na dzidę, ostrym kamieniem zrobiłem ostrze i podążyłem dalej. Po drodze zastanawiałem się czy kogoś spotkam i jak będę musiał na to zareagować. Charlotte ciekawe co o mnie myśli, w sumie bardzo miłą kobieta ale bardzo opiekuńcza i lubiąca szukać dziury w całym, ale w sumie ją lubię. Ciekawe kim będzie ta nowa osoba, Veronika ładne imię, ciekawe jaki ma charakter. Jest trochę wrażliwa no w końcu nie codziennie się jest na bezludnej wyspie. Wszystko sie okaże jak wrócę, o ile wrócę.
__________________ "I never make the same mistakes twice" -- by Me :P |