Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2016, 10:04   #1027
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

-Zaraz to zwiążę, tylko kogoś tu muszę sprowadzić do poziomu - odparł Cosmo, mając na myśli Roba. Dostał postrzał w udo, a ten stoi. A ty Cosmo co robisz?- karcił się w duchu.
Szybko zlustrował rannych, obaj prowizorycznie opatrzeni, żaden nie umrze.
-Rob, ty pierwszy, siadaj, nie obciążaj nogi - kość była cała, w przeciwnym razie nie stałby i nie patrzył przez okno.

Karabin na bok, torba pod ręką. Wziął nóż i po usunięciu wszystkich ubraniowych i opatrunkowych przeszkadzaczy wziął się za porządny opatrunek (Ten co Cosmo miał na nodze był prowizoryczny). Widział ranę... Teraz tylko bandaż i... Stop! Ręce.
Wyjął ten swój cholerny bimber, wylał trochę na dłoń i najlepiej jak mógł wymył swoje dłonie. Nie był to może fachowy środek, ale nie zaszkodzi. Bandaż w jednej ręce, nóż w drugiej, odciął dwa krótkie kawałki bandaża, jeden, ten mniejszy, zmiął w niewielki gazik i podbnie obmył Robowi miejsce wokół rany. Rzucił go w kąt, już mu się nie przyda. Drugi kawałek, złożł w kostkę, przyłożył do rany i już cały bandażem zaczął w skupieniu owijać mu nogę. Potem rozcięcie i węzeł.
-Gotowe - powiedział, ponownie przemywając ręce i przywołując ręką drugiego, co dostał w rękę, nie zamierzał niepotrzebnie łazić - nie ruszaj się, zaraz skombinujemy prowizoryczne nosze

Podobnie postąpił z drugim rannym, ostrożnie usuwając ubranie, temblak (przyda się) i jeszcze raz powtórzył całą operację, wsuwając na koniec rękę w temblak.

Przemył dłonie, jego noga bolała coraz bardziej. Opatrunek założony na spodnie był kompletnie prowizoryczny, kompletnie przesiąkł krwią. Odrzucił zakrwawiony bandaż, Nożem rozciął nogawkę spodni tuż przy szwie (Podwinąć się nie dało, a spodni ściągać nie zamierzał. Powtórzył całą procedurę, tym razem głośniej oddychając. Własna rana to coś innego niż opatrywanie kogoś. Robił krótkie przerwy, odpoczywając. Wbrew pozorom jego nerwy nie były ze stali, adrenalina już dawno opadła. Przyspieszył dopiero kiedy bandaż zakrył obie rany, wlotową i wylotową (mały kaliber, chyba dwudziestka dwójka).

Rozejrzał się, czekał. Zgarnął swoje rzeczy, zużytych bandaży nie ruszał, nie miał i w co zabrać. Siedział na podłodze, noga wyciągnięta przed siebie, wszystko założone, karabin pod ręką.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 20:42.
JohnyTRS jest offline