Malcolm uderzył pierwszy, chwilę później rozpętało się piekło. Robert, nawet jeśli był wściekły na Revalda, to nie rozważał naprawdę ataku na rycerza, ale teraz, kiedy Malcolm wytyczył drogę, nie można było się cofnąć.
Trzeba przyznać, że właśnie w tej chwili wszyscy zachowali się na medal. Okrzyki, hałasy, przemoc, typowy zgiełk bitewny, ale na poziomie. Nawet paladyn, zwykle skory do przesadnych tekstów, tym razem zabrał się do sprawy krótko i po męsku, budząc tym podziw młodego Tumuliza. Nieco zagubiony Robert chciał czekać aż wszyscy zrobią, to co mają do zrobienia, ale uznał, że złośliwe siły losu mogą mu w tym przeszkodzić.
- Pholtusie, pomóż! - w rozpaczy rycerz wykrzyczał słowa modlitwy i pch nął włócznią. |