Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2016, 00:15   #1028
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec


Szli z Irish'em mijając pobojowisko. Zabitych ludzi, rannych ludzi, roztrzelane ściany, postrzelane pojazdy czy wraki. Szedł niby pewny siebie i bez wahania. Ale zdawał sobie sprawę jak ryzykują. Niby człowiek był bystrooki i czujny a tych dziur i szczelin skąd mógł nadejść strzał było tyle, że to było nie do upilnowania nawet z filującą na budynek grupą Ellen i snajperami. Ale robotę należało wykonać do końca a czas naglił.

- Jeden postrzelony. Stan ciężki i nieprzytomny. Zabrałem mu broń. Idziemy dalej. - nadał przez radio ledwo gdy ledwo ruszyli i natnęli sie na leżącego w trawie postrzeleńca. Skoro był nieprzytomny to albo z bólu albo z utraty krwi więc pewnie jego stan był poważny. Ale i tak na wszelki wypadek zabrał mu broń. Jeśli Sam będzie tu podążać to chyba nawet ludzie z okien "3-ki" mogli ją nakierować gdzie on leży by nie musiała szukać.

- Dwóch zabitych. Idziemy dalej w głąb parteru. - nadał gdy tylko weszli do wnętrza budynku natykając się na kolejne ciała. Byli martwi. Strzał w głowę i to z bliska oraz triplet czy coś podobnego w nieopancerzoną klatę. Tych nie sprawdzał już tylko minęli ich idąc dalej.

- Ok, mam dwóch żywych. Jeden ranny drugi chyba cały. Idziemy po nich. - nadał cicho gdy zauważył na końcu pomieszczenia klęczacego chłopaka który próbował ratować kolegę. Czas było dokończyć sprawę.

- Harvey filuj na niego. Jak coś drgnie to go rozwal. - powiedział spietym głosem szturman do towarzysza wiedząć, że tamci też go słyszą. - Hej ty! Drgnij tylko albo zrób coś głupiego to mój kumpel cię rozwali jasne?! - krzyknął podchodząc z wycelowaną w chłopaka bronią. Musiał ja nieco opuścić gdy skracał odległośc idąc a tamten wciąż klęczał na podłodze.

Klęknął z drugiej strony rannego w brzuch kładąc przy sobie strzelbę a wyjmując nóż. Drażniło go, że nie może w pełni filowac na chłopaka bo wolałby go mieć skutego i pod ścianą no ale był przecież Harvey. Nie chciał ryzykowac też utraty kontaktu z uciskana raną na razie przez kumpla postrzelonego. - Ja jestem Andy Morrison. To ze mną rozmawialiście przed chwilą. A wy jak się nazywacie? - spytał odcinając nożem rekaw tego postrzelonego. Zgadywał, że młody może podać swoje imię i tego postrzelonego. Na tą chwilę tego leżącego i jęczącego kwestie mody chyba go niezbyt interesowały. Chciał też trochę choć uspokoic młodego by go nie kusiło do czegoś głupiego. No i mógłby podać ich imiona przez radio a Ellen mogłaby zweryfikować to z kimś z miejscowych z kim mają do czynienia.

- Muszę z czegoś zrobic opatrunek. - dodał wyjasniającym tonem do klęczącego chłopaka. Tak naprawdę to improwizował. Wiedział tyle, że raczej trzeba uciskać ranę licząc, że zmniejszy a potem zatamuje to krwawienie. Na jakimś szyciu i bardziej skomlikowanych rzeczach nawet nie myślał by się za to brać ani nawet nie miał czym. Ale była szansa zrobić jeden wielki pakuł z jednego rękawa i przymocowac go do rany drugim. Materiał ubrania powinien wchłonąć chyba choć część krwi. Szturmowiec liczył, że to ustabilizuje stan pacjenta do czasu przybycia Sam i dalej ona przejmie pałeczkę.

- Ja się tym zajmę a ty łapy do góry! Pod ścianę i łapy też na ścianę! - syknął do chłopaka gdy tylko uznał, że jego pomoc jes t zbędna. Ranę już chciał opatrzyć gdy tamten stałby z łapami przy ścianie pod czujnym irlandzkim okiem. Harvey'owi gdy podchodzili do tych dwóch wskazał miejsce nieco z boku by miał czyste pole ostrzału. Zwłaszcza jakby tamten zrobił co mu kazał facet w pancerzu i hełmie z bronia obok siebie to mieliby wszyscy ułatwione zadanie. Zwłaszcza Irish.

- Ellen tu Morrison. Jesteśmy na parterze. Mamy jednego całego i jednego z ciężka raną postrzałową brzucha. Przyślijcie Sam ale z kimś. Sprawdziliśmy tylko parter nie wiemy co jest na innych poziomach. Niech nie idzie sama. Założyłem temu z brzuchem pakuł ale nie wiem ile to wytrzyma. - złozył w końcu ostateczny meldunek głównej dowodzącej siłami Kolejarzy. Wciąż się bał, że gdzieś tu po kątach może się jakiś desperat z gnatem czaić i kitrać a w tej chwili we dwóch nie mieli jak sprawdzić reszty budynku. Ale jakby przybyła Sam i ktoś do jej eskorty i ze dwóch do zgarnięcia tego młodego to mogliby z Irish'em dokończyć sprawdzanie. Jakby było czysto można by myslec o zakończeniu tej akcji.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline