Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2016, 18:20   #37
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Jeszcze dobrze nie weszli do lasu, a już się zaczęła sprzeczka. Lambert i Schulz kłócili się między sobą jak dwie stare cierepy na targu, o to która bardziej łże na temat swojego produktu. Jeden próbował mówić z konkretami, drugi pierdolił jak bezzębna wieszczka... W sumie, to nawet tak wyglądał. Lexa miała ochotę spuścić starcowi porządny wpierdol. Nie zastanawiała się nad tym, że tak naprawdę wieśniaki idą tylko i wyłącznie dzięki Schulzowi. O nie, ona nie była tutaj od myślenia i dlatego też nie robiła niczego, na co nie dostała pozwolenia. Niestety, na spuszczenie łomotu Schulzowi nie dostała, dlatego tylko spojrzała na niego gniewnie i splunęła, by po chwili odwrócić się na pięcie i wejść w głąb lasu tuż za innymi.


Las był ciemny, ponury i dosyć gęsty. Jeszcze na samym początku podróży, Harpia postanowiła zbadać obiekt, który tak bardzo ją zaciekawił już w wiosce. Od tamtej chwili wciąż siedziała jej w głowie ta dziewczyna. Ciężko Lexie przychodziło do głowy, czemu ta niby przeżyła, jako jedyna?

Gdy szli w zwartym marszu, Norsmanka nagle oddzieliła się od grupy swoich najemników. Z pewną dozą dzikości w oczach podeszła do Katariny, która jedyna wśród swej płci, ostała się wśród wieśniaków. Harpia spojrzała na nią nieprzyjemnie i wypaliła całkowicie bez zastanowienia
- Hvorfor han overlevde som den eneste kvinnen?*
Na dźwięk wypowiedzianych w obcym języku słów skierowanych w stronę Katariny, ta aż drgnęła, bowiem od razu domyśliła się kto do niej przemawia. Jej psiemu przyjacielowi chyba wyczuł co jest nie tak i warknął ostrzegawczo, jednak dziewczyna od razu go uspokoiła.
Zmusiła się, by spojrzeć na przerażającą najemniczkę i nie odwrócić natychmiast wzroku.
- Niestety nie znam norskiego - odpowiedziała na niezrozumiałe słowa - Er, hm. Mogę w czymś pomóc?
Lexa westchnęła ciężko i przerzuciła oczami. W sumie, to było oczywiste, że nikt nie zna norskiego, ale bystrość umysłu blondynki rzadko kiedy dopuszczała do siebie tę informację. Jakże oczywistą.
- Żyjesz. - oznajmiła, ale po jej sposobie mówienia słychać było, że zastanawia się nad doborem słów.
- Jedyna kobieta. Czemu? - wysiliła się najemniczka, a jej spojrzenie ani na chwilę nie zdawało się być milsze.
- Nie wiem. Może uśmiech bogów - westchnęła ciężko spuszczając lekko ramiona - Zostałam wysłana z rana przed atakiem w las, a gdy wróciłam... Zastałam co widziałaś - dokończyła zdanie trochę ciszej. Nie chciała o tym rozmawiać, ale skoro jakiś najemnik postanowił się zainteresować czyimkolwiek losem, to może warto było nieco powiedzieć.
- Też nie lubię Reiklandzkiego, ale nic na to w tym miejscu nie zaradzimy - stwierdziła lekko schodząc z tematu.
- Pierdolę. Reiklandzki. - odparła jakby wściekle, sprawdzając czy jej topór jest na właściwym miejscu i łatwy do dobycia - A Ty. - ciągnęła dalej w niezgrabnych zdaniach i wskazała ręką na Katarinę - Uważaj. Nikt nie lubi kobiet, chyba że… Coś dają. Nie dawaj. Wal w ryj. - wydawało się, że skończyła, ale wyraźnie dała znać, że jeszcze nie, gestami swoich rąk
- Możesz też krzyczeć. Ja walnę. - uśmiechnęła się pod nosem, jakby dopiero to zdanie ze wszystkich spodobało jej się najbardziej. Aż pękała z dumy.
- Gutter er horer… Hm… Pilnuj siebie… Psa pilnuj. Co potrafisz? Strzelasz? - dopytała jeszcze. Przyglądając się temu chuderlakowi, wątpiła, żeby Katarina potrafiła walczyć bronią ręczną. W sumie umiejętności strzeleckie również były wątpliwe.
- Err... - zbita z tropu nie potrafiła wykrztusić ani słowa, bo nie do końca wiedziała do czego zmierza jej rozmówczyni. Dopiero na wzmiankę o broni powróciła jakaś jasność myślenia. Spuściła wzrok w niemym zażenowaniu. Każdy potrafił skutecznie machnąć kijem czy mieczem, a jeśli nie precyzją, to nadrabiali siłą. A ona? Taka kruszyna?
- Coś tam strzelać potrafię czy machnąć ostrzem... - musnęła drobną dłonią rękojeści krótkiego miecza - Ale pierwszy raz znajduję się w jakiej sytuacji. Nie szkoliłam się w walce.
Zerknęła na Groma. Przez obraz przeleciał jej obraz swego martwego przyjaciela... Odepchnęła go natychmiast nie chcąc nawet dopuścić do siebie myśli, że coś takiego może się stać.
- Prędzej zadźgam, niż pozwolę komukolwiek zrobić krzywdę Gromowi - powiedziała pewniej. W głosie zaś można było wyczuć pewną groźbę, która była równie słaba jak ona, a przynajmniej tak sądziła.
Lexa parsknęła jedynie.
- O swoja, się martw. Nie pies. - powiedziała pewnie, uderzając się lekko pięścią w tors, żeby zakomunikować gestem, iż chodzi jej o martwienie się swoją osobą.
- Lexa. Harpia. Krzycz, gdy źle Ci ktoś robi. - przedstawiła się niezgrabnie, a im więcej mówiła w tym przeklętym języku, tym bardziej było po niej widać, jak niesamowicie się irytuje.
- Reikland jævla i rompe jeg skal sette en pinne til den som oppfant det. **- odetchnęła głęboko, zaciskając dłonie w pięści.
- Katarina. Rzekłabym "dzień dobry", jak to w zwyczaju moi rodacy mają, ale ten dzień do najlepszych nie należy - kącik jej ust lekko się uniósł tak, jakby się chciała zaśmiać ze swojego okropnego żartu. Ba. W ogóle nie sądziła, że nawiąże względnie przyjazny kontakt z tą konkretną osobą. Ledwo się powstrzymała od parsknięcia śmiechem.
Wygrzebała coś z niewielkiej torby na ramię. Była to niewielka butelka. Podała ją Lexie.
- Chcesz? Zazwyczaj tak pieczętowali znajomości w moim kraju, ale jeśli nie będziesz chciała... - wcisnęła jej w rękę przedmiot z jakimś płynem.
Blondynka w swych dzikich ruchach niemal wyszarpała obiekt z rąk wątłej dziewczyny. Przystawiła początkowo do nosa, aby powąchać, a gdy przyjemny, mocny zapach dotarł do jej nozdrzy, od razu uśmiechnęła się pod nosem, choć jej uśmiech wcale nie był ładny.
- Swoja baba. - skomentowała, a po chwili upiła zawartość butli. Mogłaby i więcej, ale nie chciała pozbawiać kogoś tak dobrego znieczulacza. Po chwili oddała z powrotem trunek do rąk właścicielki.
- Wrócić muszę. Na tyły. Miej się zdrowo, Ka-te. - powiedziała najlepiej jak potrafiła w tym języku, po czym bez zbędnych gestów oddaliła się, wracając z powrotem do najemników. Zakończona rozmowa pozostawiła na jej twarzy uśmiech, choć prawdopodobnie nie o rozmowę chodziło, a miłą niespodziankę jaka ją zwieńczyła. O tak, alkohol był czymś, co potrafiła sprawić, by nastrój był lepszy, nawet pomimo tak parszywego otoczenia.


Lambert dosyć szybko wysłał Lexę na zwiady, aby wraz z Klausem i Magnusem ruszyła kilkadziesiąt metrów przed pochodem. Kobieta nie okazywała żadnych oznak niechęci czy też radości, jej mina była nad wyraz obojętna i jedyne, co dało się wyczytać z jej spojrzenia, to to, że oczekuje szybkiej walki i na nią zawsze będzie gotowa, nawet jeśli zostanie zaskoczona, dobycie broni będzie dla niej codziennością.
W sumie, dobry wybór ze strony Lamberta, że akurat wybrał ją. Właściwie, jeszcze krasnolud by się nadał, gdyby nie fakt, że ma krótkie nóżki i spowalnia cała grupę, gibiąc się z prawa na lewo jak figurka laleczki na rozjuszonej komodzie.
Harpia szła za Klausem, tuż obok Magnusa. Co chwila łypała na nich nieufnym spojrzeniem, ale ani razu się nie odezwała. Ani nie komentowała w języku norskim, ani nie próbowała się porozumieć w staroświatowym. Oni też nic nie mówili, a jej to bardzo odpowiadało. Mimo braku znajomości oraz zaufania, wolała teraz przebywać tutaj, dyskretnie przemierzając gęstwiny, niż tkwić obok Wilhelma, który co rusz pierdolił o swoich wyprawach, a blizn szukać na jego ciele nie było sensu.
Klaus sprawiał wrażenie bystrego i cichego łowcy. Rozglądał się uważanie, badając każdy napotkany ślad, a nawet gdy zgubił trop, potrafił o tym poinformować. Blondynka jedynie kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i po prostu wzmogła swą czujność. Mężczyźni w Imperium byli dla niej dziwni, niektórzy przypominali kobiety, inni zaś namiastki wojowników. No bo który to prawdziwy wojownik wolałby zwiać z pola bitwy, niż wyzionąć na nim ducha? Spora grupa ludzi z wioski, właśnie zamazywała obraz prawdziwego mężczyzny.
Magnus był już sędziwym człowiekiem, jednak widoczny u pasa miecz oraz błysk tarczy, mógł sugerować kobiecie, że przynajmniej nie będzie jedyna stawać w boju w razie niebezpieczeństwa. Miała tylko nadzieje, że dziadek nie będzie plątał jej się pod nogami, ot; tyle.
Kłopoty natomiast nadeszły szybko i dzięki szybkiej reakcji Klausa, nie pozostawiły grupy z ręką w nocniku.
Harpia widząc, iż młody mężczyzna wyspecjalizowany jest w strzelaniu, wyszła na przeciw wrogom, dzierżąc w każdej ręce wysłużony w boju topór. Stanęła tak, aby nie wchodzić strzelcowi na linię ognia, ale i by jednocześnie ściągnąć na siebie bestie, aby Klaus mógł bezpiecznie i przede wszystkim celnie, przysłużyć się bojowym wsparciem w tej walce.



* Czemu przeżyłaś jako jedyna kobieta?
** Jebany reiklandzki, w dupę wsadzę kija temu, kto go wymyślił

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline