Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2016, 19:35   #55
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mimo wszystko Bobby nie życzył Mountowi źle. Choć ich przewodnik porzucił ich na pożarcie bestii i po prostu zdezerterował, to jednak “Bear” wcale nie chciał jego śmierci. Ale też wyznawał zasadę, że nie ma się co na ślepo pakować do jaskini niedźwiedzia. Nauka tego faktu kosztowała go bliznę na barku i ramieniu. A poza tym… Mount był martwy. Taka była smutna prawda.

Bobby więc się cieszył, że się pomylił. I że obyło się bez kolejnych ofiar. Czasami mylenie się nie jest złe.


Która się potwierdziła, gdy udało się go ściągnąć do obozowiska. Dużo krwi, paskudne rany… Facet z dala od cywilizacji z jej transfuzjami, środkami zakrzepowymi i innymi lekami miał małe szanse na przetrwanie. Tutaj wraz z grupką turystów bez mapy i znajomości okolicy… żadne. GPSy nie działały, komórki padły. Byli zdani na siebie, a Mount na nich. I miał przesrane na całej linii. Smutne, ale prawdziwe. Barker słabo się znał na medycynie. Owszem, przeszedł kiedyś tam kurs pierwszej pomocy dawno temu, ale żaden był z niego doktor z dziczy. Poza tym, na sytuację ich przewodnika żadne ziółka by nie pomogły.

Bobby skupił się na ogniu, na jego pilnowaniu i na szykowaniu pochodni. Tego potrzebowali. Jeśli potwór był tak stary jak ten las, to indiańce pewnie znali na niego sposób. I z pewnością nie potrzebowali jakiejś wyszukanej technologii do tego. Barker obecnie nie zaprzątał sobie głowy zgadując z czym mają do czynienia.
Bo gdyby zaczął to roztrząsać w łepetynie, ani chybi… zesrałby się w spodnie ze strachu.
To był po prostu drapieżnik dla niego. Tak należało to traktować. Drapieżnik nie lubiący światła i ognia.
Nic więcej.


- Bear, dawaj! Strzelaj w skurwiela! Nie zbliżajcie się do niego! Weźcie pochodnie! - Bear nie słuchał tych krzyków. Słowa przystojniaczka ubranego w modne ciuszki, słowa gładko ogolonego niedzielnego surwiwalowca nie robiły na Bobbym wrażenia. Bo on nie rozumiał lasu… nie rozumiał polowania… nie rozumiał dziczy. Wygłaszał albo głupoty albo oczywistości. Bobby ignorował więc przystojniaczka jak ignoruje się natrętną muchę, Bobby liczył… ile jeszcze zostało do świtu, ile miał amunicji?

Pochodnie… oczywiście że trzeba było trzymać zapalone. Zbliżać się do potwora nie było sensu. Strzelać… tym bardziej. Bobby miał dwie race i nie miał zamiaru się z nich wyprztykać bez powodu.
Przepłoszą teraz, przyjdzie później… Dopóki tam stał, dopóty tylko straszył.
Dopiero jak zaatakuje, dopiero jak naprawdę stanie się zagrożeniem.

- Bear, nie trafisz z takiej odległości.- usłyszał słowa Japonki. Skinął głową na potwierdzenie.
- Wwieemm.. nie zzamierzaaam… Strzszał ttto ooostatteczność. Bboo.. nie wieeem… czczy ffflara zdołaa tttooo zaabiić na ammen. Nnna rrrazieee mmamy paat… chyba.- wydukał lekko się uśmiechając jakby na pocieszenie dziewczyny.- Mmmussimy ddooo świiituu… skkoro nie lubbiii ogniiia i świiiaaatła… Tto słoońńcca chchyba tteż.

Kolejny członek ekipy miał do niego zapytanie. Młody, chudziutki i trochę bardziej rozgarnięty najwyraźniej.-Znasz się na rozpalaniu ognisk? Słuchaj jak znasz jakieś sztuczki jak podtrzymać ten ogień to się chłopie nie krępuj. -
- Mmój.. nammiot… spalić mmożemy jego szczcz… płótno.- zasugerował Bobby.- Tttoo ppomoże na jakiiiś czczas. Plaaastiiik ppali się ddość dłuugo.
I truje ludzi i środowisko, ale cholera… parę toksyn w płucach i zanieczyszczenie powietrza to był ich najmniejszy problem w tej chwili.
- Przeszszukajcie… nammiooot i rzeeczy Mounta, możże mmma cccoś… kkarabin, ddruuugą rakietnnicę… CB rrradioo… cokkolwiek użytecznego… Jaaa ggo…- wskazał rakietnicą na rogatego przeciwnika.- pppoppilnnuję, ttaak.
I rzeczywiście Bobby kucnął przyglądając się bestii i pilnując ją. Czekając na powód, by zużyć drugą rakietnicę i mając nadzieję, że się taki powód nie pojawi.
“-Twój ruch sukinsynie.”- pomyślał.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 10-02-2016 o 12:09. Powód: poprawki
abishai jest offline