Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2016, 23:39   #53
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
- Kapitanie będziemy ich przekonywali do poddawania, czy od razu abordaż? Zawsze lepiej zdobyć statek bez narażania się na straty, a za nie uszkodzony pryz też olbrzymia jest zapłata. - zapytała szybko kapłanka, przy jej nogach kręcił się zaaferowany przygotowaniami do walki Cień, Szybka zaś pozostała tym razem w kajucie.
- Będziemy ich przekonywali do poddania poprzez abordaż. - Odparł pół-ork. - Chyba, że masz jakiś pomysł, który ich do tego skłoni bez przytykania im szabli do gardeł?
- Krzyknę do nich by się podali do woli Umberlee i poddali statek. Jeśli nie ukorzą się to ich wyrżniemy w abordażu. Szata kapłanów Umberlee jest szeroko znana na tych wodach. - stwierdziła z drapieżnym uśmiechem rozciągającym jej bliznę.
- Ano jest. - Stwierdził poniekąd obojętnie kapitan. - Ale co jeśli oni też będą mieć kapłana Umberlee i on też nam krzyknie, żebyśmy się poddali?
- Wtedy zdecyduje nasza wiara w Królową Głębin i nasze ostrza. Dla chwały Umberlee.
- To może inaczej. - Kapitan wreszcie oderwał wzrok od lunety. - Zrobimy abordaż, tak jak planowaliśmy. Przystawimy im ostrza do gardeł, tak jak planowaliśmy. A ty w międzyczasie ich uświadomisz jak głupie jest przeciwstawianie się nam i naszym ostrzom.
- Gdy zacznie się walka to się przemienię w wilka i będę rozrywała gardła zębami, sycąc się i Królową Głębin krwią. Czas na negocjacje jest za nimi zadźwięczy stal. Później wszyscy wrogowie muszą zapłacić krwią za sprzeciwianie się woli Umberlee. - odparła z drapieżnym uśmiechem.
- Chwali się taką postawę. - Kieł wyszczerzył zęby. - Może więc warto wstrzymać się z ostrzeliwaniem ich okrętu, jeśli poddadzą się dobrowolnie albo jeśli ich po prostu wyrżniemy. Idź upewnij się, że Haubica podziela ten pogląd i sprawdź jak chłopakom idzie mocowanie haków na liny.
Ellen ruszyła szybko do wydającej komendy działonowym Haułbicy.
- Kapitan kazał zapytać o radę . Jest szansa na wzięcie pryzu nieuszkodzonego czego nie można zrobić po otwarciu ognia. Przemówię do kupców może są małej wiary i podadzą żaglowiec bez walki. Jak nie to przestraszę czarami kapitana wrogiej jednostki. Musze mieć tylko czas by z nimi pogadać i musimy podejść blisko na jakieś osiem jardów by można było je rzucić
- Jasne. - Róża szarpała się akurat z jedną z armat, która bardzo nie chciała zmienić swojego miejsca. - To odpalimy… a może w ogóle nie trzeba będzie odpalać? Skoro chcemy go wziąć w całości to szkoda by było go dziurawić.
Haubica pstryknęła nagle palcami, jakby sobie o czymś przypomniała.
- Właśnie, kapłanko. - Zachichotała, odskakując kawałek na bok i szarpiąc pewnego młodzieńca, który mimo młodego wieku zdążył już stracić lewe oko i miał na głowie charakterystyczną, fioletową chustę. - To jest Zapałka. Widząc jak pięknie sobie wczoraj poradziłaś z ofiarami z wioski, pomyślałam, że znalazłabyś dla Zapałki odpowiednią karę. Otóż chłopak, w czasie kiedy wszyscy inni doskonale się bawili, wpadł na pomysł żeby wyrzucić za burtę skrzynię z hakami do lin! Prawda, Zapałka?
- Eee.. no, ale to nie tak! Bo to były węże. Węże to były! - Wymamrotał chłopak, na co Haubica zareagowała spojrzeniem z politowaniem.
Ellen wyprostowywała się ukazująć w pełnej krasie swe szaty kapłana Umberlee obwieszone bosmańskimi gwizdami
- Potrzebujecie go jeszcze na pokładzie? Jednak dam mu szansę Umberlee. Jeśli w najbliższym czasie dekadnia wykaże się, nie złożę go w ofierze dla Królowej Głębin. Zapewne kapitan poprze karę śmierci za zniszczenie najważniejszego sprzętu przy abordażu. Za same zniszczenia sprzętu po dwa razy za każdy utracony hak. Jedynie kotem ma to być nauczka, nie kara śmierci. Jednakże dopiero po spotkaniu z kupcem, nawet taki kretyn może się przydać i otrzymać szansę od Umberlee.
- Słyszałeś Zapałka? Może ci się upiecze, najwyżej przez miesiąc nie będziesz mógł leżeć i na dupsku usiąść. - Róża poklepała go z taką siłą, że chłopak prawie przewrócił się na twarz. - A tak w ogóle to przez ten brak haków, Jedynka musi teraz improwizować z zatrzymywaniem tego drugiego okrętu.
Ellen pokiwała tylko głową, “ Kolejny zmiennokształtny lub zamienili się w wykorzystaniu jakiegoś przedmiotu magicznego , zapewne używanie go jest meczące” Pomyślała.
- Jest tu na pokładzie jakaś tuba głosowa, dzięki niej mogła bym szybciej nakazać im stanięcie w dryf i poddanie okrętu łasce Umberlee.
- W dryf to ich statek ma ustawić właśnie Jedynka. A tuba… zwykle używamy do tego metalowego lejka, który kuchcik ma w kuchni, przynieść?
- Słyszałeś Zapałka biegiem do kuka po metalowy lejek tylko mi go nie wyrzuć za burtę bo polecisz za burtę zaraz za nim.
Chłopak pokiwał energicznie głową i pobiegł do kuchni. Przez chwilę dobiegały stamtąd dziwne odgłosy, jednak równie szybko Zapałka wyleciał stamtąd, dzierżąc w dłoniach metalowy lejek. Kiedy tylko przekazał go kapłance, zaczął jęczeć i pocierać sobie głowę. Z kuchni wychylił się kucharz, groźnie wymachując patelnią.
- A żeby cię padalcu świnie zeżarły! - Wrzasnął i schował się z powrotem.
Ellena trzasnęła otwartą dłonią chłopak po głowie.
Długo to ty nie pożyjesz. Trzeba było mówić po co on ci a nie brać ot tak.
- Ee, tak pani! - Chłopak obiema rękami zasłaniał bolącą głowę.
- Zatem idę poinformować kapitan o naszych ustaleniach, potem na dziób i przemówię do załogi wrogiego żaglowca. - powiedział z drapieżnym uśmiechem.
- Kapitanie, Haubica poprała plan. Poczeka na działania Pierwszego i moją przemowę. Jeśli zezwalacie idę na dziób.
Kapitan skinął głową z uznaniem i zezwolił na przemieszczenie się na dziób.
- Tylko radzę się czegoś złapać, bo nami mocno szarpnie jak Jedynka będzie ich hamował. - Dodał jeszcze.
Ellen poszła na forkasztel ustawiła się w dobrze widocznym miejscu i silnie uchwyciła relingu. Oczekiwała tam okazji okazji na wygłoszenie mowy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline