Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2016, 14:33   #56
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Wszyscy za dużo gadali. Serio. No jak można tyle biadolić w takiej sytuacji? Tutaj trzeba szybko, zrobić coś, spierdalać... Cokolwiek.

Gdy grupa była już przy ognisku, Ange skorzystała z okazji i ubrała się do końca. Tej nocy na pewno już nie zaśnie, więc warto było mieć na sobie niezbędne cichy, a przy sobie plecak z rzeczami. Może i były tam głupie i mało przydatne graty, ale czasami z niczego można zrobić "coś".

Ogień został rozpalony, choć każdy z nich wiedział, że nie będzie palił się wystarczająco długo. Arisa, jak na osobę kierującą się logiką, była strasznym kłębkiem nerwów. Ange nie potrafiła tego zrozumieć, bo przecież nie chodziły tutaj żadne potwory, to nie gra na pleja, na litość boską! To życie!
- Arisa, ogarnij się - szturchnęła ją łokciem szepcąc, kiedy to jeszcze stali spokojnie w skupieniu. Po chwili Ange spojrzała z powrotem na Mounta, w tym świetle mogła lepiej się przyjrzeć, co i jak. Gdy zobaczyła liczne rany i niemal wyżarty tors, nabrała powietrza wypychając policzki i złapała się za głowę.
- Ja pierdolę, przecież on już jest trupem! - powiedziała bez ogródek, a jedna jej dłoń zsunęła się po twarzy, aż do ust, które to kobieta zasłoniła. Poruszała bezdźwięcznie ustami i poczęła ciężko oddychać. Zastanawiała się, a ucisk w klatce piersiowej, spowodowany zdenerwowaniem i bezradnością, zaczynał ją przytłaczać.
- Żeś kurwa... Co tutaj się dzieje... - przeklęła całkowicie załamana i opuściła ręce wzdłuż ciała. Początkowo była spokojna, ponieważ słowa Smitha wydały jej się naprawdę logiczne, ale teraz? Teraz to było dziwne. Czyżby grasował tutaj morderca? Ponieważ "żarty" wykonane przez inną grupę mogła już wykluczyć. Nikt w żartach nie rozszarpuje ciała do ran śmiertelnych. Nikt, prócz psychopatów.

Cisza, a w tej ciszy jedynie postukiwanie łapaczy snów nadawało otoczeniu większego niepokoju. Niektórzy rozmawiali, inni coś komentowali, a mimo to wokół było tak cicho. Jak przed burzą. Pomysł Beara ze spaleniem namiotu nie był głupi. Ange zaproponowała, że i jej płótno można spalić, albowiem i tak rozdarła go już z tyłu, więc nie był dobrym schronem. Kobieta stanęła tuż za Bobbym i Brucem, gdy w oddali coś, lub ktoś, zaczęło się wyłaniać. Wśród mroku, z cienia formułował się nienaturalny kształt, powstawał wraz z brakiem płynności, jakby klatka po klatce, a w wyobraźni dało się słyszeć gruchotanie ocierających się o siebie kości, które to układały się tworząc niespotykane dotąd zwierzę. Kiedy stwór zaczął powstawać na swe kończyny, kobieta zaświeciła mu latarką prosto w paszczę.
Dopiero teraz zrozumiała lęk Arisy, która ledwo wydusiła z siebie słowa skierowane do Bobby'ego
- Bear, nie trafisz z takiej odległości.- odezwała się Arisa.
- Wwieemm.. nie zzamierzaaam - odparł.

Ange dała krok w tył. Miała ochotę rzucić latarkę i spierdolić. Jedyne, co wiedziała, to to, że światło latarki zdradza pozycje jej posiadacza... Ale doskonale wiedziała również, że potrafi oślepić, dlatego póki przerażenie nie sięgnęło zenitu, a przed sobą miała dwóch mężczyzn, zdolnych do ochrony, trzymała się. Starała się oślepić mutanta, choć nie miała pewności, czy on w ogóle ma oczy. Wolną ręką chwyciła Arisę za dłoń. Ścisnęła ją mocno. Wsparcie i czucie, że ktoś jest blisko, było ważne... A w razie zagrożenia, zawsze mogły uciec razem. Lepiej tak, niż samemu błąkać się po lesie.

- Powinniśmy oddać mu Mounta. On i tak jest już trupem, a tylko ściąga na nas to zwierzę... Może jak go zeżre, to da nam spokój - mówiła całkiem poważnie. Oj tak, bardzo poważnie. Zerknęła na Connora, on również musiał to wiedzieć.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 10-02-2016 o 14:52.
Nami jest offline