Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2016, 19:16   #57
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Wijące się słabo płomienie ogniska nie dodawały Bruce’owi otuchy, tak jak powinny. Cieniste szpony nocy otaczały ich wciąż wąskim łukiem, napawając chłopaka strachem. Jednak mimo iż bardzo chciał, nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości. Arisa nie była w najlepszym stanie. Niemalże przez cały czas trzymał ją blisko siebie, szepcząc dodające otuchy słowa. Ange trzymała się lepiej, ale może po prostu nie dostrzegała jeszcze pełni sytuacji?

- Trzymajcie się blisko mnie i Beara. Nie oddalajcie się. Wszystko będzie dobrze.

“Wszystko będzie dobrze”. Sam usilnie chciał w to uwierzyć, jednak zmasakrowane ciało Mounta, okrutnie dewastowało tą nadzieję. Bruce - choć nie miał zamiaru mówić tego głośno, ze względu na Arisę - był niemalże pewien, że przewodnik wkrótce umrze. Byli dwa dni drogi KAJAKIEM od najbliższego ośrodka cywilizacji, a zerowy zasięg nie dawał im nadziei na szybki ratunek. Paquet nabrał ochoty by ulżyć w cierpieniach tego biedaka, jednak za każdym razem kiedy spoglądał na nóż wbity obok niego w ziemię, nabierał do siebie odrazy. Nie mógłby się na to zdobyć, nawet w obliczu największej rozpaczy i tragedii.

Drewno było na wyczerpaniu. Wyrzuty sumienia z powodu tego nieszczęsnego kawału naszły go dopiero teraz. Zamiast żartów mógł zrobić wtedy coś pożytecznego. Teraz jednak zostali skazani na pastwę ciemności… i tą monstrualną kreaturę z niej zrodzoną.

Serce zastygło w nim. Spoglądał na bestię z trwogą i przerażeniem, jednocześnie przyciskając do siebie Arisę. Bał się. Cholernie się bał. Jednak strach nim nie zawładnął. Nie mógł do tego dopuścić.

- Trzymaj się blisko Beara. Zaraz wrócę - szepnął dziewczynie do ucha. Konieczność chwilowego pozostawienia dziewczyny sprawiała, że serce mu się zaciskało w piersi, jednak nie mógł siedzieć bezczynnie, gdy inni ryzykowali. Nim podniósł się z ziemi, spojrzał na Bobby’ego - Idę po nasz namiot. Bear… Nie pozwól by ta bestia się do nich zbliżyła. Rozumiesz?

Bruce zamierzał ostrożnie z nożem i latarką w ręku ruszyć i przytaskać ich namiot do ogniska. Nim jednak powstał, spojrzał na wielki talizman zrobiony z czaszki tej wielkiej bestii. Zadrżał na myśl, że kilka godzin wcześniej był to dla niego jedynie zwykły rekwizyt żartu.

Wziął go do ręki i wrzucił do ognia.
 
Hazard jest offline