Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2007, 00:36   #289
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gustaw stał jak zamurowany patrząc na to, co dzieje się w środku. Zaś Zieleńsza rzeczywiście poczuła się przez moment jak te kilka miesięcy wstecz, gdy sama pomagała w takich sytuacjach. W tym całym krzątaniu się jednak była osamotniona, bowiem nikt specjalnie nie ruszył się by jej pomóc. Jedynie akuszerka wodziła za nią wzrokiem i gdy widzi, że dziewczyna patrzy co z matką odzywa się:
- Z nią wszystko w porządku moja droga. Z nią nic nie będzie.
Ostatnie słowa prawie wręcz wysyczała i nadal tuliła do siebie dziecko.
- To dziecko jest tutaj...zawadą
Akurat Zieleńsza nachylała się nad woźnicą, by odciągnąć go od żony, która choć oddychała, to jednak nadal była nieprzytomna. Podniosła głowę by spojrzeć na babinkę i krzyknąć na Gustawa by się ruszył. Wtedy dostrzegła coś, co przykuło jej wzrok w mgnieniu oka. Starowina odwinęła rąbek lnianego płótna, w które owinięto noworodka. Dostrzegła też jego samego, jak rusza się niemrawo w uścisku akuszerki. Dojrzała też jeszcze coś. Coś, co chyba było przyczyną całego zamieszania. Dziecko miało jedną rączkę wykoślawioną na kształt ptasich szponów, którą to próbowała złapać coś w powietrzu. Wyglądało to jak próba ptaka, który próbuje podnieść się na łapy. Jednak to nie wszystko. Ta część ciałka miała ciemniejsze zabarwienie, sięgające aż po główkę. Znamię, szerokie na trzy palce mężczyzny obejmowało całą główkę jak wąż owinięty wokół pnia wiązu. A jedno czerwone oko dziecka wpatrywało się w Zieleńszą, jakby zdawało się ją poznawać pośród innych ludzi.
Gerda też to zobaczyła, a słowo samo się cisnęło na usta. Nie wypowiedziała jednak jego, gdyż akuszerka była szybsza.
- To mutant. I jak każdy z takiego pomiotu musi zostać zgładzony...
- NIE! - ryknął woźnica aż dziewczyna stojąca przy nim odskoczyła jak oparzona. - NIE! TO MÓJ SYN STARUCHO! I JEŚLI GO TKNIESZ, TO POGRUCHODZĘ CI WSZYSTKIE KOŚCI!
Tego nie dało się przegapić czy nie usłyszeć. Woźnica, który do ułomków nie należał, jeszcze spotęgował swój wizerunek. Wściekłość biła od niego jak z hutniczego pieca. Pięści zwierały się i rozwierały z pobielałymi kłykciami, choć jeszcze niedawno czule pieściły dłonie żony. Starowina skurczyła się w sobie i przygarbiła wyraźnie przestraszona wybuchem ze strony ojca trzymanego w ręku dziecka. Dziecka, które okazało się być mutantem.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline