Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-03-2007, 20:34   #281
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin zeskoczył z wozu przeciągając się na wszystkie strony. Przez tą brukowaną drogę czuł chyba wszystkie mięśnie i kości, choć nigdy nie przypuszczałby takiej ich ilości.
Stanął obok wozu podziwiając okolicę. Nie godziło się przecie wchodzić póki ich gospodarz nie zaprosi. Gdy w powietrzu rozległ się krzyk, chłopak w pierwszej chwili odruchowo schował się za wóz. Doświadczenie tak dawne jak i to ostatnie nauczyły go w takich sytuacjach najpierw reagować, a potem pytać. Gdy jego przyjaciele pobiegli w stronę drzwi, on przezornie biegiem okrążył wóz i podbiegając do krawędzi ściany przesunął sie w stronę okien. Dopiero dyskretnie rozejrzawszy się po izbie zdecydował się co robić dalej.
 
Glyph jest offline  
Stary 30-03-2007, 15:09   #282
 
kemuri's Avatar
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Gerda
Krzyk zaskoczył ją w chwili gdy z nową nadzieją stanęła przed domem. Zatrzymała się w miejscu i stała tak w bezruchu. Z oczu popłynęły jej łzy. Nadzieja, którą zaczęła odzyskiwać zniknęła. Zamiast tego ogarnęło ją kompletne poczucie niemocy. Stała i bezgłośnie płakała. Czekała, aż Torin przyjdzie i powie, że wszystko jest w porządku. Wiedziała, że nie wejdzie do środka, nawet za wszystkie skarby tego świata.
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 31-03-2007, 15:42   #283
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Sojący w progu zobaczyli najpierw woźnicę, jak usiadł na podłodze i pochlipując trzyma za rękę kobietę leżącą na zniszczonym łóżku. Jest ona w zgrzebnej koszulinie i z całą pewnością jeszcze niedawno rodziła. Widać stojącą nieopodal starowinkę z zawiniątkiem na rękach jak wpatruje się w klęczącego mężczyznę, którego cichutkie wycie staje się coraz bardziej słyszalne. Nie widać na pierwszy rzut oka, by leżąca kobieta dawała znaki życia. Koszula zwinięta na jej brzuchu jest zakrwawiona, choć nie widać śladów walki. Wreszcie dostrzec można jak unosi się delikatnie jej pierś. Zieleńsza wiele razy widziała podobne sceny, gdy akuszerka odbiera dzieci i wygląda to bardzo podobnie. Jednak ta krew jest bardzo niepokojąca. A jak się do tego wszystkiego doda to, że nie słyszać płaczu dziecka, to jest to dla dziewczyny bardzo niedobry znak.
- Maszka - powiedział cicho mężczyzna, którego słomiany kapelusz leży teraz ciśnięty w kąt na stercie ubrań. - Maszka, moja jesteś i nie dam cię nikomu. Słyszysz, Maszka?
Jego dłoń ciągle trzyma kobiecą rękę i delikatnie ją głaszcze.
Kobiecina zobaczyła, że ktoś obcy stoi na progu. Spojrzała na intruzów, a na jej twarzy można było dostrzec zmęczenie. Siatka zmarszczek pokrywała dokładnie policzki, brodę oraz czoło. Ściskała w rękach zawiniątko, jakby było ono najcenniejszą rzeczą na świecie.
- A wy tu czego? - spytała spokojnie, choć dało się wyczuć w jej głosie strach.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 06-04-2007, 00:21   #284
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin
Krzyk ucichł ustępując pola domysłom i rozbujałej wyobraźni. Zieleńsza wraz z Gustavem zniknęli już za drzwiami. Na zewnątrz nie było słychać ani rozmów, ani krzyków. Cisza. Czy to dobry znak, czy zapowiedź najgorszego?
Ostrożnie przychylił się do okna, kątem oka usiłując ogarnąć pomieszczenie. Chciał tylko zerknąć, upewnić się, że są bezpieczni. Przy drzwiach zauważył swych przyjaciół. Szczęście, że nic im się nie stało. Dalej gdzieś pod ścianą widniała nogawka spodni. Przechylił mocniej głowę, by ujrzeć wreszcie ich gospodarza klęczącego przy kimś leżącym na łóżku. Słabo było ja widać poza tym, że się nie ruszała. Czy ta osoba nie żyła? Dreszcz przeszedł mu po plecach na samą myśl o tym.
Zanim się spostrzegł stał już wyprostowany na pośrodku okna bacznie lustrując pomieszczenie. Nic nie wskazywało zagrożenia. W pewnej chwili dostrzegł starszą kobietę, stojącą nieopodal. Odruchowo kucnął chowając się pod parapetem. "Zauważyła go? Pewnie że musiała go widzieć."-pomyślał wiedząc, że zaraz będzie musiał tam wejść i się tłumaczyć.

Wziął kilka głębokich wdechów i wciąż kucając prześlizgnął się pod oknem. Zbliżał się do drzwi, gdy zobaczył Gerdę. Sytuacja zdawała się ją przerastać. Cały dzisiejszy dzień to pasmo nieszczęść i rozstań, dla niejednej osoby mogło okazać sie to zbyt wielkim ciężarem. Podszedł do niej, starając się przybrać wesołą, jak zwykle w takich sytuacjach.
-Będzie dobrze-szepnął przytulając do ją do siebie-Czekają na nas. Dasz radę?-spytał po chwili. Czas było zmierzyć sie z kolejnym problemem tego parszywego dnia.
 

Ostatnio edytowane przez Glyph : 06-04-2007 o 12:55. Powód: Ortografia+stylistyka
Glyph jest offline  
Stary 08-04-2007, 23:06   #285
 
kemuri's Avatar
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Gerda
Gdy Torin ją przytulił uchwyciła się go jakby była małą przestraszoną dziewczynką. Nie mogła Torinowi odpowiedzieć bo coś ściskało jej gardło. Spróbowała przytaknąć ale było to ledwie zauważalny gest. Próbowała się pozbierać, być silną i twardą. Tym razem jednak sytuacja, a może raczej to wszystko co zdarzyło się wcześniej sprawiło, że czuła się jak małe bezbronne dziecko i nie umiała tego zmienić. W myślach powtarzała sobie, że z Torinem jest bezpieczna, bo on ją kiedyś uratował. I teraz też uratuje. Zmuszała się ostatkiem sił zrobić choć jeden krok w stronę chaty.
Wciąż trzymając się rozpaczliwie Torina wyszeptała z wysiłkiem
-Torinie....tak bardzo się boję...
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 13-04-2007, 17:00   #286
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin

-Wszyscy się boimy, jeno głupiec nie-pogładził ją po głowie-Jesteś bardzo odważna, wiem że sobie poradzisz. Wiem, że nam się uda, póki trzymamy się razem, wśród przyjaciół.-umilkł-Hubert też jest naszym przyjacielem, pomógł nam w biedzie, a teraz sam może potrzebować pomocy. To właśnie jest przyjaźń. Pomagamy sobie i zawsze możemy liczyć na innych w potrzebie.

Malutkimi kroczkami, jeden za drugim starał się zbliżyć wraz z Gerdą do chaty. W głębie duszy miał jednak mieszane uczucia. Czemu ich gospodarz krzyczał? Jego wrodzona ciekawość mieszała się z obawą, czy dobrze robi namawiając przyjaciółkę, do zobaczenia widoku, który na samym wywarł niemiłe wrażenie.
 
Glyph jest offline  
Stary 21-04-2007, 20:19   #287
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Zieleńsza

Wystarczył jeden rzut oka i wiedziała już co się dzieje. Podeszła zdecydowanie do akuszerki nie przejmując się tym, że może przestraszyć się śladów choroby na jej twarzy.
- Nazywam się Zieleńsza - przedstawiła się od razu - Jestem zielarką, mogę pomóc. Co z dzieckiem? Jak się czuje matka? Widzę, że sytuacja nie jest najlepsza, dlatego jeśli mamy jeszcze cokolwiek zdziałać, to należy robić to szybko. Proszę mi powiedzieć jak to wszystko wygląda? - rozmawiając ze staruszką jednocześnie rozglądała się za paleniskiem i wodą. Potrzebowała wrzątku aby zaparzyć swoje zioła. Próbowała też zobaczyć co z dzieckiem, ale nie chciała go dotykać. Może wystarczyło klepnąć malca aby złapał oddech? Miała cichą nadzieję, że nie doszło do najgorszego, choć rozsądek podpowiadał jej, że akuszerka znająca się na rzeczy na pewno zrobiłaby to dawno, gdyby to tylko miało coś pomóc. Dlatego teraz należało skupić się na ratowaniu matki. I wyprowadzeniu stąd jej męża.
- Będzie musiała mi pani pomóc. Nie mogę dotykać ani matki, ani dziecka, ale mogę zaparzyć zioła i spróbować ją uratować. Gustavie - zwróciła się do towarzysza - spróbuj znaleźć garnek z wodą i ją zagotować. Możesz też pomóc uspokoić naszego gospodarza.
Tu była w swoim żywiole. Odzywały się w niej instynkty, stawała się przywódczynią pewnie wydającą rozkazy. Nie pozwoli tej kobiecie umrzeć!
 
Milly jest offline  
Stary 27-04-2007, 23:57   #288
 
kemuri's Avatar
 
Reputacja: 1 kemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodzekemuri jest na bardzo dobrej drodze
Gerda
Westchnęła głęboko. Zachęcona słowami i wsparciem Torina zrobiła w końcu pierwszy krok. Potem następny. Kolejne przyszły już nieco łatwiej. Weszła do chaty. I zobaczyła Zieleńszą, która najwyraźniej wiedziała co robić. Poczuła się nieco lepiej. Po izbie rozejrzała się już z niejaką ciekawością.
 
__________________
"Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć".
Mark Twain
kemuri jest offline  
Stary 28-04-2007, 00:36   #289
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gustaw stał jak zamurowany patrząc na to, co dzieje się w środku. Zaś Zieleńsza rzeczywiście poczuła się przez moment jak te kilka miesięcy wstecz, gdy sama pomagała w takich sytuacjach. W tym całym krzątaniu się jednak była osamotniona, bowiem nikt specjalnie nie ruszył się by jej pomóc. Jedynie akuszerka wodziła za nią wzrokiem i gdy widzi, że dziewczyna patrzy co z matką odzywa się:
- Z nią wszystko w porządku moja droga. Z nią nic nie będzie.
Ostatnie słowa prawie wręcz wysyczała i nadal tuliła do siebie dziecko.
- To dziecko jest tutaj...zawadą
Akurat Zieleńsza nachylała się nad woźnicą, by odciągnąć go od żony, która choć oddychała, to jednak nadal była nieprzytomna. Podniosła głowę by spojrzeć na babinkę i krzyknąć na Gustawa by się ruszył. Wtedy dostrzegła coś, co przykuło jej wzrok w mgnieniu oka. Starowina odwinęła rąbek lnianego płótna, w które owinięto noworodka. Dostrzegła też jego samego, jak rusza się niemrawo w uścisku akuszerki. Dojrzała też jeszcze coś. Coś, co chyba było przyczyną całego zamieszania. Dziecko miało jedną rączkę wykoślawioną na kształt ptasich szponów, którą to próbowała złapać coś w powietrzu. Wyglądało to jak próba ptaka, który próbuje podnieść się na łapy. Jednak to nie wszystko. Ta część ciałka miała ciemniejsze zabarwienie, sięgające aż po główkę. Znamię, szerokie na trzy palce mężczyzny obejmowało całą główkę jak wąż owinięty wokół pnia wiązu. A jedno czerwone oko dziecka wpatrywało się w Zieleńszą, jakby zdawało się ją poznawać pośród innych ludzi.
Gerda też to zobaczyła, a słowo samo się cisnęło na usta. Nie wypowiedziała jednak jego, gdyż akuszerka była szybsza.
- To mutant. I jak każdy z takiego pomiotu musi zostać zgładzony...
- NIE! - ryknął woźnica aż dziewczyna stojąca przy nim odskoczyła jak oparzona. - NIE! TO MÓJ SYN STARUCHO! I JEŚLI GO TKNIESZ, TO POGRUCHODZĘ CI WSZYSTKIE KOŚCI!
Tego nie dało się przegapić czy nie usłyszeć. Woźnica, który do ułomków nie należał, jeszcze spotęgował swój wizerunek. Wściekłość biła od niego jak z hutniczego pieca. Pięści zwierały się i rozwierały z pobielałymi kłykciami, choć jeszcze niedawno czule pieściły dłonie żony. Starowina skurczyła się w sobie i przygarbiła wyraźnie przestraszona wybuchem ze strony ojca trzymanego w ręku dziecka. Dziecka, które okazało się być mutantem.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 30-04-2007, 14:51   #290
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Torin spojrzał na dziecko i od razu odwrócił wzrok. Dotąd tylko słyszał o plugawych istotach chaosu. Najczęściej w dawnych legendach, czy opowieściach wędrowców. Tam wszystko wydawało się proste, widzieli potwora, zabili go, zyskali chwałę. Dotąd myślał, że te bestie rodzą sie jedynie na dalekiej północy, że są spowinowaceni z podobnymi sobie. Wreszcie że człowiek staje sie im podobny wybierając świadomie tą drogę, ale czy ten malec mógł wybrać świadomie.
Trafili z deszczu pod rynnę. Chłopak miał ochotę wybiec stąd jak najszybciej, ale nie mógł sie poruszyć. Oko bywa złudne, dobrze o tym wiedział, a skoro dziecko jest młodym mutantem kim może okazać sie ojciec. Zdenerwowanie woźnicy tylko spotęgowało atmosferę strachu.
-Próbujmy go wyleczyć-wyjąkał nie chcąc sprzeciwiać się Hubertowi-Kapłanki Shalyii leczą różne przypadłości. Na pewno im się uda.

Popatrzył z nadzieją po zebranych chcąc zobaczyć w ich oczach potwierdzenie., ale nawet on sam przecież nie wierzył w swe słowa. teraz czy w niedalekiej przyszłości, dziecko nieuchronnie czekała śmierć.
 
Glyph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172