Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2016, 22:01   #43
PanDwarf
 
PanDwarf's Avatar
 
Reputacja: 1 PanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputacjęPanDwarf ma wspaniałą reputację
Po wkroczeniu do lasu nic nie wróżyło poprawy ni pogody ni stosunków między przywódcami, kolejne słowne starcie miedzy Lambertem, a Schulzem tylko go w tym utwierdzało. Stary człek nie spuszczał z tonu ani o jotę, mimo tego, iż nie słyszał dokładnie samej toczącej się rozmowy, krasnolud miał wrażenie jakby ten badał granice cierpliwości kapłana. Był jak upierdliwa mucha, która jest tolerowana do czasu, aż nie wkurwi kogoś na tyle mocno, że zostanie z niej rozmaślona plama.
Sam był ciekaw, kiedy Lambert w końcu pęknie i wgniecie muchę w glebę. Thravar wiedział, że czas i sytuacja ku temu nie jest najlepsza, nie dopóki mucha może się przysłużyć mimo woli ich sprawie. Nie wiedzieli jak liczne było stado, które zrównało z ziemią wioskę, więc każdy mogący trzymać broń był na wagę złota, mogło to zaważyć na powodzeniu lub porażce ich misji.
Droga była spokojna, krok za krokiem zagłębiali się coraz bardziej w ostępy leśne, krasnolud czuł się przytłoczony ilością i masą drzew. Mruczał ciągle coś pod nosem łypiąc na boki podejrzliwie, a jego dłoń nie opuszczała metalowej bitni młota. Ukochał sobie tą broń jak wielu spośród krasnoludzkiej rasy, pojawiła się ona w ich arsenale w odpowiedzi na zbroje płytowe, które były tak twarde, iż ostrza mieczy czy toporów uderzając ześlizgiwały się wytracając siłę i impet ciosów. Młot miał tą przewagę, że się nie ześlizgiwał, nierzadko sama siła impetu broni potrafiła miażdżyć kości i siać rozległe spustoszenie i wylewy w ciele opancerzonego przeciwnika, bez potrzeby penetracji zbroi. Nie trzeba w takim razie tłumaczyć nikomu, co się działo, gdy takowy młot napotkał nieopancerzone ciało…
Lambert też to wiedział, dlatego też w tym momencie na jego barku spoczywał dwuręczny młot nadając mu wyglądu okrutnika.
Kapłan wyglądał na spiętego jak postronek, krasnolud wiedział, iż zasadzka to nie coś, czym Gory* się parają i że z ich strony takich posunięć nie muszą się obawiać. Ta padlina była zbyt tępa by coś takiego zorganizować, do tego opanować instynkt mordu i wyczekać przeciwnika. PHA!! Równie dobrze mógłby oczekiwać, że padlina zacznie mu recytować sigmarowe annały. Szał bitewny odbierał rozum tym istotom, pragnienie krwi i świeżego mięsa było u nich nie do opanowania. Jednak miały jedną słabość tak samo jak Thaggoraki** i Grobi***, ich morale po utracie przywódcy upadało błyskawicznie. Jakby nie były same w stanie myśleć, a gdy zabrakło dowódcy zaczynała się panika i ucieczka w każdą możliwą stronę. Drugą ich słabością były ciągłe wewnątrz rasowe walki i to był jedyny powód, dlaczego świat im się jeszcze opierał. Klany współpracowały jedynie, gdy znalazł się jeden wielki wojownik, który na krótką chwilę wygasi spory by ruszyć na ziemie innych ras, ale i to nie trwało nigdy za długo. I dzięki Bogom Przodkom, bo utrata paruset tysięcznej armii zatrzymywała ich na niezbyt długi okres czasu by wkrótce powrócić w jeszcze większej sile.

*Zwierzoludzie
** Skaveny
*** Zielonoskórzy



Thravara ze swoich myśli wyrwała zimna jak lód kropla, która spłynęła po karku. Uniósłszy głowę w górę spoglądając na zielone niebo liści i gałęzi skrzywił się wyraźnie obrzydzony tym widokiem jakby, kto mu splunął do kufla z Ale. Marnym i chyba jedynym pocieszeniem było, iż gęsty las służył im za ochronę przed ciągle szczającym niebem, a od jakiegoś czasu na dodatek zaczęło srać gromami.
Po chwili nie było już czasu skupiać się nad tak przyziemnymi sprawami ciszę lasu przerwał niczym świszczący bełt kuszy alarmujący głos Klausa, a potem… a potem się zaczęło…
 

Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 11-02-2016 o 22:08.
PanDwarf jest offline