Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2016, 11:00   #44
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Deszcz padał obficie z nisko wiszących ciemnych chmur. Wydawać by się mogło, że to niebo roni łzy nad nieszczęściem, jakie dotknęło Krausnick i jej mieszkańców. Deszcz chłodził rozpalone wściekłością i determinacją głowy tych, którzy przeżyli pogrom i uprowadzenie bliskich.

Wreszcie ruszyli. Mimo gęsto rosnących drzew wody lejącej się z góry wcale nie ubyło, a mokre i przyklejające się do twarzy liście potęgowały dyskomfort wynikający ze złej pogody. Magnusa to jednak nie ruszało. Był człowiekiem lasu - tutaj spędzał większość dnia i niestraszna mu była niesprzyjająca aura. Jeśli była robota do wykonania, to trzeba ją było wykonać bez względu na pogodę.

Po jakimś czasie zauważył, że Norsmenka im się przygląda. Uśmiechnął się pod wąsem, bowiem zdał sobie sprawę, jak złudna może być taka obserwacja. Nawet mieszkańcy Krausnick brali go często za krzepkiego staruszka podczas, gdy tak naprawdę liczył sobie ledwo czterdzieści i parę wiosen. Zwyczajnie nie przykładał uwagi do swego wyglądu, nie ścinał włosów i nie golił zarostu. Do tego wydarzenia z przeszłości, które zostawiły swoje piętno w postaci wielu siwych pasm - wszystko to razem powodowało, że sprawiał wrażenie starszego, niż w rzeczywistości. Magnus był tego świadom, ale nie przejmował się czymś tak błahym.

Kierunek marszu wyznaczał Klaus. Kilka kroków za nim szła wojowniczka z północy oraz drwal. Magnus już we wsi zostawił na jednym z domów kilka znaków, które niewtajemniczonym nic nie mówiły - była to informacja zrozumiała dla zwiadowców prowadzących oddziały wojska lub przepatrywaczy, jacy niekiedy odwiedzali Krausnick. Znaki mówiły o napadzie, o porwanych ludziach i o kierunku, w jakim poszli napastnicy. Dodatkowo co jakiś czas zostawiał pojedyncze znaki na drzewach - na wypadek, gdyby przyszło im wracać tą samą drogą, jak i dla tych, którzy odczytają wiadomość w Krausnick i pójdą ich śladem.

Szli w milczeniu. Myśliwy skupiony na tropie, Magnus nie mogący przestać myśleć o dzieciakach i Norsmenka - chociaż bogowie raczyli wiedzieć, co mogło się takiej we łbie roić. Nagle, jak na komendę, Lexa i Magnus zatrzymali się, kładąc dłonie na trzonkach toporów. Klaus w pierwszej chwili nie wyczuł niebezpieczeństwa, ale gdy tylko warczenie stało się wyraźniejsze krzykiem próbował ostrzec pozostałych. Kolejne zdarzenia potoczyły się już szybko.

Trzy bestie rzuciły się na nich. Gdzieś pomiędzy Hoffem a Harpią powietrze przeszyła strzała Klausa. Wojowniczka postąpiła naprzeciw dwóm wilkom, a Magnus spokojnie czekał na trzeciego. Bestie były nadzwyczaj wyrośnięte i dotknięte jakąś chorobą - wszystko w nich nie było takie, jak powinno: ślepia, ogromne pyski toczące pianę i rozmiar. Drwal mocno chwycił rzemienny imacz tarczy i zaparł mocno nogami. Jak przewidział przerośnięty wilk będzie zachowywał się podobnie do swego bardziej naturalnego odpowiednika i spróbuje przewrócić przeciwnika skacząc na niego. Zasłona zniweczyła zamiary stwora, a Magnus odpowiedział mu silnym ciosem topora, który przeorał bok zwierzęcia. Bolesna rana wywołała niemal ludzki jęk bestii, zaraz jednak zastąpiony wściekłym warczeniem. Tuż przed kolejnym atakiem mężczyzna uderzył nagle tarczą powodując dezorientację wilka, a celny cios toporem zakończył żywot stwora.

Rozejrzał się, czy jego towarzysze nie potrzebują pomocy, ale najwyraźniej Norsmenka poradziła sobie z dwoma przeciwnikami na raz. Widać nie tylko w gębie była mocna, chociaż jej chrapliwa mowa bardziej pasowała do wilczej watahy, niż do ludzi. Drobna rana nie ostudziła jej porywczego charakteru, co Klaus odczuł na własnej skórze.

Na pytanie myśliwego podniósł rękę w górę dając znać, że wszystko w porządku. Gdy dołączyli do reszty szybko okazało się, że Franz nie miał tyle szczęścia, co oni. Wyglądało na to, że nie zdążył nawet zareagować, gdy jeden z wilków odgryzł mu głowę. Kolejna ofiara bestii zamieszkujących Las Cieni. Kolejna ofiara do pomszczenia.

Stłumiona przez deszcz, ale wciąż wyczuwalna woń spalonego prochu przypomniała mu o słyszanym wcześniej wystrzale. Skrzywił się z dezaprobatą i powiedział głośno:
- Zwierzoludzie mają słuch pewnie lepszy od naszego - w końcu to po części zwierzęta. Od strzelania z rusznic już lepiej w surmy dąć - może wtedy chociaż wezmą nas za wędrownych grajków i padną ze śmiechu, zamiast zabić od razu. - Rzucił w kierunku Wilhelma, który majstrował coś przy samopale.

Nieco później, gdy Klaus zaproponował, aby wspólnie szukali tropów zwierzoludzi, Magnus zatrzymał go na chwilę.
- Czekaj no. Nie wiadomo, czy to dobry kierunek jest. - Wskazał na wąwóz, gdzie zaskoczyła ich wataha. - Jeśli wkrótce nie trafimy na ślad, to wrócić będzie trzeba. Lepsze to, niż iść po omacku i liczyć na łut szczęścia.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 12-02-2016 o 12:42.
Gob1in jest offline