Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2016, 11:53   #57
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Tagren niepewny nowej sytuacji zaczął węszyć niczym dzikie zwierze. Nie podobało mu się, że ktoś lub coś uprzedziło go i dokonało masakry. A on tylko chciał wypróbować swoją broń…
- Statek, kurwa, Widmo? - Rzucił pytanie Kolwenowi lecz nie liczył na konkretne odpowiedzi.
Zwierzęce instynkty opanowały Tagrena. Rozglądał się dookoła, lustrując otoczenie wzrokiem, węchem i słuchem w nowy sposób. W większości wyczuwał współzałogantów, których woń nawet bez zwierzęcego wzmocnienia była mocno sugestywna. Coś jednak było w powietrzu, co odróżniało się od pozostałych: nie człowiek, nawet nie elf, ani krasnolud. Ktoś tak przesiąknięty wonią oceanu, że zostawił swój zapach na całym pokładzie - najmocniej zaś przy zejściu pod pokład i przy drzwiach do tylnego kasztelu.
Nie było na co czekać, ruszył pod pokład zabierając ze sobą lampę oliwną którą zapalił pstryknięciem palców.
Powołał do życia wcale niemały płomień, który udało się między innymi pochwycić do wnętrza lampy i zszedł pod pokład. Był zupełnie inny niż pod-pokład “Skarbu” - ten tutaj przypominał raczej mobilny magazyn z niewielką przestrzenią wydzieloną na kubryk i miejsca do spania załogi. Jednak najgorsze w tym było to, że był niemal w całości splądrowany - tak jak pokład, tutaj też było całe mnóstwo krwi, ale też gdzieniegdzie walały się czyjeś flaki, czy odrąbane kończyny, co dla aktualnie wzmocnionego węchu Tagrena było po prostu zabójstwem.
Rozejrzał się po magazynie, co chwila potykając się o jakąs rozrąbaną deskę. Magazyn był iście ruiną, jednak zawierał pewną bardzo szczególną nietypowość, której nie uświadczył powyżej: martwe ciało.

Nie był to jednak człowiek. Stwór wyraźnie zginął od wybuchu, a nie od cięć i ran, gdyż górna część jego ciała (a także wszystko dookoła niego) było sczerniałe i zdeformowane. Jedynie po dolnej części ciała stworzenia, wojownik wydedukował, że był to wodny, humanoidalny stwór, najpewniej sahuagin.
Westchnłą ciężko i pozwolił zmysłą trochę odetchnąć. Ruszył z powrotem na pokład i pierwsze co zrobił to odnalazł kapitana.
- Chuj z tego wyszedł, sahuaginy wszystko zajebały. - Po czym przypomniał sobie z kim rozmawia i dodał. - Panie kapitanie!
Kapitan westchnął ciężko, po czym kopnął gniewnie w maszt.
- Co za skurwysyny! Przecież się umawialiśmy! - Warknął, po czym spojrzał na Tagrena. - Jakie dowody? Jesteś absolutnie pewien, że to oni?
[i]- No… leży taki martwy na dole, trudno ich pomylić z czymś innym.[i]
- Jasne, no tak. - Kapitan przytknął dłoń do podbródka, zastanawiając się nad czymś gorączkowo. - Problem polega na tym, że strasznie mi śmierdzi ta sprawa. Z sahuaginami mam pewien układ, który mówi: wy się nie wpierdalacie w nasze sprawy, a my z wami będziemy handlować co ciekawszymi rzeczami. Jeśli to co mówisz jest prawdą, będę musiał się rozmówić z moim informatorem.
Chwilę później spod pokładu przybiegł jeden z pachołków.
- Panie kapitanie, bo Wielebna pana woła pod pokład. - Powiedział, na co pół-ork machnął ręką.
- Tagren, idź zobacz co ona tam znalazła. Ja muszę się jeszcze tu rozejrzeć. - Przykazał wojownikowi pół-ork.
Poszedł,z zapałem z jakim idzie się pod katowski topór ale poszedł. Miał niemal pewność dlaczego kapitan uznał, iż koniecznie musi już teraz zaraz się rozejrzeć. Tak samo miał niemal pewność, że kiedy dotrze na miejsce będzie mu dane wysłuchać kolejnej tyrady.
 
Googolplex jest offline