Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2016, 22:32   #23
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Wizyta w Rebmie okazywała się bardziej zaskakująca, niż to Albin mógł przewidywać w najśmielszych snach. Llewella była dość oszczędna w opisywaniu mu pozostałych członków rodziny. Zaś Fiona była porywająco piękna. Zdawało się to rozciągać na wszystkie kobiety w rodzinie, jednak ciotka miała w sobie coś drapieżnego. Może było to tylko złudzenie, wywołane kolorem włosów. Uśmiech samym kącikiem ust nie podobał mu się zbytnio, nie wiedział, czy był oznaką braku szczerości w nim, czy raczej głębokiego zamyślenia nad znaleziskiem. Same wieści o pękniętym wzorcu sprawiły że przeszedł mu po plecach lekki dreszcz. Skąd się wzięły te pęknięcia, jak działały, co można było zrobić dzięki takiemu wzorcowi lub jak wpływał na otoczenie. Z tego co mówiła ciotka i co sam poczuł do tej pory, Wzorzec był niejako gwoździem, który zawieszał dany obraz na ścianie, pozwalając mu istnieć, zamiast opaść w wieczną zmienność. Porównanie zapewne dalekie było od prawdy, ale z jego obecną wiedzą, wydawało się dość akuratne. Nigdy nie ciągnęło go na Amberycki dwór i miasta, którego podobno odbiciem była Rebma. Teraz jednak pęknięty wzorzec nie dawał mu spokoju. Zwykle nie interesował się takimi rzeczami, ale miał przeczucie że to było wielkie i nie należało z tego spuszczać dłoni ani oka choćby na chwilę. Całkiem jak przy ujeżdżaniu źrebców. Moneta, która wędrowała po grzbiecie jego dłoni zamarła.
- Dziękuję pięknie za zaproszenie. - Skłonił się Fionie, jak uczyła go ostatnimi czasy Niamh. - Jeśli uważasz że moja wizyta nie będzie problematyczna, przy takim natłoku ważniejszych gości, z chęcią odwiedzę Amber i dowiem się o nim coś więcej. - Powiedział z lekkim uśmiechem, który nie do końca obejmował oczy.

- Albin będzie ozdoba każdego dworu, który zdecyduje się odwiedzić - zapewniła Niamh cicho. Nawet nie musiała wkładać wysiłku, by jej głos zabrzmiał szczerze, a w oczach nie zaświeciło się połyskliwie łgarstwo. Naprawdę tak myslała. Mógł być młody, ale szybko się uczył.

Podziękowała cichym, szemrzącym głosem za komplementy i zapytała uprzejmie o losy kilku dworzan, znanych jej z poprzedniego pobytu, i wysłuchała pozbiawionej znaczenia odpowiedzi na pozbawione znaczenia pytanie. Tego istotnego nie zadała. Gdyby w walce poległ lub został ranny książę Amberu, Fiona nie trzymałaby tej informacji w ukryciu, tocząc salonowe rozmowy.

- Z radością towarzyszyłabym Albinowi, Lady Fiono, i znów usiadłabym u stóp mojej dobrej pani Vialle w ogrodach Amberu. Lecz ojciec mój musiałby wpierw wyrazić zgodę na mój wyjazd. Zapytam go o to, za twoim pozwoleniem.

Skłoniła lekko głowę i złożyła razem na podołku kształtne dłonie. Posiadanie możnego i wpływowego ojca miało wiele zalet. Jedną z nich było to, że Niamh zawsze mogła odwołać się do ojcowskiej władzy i kupić sobie trochę czasu.

- Mam nadzieję, że generał Ruadhagen pozostaje w dobrym zdrowiu. - Fiona zadała pytanie takim samy tonem jakim toczona była rozmowa o dworzanach. - Pozdrów go ode mnie gdy będziesz pytała o pozwolenie udania się na dwór Amberu. Wizyta członków rodziny nigdy nie jest problemem. A sytuacji takiej jak ta może być dodatkowym atutem. - Dodała po krótkiej chwili milczenia spoglądając na Albina.

- Czy w sytuacji takiej jak ta... - Niamh zająknęła się z wyuczonym zagubieniem i nieudawaną troską - dodatkowym atutem czy koniecznością wręcz nie jest oddanie Albinowi na usługi zbrojnej świty?

-W zamku? - Mistrzowsko Fiona odegrała zdziwnienie.
- Z krwią za zaszczytami podążają obowiązki. To dom również i jego ojca. - Niamh nie dała się zepchnąć z tematu ani zerwać z siebie maski wytwornej damy. - Jeśli będzie trzeba go bronić, ma spędzić czas bitwy w babińcu?
Albin podrzucił monetę kciukiem i pozwolił obracać się jej w powietrzu, nim złapał ją w dłoń bez sprawdzania co mogło wypaść. Następnie podszedł bliżej balustrady, by móc lepiej podziwiać widok na miasto. – Lady Llewello, masz doskonały gust, jeśli idzie o widoki. Zaś ze mnie... – Albin zawiesił na chwilę głos. – Byłby zapewne słodki paź, ale obawiam się, zę musiałbym bardzo popracować nad manierami, ze swoimi nadaję się predzej do stajni lub infirmerii. – Dodał po chwili. Musiał najwyraźniej przypomnieć kobietom, że ich najnowszy pionek był w zasięgu ucha.
-I babińca trzeba bronić. - Zauważyła Fiona po czym zwróciła się do Llewelli.- Widzę droga siostro, że twojemu gościowi dobrze w Rebmie i nie chce udać się do domu swojego ojca. - Tu płomiennowłosa Amberytka spojrzała znacząco na Niamh.
Llewella rozłożyła tylko ręce w geście bezradności.
- Przecież nie każę mu odejść. Sam musi tego chcieć.
- Prawda. - Zgodziła się córka Clarissy. - Mogę mieć tylko nadzieję, że niedługo zawitasz Albinie do Amberu. - Posłała młodemu człowiekowi ciepły uśmiech. - Król z pewnością będzie chciał cię poznać. - Mówiąc to wyciągnęła kartę. Po krótkiej chwili nastąpiło połączenie i Fiona, żegnając się uprzejmie ze wszystkimi, rozpłynęła się w powietrzu.

- Wieści z Amberu są dość niepokojące. - Podjęła po chwili Llewella.
- Czy kiedykolwiek przyszły stamtąd dobre wieści? - Zapytał po chwili zastanowienia Albin. - Coś mi się jednak widzi, że bez wizyty tam się nie obejdzie, mimo zamieszania. - Kontynuował po chwili młody Amberyta. Zwłaszcza jeśli król stwierdzi że bardzo chce poznać bratanka, przeszło mu przez głowę.
- Wpierw trzeba uporać się z sytuacją tutaj. -Zielonowłosa Amberytka popatrzyła gdzieś w dal przez okno swojego domu.
- Ciekawe jak mag zareaguje na zniknięcie jego małej tajemnicy. Ale to się okaże z czasem. - Albin spojrzał w kierunku, który przykuł wzrok ciotki, nie miał pojęcia czy było to tylko puste spojrzenie, czy wyglądała za czymś konkretnym. Zdawało się jednak, że trzeba będzie się zacząć mocno rozglądać dookoła, w tym i przez ramię od momentu, kiedy czarodziej wróci do wieży.

- Iście ciekawe... pytanie, czy należy mu zezwolić na reakcję. Obecnie przebywa w gościnie gwardii i ma przyjemność rozmowy z mym ojcem. Generał... - przeniosła wzrok na Lady Llewellę. - ... czeka na twe polecenie, pani. Lecz nie może czekać wiecznie. Ani trzymać w zamknięciu i odosobnieniu gościa królowej... bez mocnych dowodów.
-Nie będziemy trzymać w zamknieciu i odosobnieniu gościa królowej. - Llewella odwróciła się do swoich rozmówców. - W trosce o jego dobre zdrowie zapewnimy mu opiekę. Jestem pewna, że jej wysokość nie podważy słów medyka. - Uśmiechnęła się nieznacznie. - Jestem pewna, że badanie waszego znaleziska nie zajmie Fionie dużo czasu. Zaraz napiszę do generała Ruadhagena. Wy tym czasem doprowadźcie się do porządku.

Doprowadzenie się do porządku i spakowanie, było całkiem sensowne w tej sytuacji, chociaż syn Eryka miał przy sobie praktycznie wszystko, czego zazwyczaj potrzebował, nawet przy nagłych wyjazdach. - Doprowadzenie się do porządku, akurat jest chyba w zakresie naszych kompetencji. - Uśmiechnął się szeroko Albin i lekko skłonił Llewelli gotów do wyjścia i zabrania się za wszystko.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline