| Wizyta w Rebmie okazywała się bardziej zaskakująca, niż to Albin mógł przewidywać w najśmielszych snach. Llewella była dość oszczędna w opisywaniu mu pozostałych członków rodziny. Zaś Fiona była porywająco piękna. Zdawało się to rozciągać na wszystkie kobiety w rodzinie, jednak ciotka miała w sobie coś drapieżnego. Może było to tylko złudzenie, wywołane kolorem włosów. Uśmiech samym kącikiem ust nie podobał mu się zbytnio, nie wiedział, czy był oznaką braku szczerości w nim, czy raczej głębokiego zamyślenia nad znaleziskiem. Same wieści o pękniętym wzorcu sprawiły że przeszedł mu po plecach lekki dreszcz. Skąd się wzięły te pęknięcia, jak działały, co można było zrobić dzięki takiemu wzorcowi lub jak wpływał na otoczenie. Z tego co mówiła ciotka i co sam poczuł do tej pory, Wzorzec był niejako gwoździem, który zawieszał dany obraz na ścianie, pozwalając mu istnieć, zamiast opaść w wieczną zmienność. Porównanie zapewne dalekie było od prawdy, ale z jego obecną wiedzą, wydawało się dość akuratne. Nigdy nie ciągnęło go na Amberycki dwór i miasta, którego podobno odbiciem była Rebma. Teraz jednak pęknięty wzorzec nie dawał mu spokoju. Zwykle nie interesował się takimi rzeczami, ale miał przeczucie że to było wielkie i nie należało z tego spuszczać dłoni ani oka choćby na chwilę. Całkiem jak przy ujeżdżaniu źrebców. Moneta, która wędrowała po grzbiecie jego dłoni zamarła.
- Dziękuję pięknie za zaproszenie. - Skłonił się Fionie, jak uczyła go ostatnimi czasy Niamh. - Jeśli uważasz że moja wizyta nie będzie problematyczna, przy takim natłoku ważniejszych gości, z chęcią odwiedzę Amber i dowiem się o nim coś więcej. - Powiedział z lekkim uśmiechem, który nie do końca obejmował oczy.
- Albin będzie ozdoba każdego dworu, który zdecyduje się odwiedzić - zapewniła Niamh cicho. Nawet nie musiała wkładać wysiłku, by jej głos zabrzmiał szczerze, a w oczach nie zaświeciło się połyskliwie łgarstwo. Naprawdę tak myslała. Mógł być młody, ale szybko się uczył.
Podziękowała cichym, szemrzącym głosem za komplementy i zapytała uprzejmie o losy kilku dworzan, znanych jej z poprzedniego pobytu, i wysłuchała pozbiawionej znaczenia odpowiedzi na pozbawione znaczenia pytanie. Tego istotnego nie zadała. Gdyby w walce poległ lub został ranny książę Amberu, Fiona nie trzymałaby tej informacji w ukryciu, tocząc salonowe rozmowy.
- Z radością towarzyszyłabym Albinowi, Lady Fiono, i znów usiadłabym u stóp mojej dobrej pani Vialle w ogrodach Amberu. Lecz ojciec mój musiałby wpierw wyrazić zgodę na mój wyjazd. Zapytam go o to, za twoim pozwoleniem.
Skłoniła lekko głowę i złożyła razem na podołku kształtne dłonie. Posiadanie możnego i wpływowego ojca miało wiele zalet. Jedną z nich było to, że Niamh zawsze mogła odwołać się do ojcowskiej władzy i kupić sobie trochę czasu.
- Mam nadzieję, że generał Ruadhagen pozostaje w dobrym zdrowiu. - Fiona zadała pytanie takim samy tonem jakim toczona była rozmowa o dworzanach. - Pozdrów go ode mnie gdy będziesz pytała o pozwolenie udania się na dwór Amberu. Wizyta członków rodziny nigdy nie jest problemem. A sytuacji takiej jak ta może być dodatkowym atutem. - Dodała po krótkiej chwili milczenia spoglądając na Albina.
- Czy w sytuacji takiej jak ta... - Niamh zająknęła się z wyuczonym zagubieniem i nieudawaną troską - dodatkowym atutem czy koniecznością wręcz nie jest oddanie Albinowi na usługi zbrojnej świty?
-W zamku? - Mistrzowsko Fiona odegrała zdziwnienie.
- Z krwią za zaszczytami podążają obowiązki. To dom również i jego ojca. - Niamh nie dała się zepchnąć z tematu ani zerwać z siebie maski wytwornej damy. - Jeśli będzie trzeba go bronić, ma spędzić czas bitwy w babińcu?
Albin podrzucił monetę kciukiem i pozwolił obracać się jej w powietrzu, nim złapał ją w dłoń bez sprawdzania co mogło wypaść. Następnie podszedł bliżej balustrady, by móc lepiej podziwiać widok na miasto. – Lady Llewello, masz doskonały gust, jeśli idzie o widoki. Zaś ze mnie... – Albin zawiesił na chwilę głos. – Byłby zapewne słodki paź, ale obawiam się, zę musiałbym bardzo popracować nad manierami, ze swoimi nadaję się predzej do stajni lub infirmerii. – Dodał po chwili. Musiał najwyraźniej przypomnieć kobietom, że ich najnowszy pionek był w zasięgu ucha.
-I babińca trzeba bronić. - Zauważyła Fiona po czym zwróciła się do Llewelli.- Widzę droga siostro, że twojemu gościowi dobrze w Rebmie i nie chce udać się do domu swojego ojca. - Tu płomiennowłosa Amberytka spojrzała znacząco na Niamh.
Llewella rozłożyła tylko ręce w geście bezradności.
- Przecież nie każę mu odejść. Sam musi tego chcieć.
- Prawda. - Zgodziła się córka Clarissy. - Mogę mieć tylko nadzieję, że niedługo zawitasz Albinie do Amberu. - Posłała młodemu człowiekowi ciepły uśmiech. - Król z pewnością będzie chciał cię poznać. - Mówiąc to wyciągnęła kartę. Po krótkiej chwili nastąpiło połączenie i Fiona, żegnając się uprzejmie ze wszystkimi, rozpłynęła się w powietrzu.
- Wieści z Amberu są dość niepokojące. - Podjęła po chwili Llewella.
- Czy kiedykolwiek przyszły stamtąd dobre wieści? - Zapytał po chwili zastanowienia Albin. - Coś mi się jednak widzi, że bez wizyty tam się nie obejdzie, mimo zamieszania. - Kontynuował po chwili młody Amberyta. Zwłaszcza jeśli król stwierdzi że bardzo chce poznać bratanka, przeszło mu przez głowę.
- Wpierw trzeba uporać się z sytuacją tutaj. -Zielonowłosa Amberytka popatrzyła gdzieś w dal przez okno swojego domu.
- Ciekawe jak mag zareaguje na zniknięcie jego małej tajemnicy. Ale to się okaże z czasem. - Albin spojrzał w kierunku, który przykuł wzrok ciotki, nie miał pojęcia czy było to tylko puste spojrzenie, czy wyglądała za czymś konkretnym. Zdawało się jednak, że trzeba będzie się zacząć mocno rozglądać dookoła, w tym i przez ramię od momentu, kiedy czarodziej wróci do wieży.
- Iście ciekawe... pytanie, czy należy mu zezwolić na reakcję. Obecnie przebywa w gościnie gwardii i ma przyjemność rozmowy z mym ojcem. Generał... - przeniosła wzrok na Lady Llewellę. - ... czeka na twe polecenie, pani. Lecz nie może czekać wiecznie. Ani trzymać w zamknięciu i odosobnieniu gościa królowej... bez mocnych dowodów.
-Nie będziemy trzymać w zamknieciu i odosobnieniu gościa królowej. - Llewella odwróciła się do swoich rozmówców. - W trosce o jego dobre zdrowie zapewnimy mu opiekę. Jestem pewna, że jej wysokość nie podważy słów medyka. - Uśmiechnęła się nieznacznie. - Jestem pewna, że badanie waszego znaleziska nie zajmie Fionie dużo czasu. Zaraz napiszę do generała Ruadhagena. Wy tym czasem doprowadźcie się do porządku.
Doprowadzenie się do porządku i spakowanie, było całkiem sensowne w tej sytuacji, chociaż syn Eryka miał przy sobie praktycznie wszystko, czego zazwyczaj potrzebował, nawet przy nagłych wyjazdach. - Doprowadzenie się do porządku, akurat jest chyba w zakresie naszych kompetencji. - Uśmiechnął się szeroko Albin i lekko skłonił Llewelli gotów do wyjścia i zabrania się za wszystko.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |