Do noclegowni? Toż jest góra trzynasta. Nie za wcześnie żeby spać? Nie chcecie opuścić miasta?
Po odwiedzeniu kilku karczm i wypytaniu kilkunastu osób udaje się wam w końcu znaleźć gospodę w dzielnicy kupieckiej z której was nie wyrzucono. Nazywała się ona
"Uśmiech Taala" i była piętrowym budynkiem znajdującym się w pobliżu muru oddzielającego Dzielnicę Kupiecka od "Wrót Północy".
Gospodarzem był muskularny Talabeklandczyk, który przedstawił się Jako Wilmo i wskazał jeden ze stołów.
Karczma może i trochę odstawała standardem od innym przybytków w dzielnicy, ale było spokojnie i w miarę czysto. Jak się wywiedzieli ceny tylko nieznacznie przekraczały średnią dla miasta. Gospodarz jeszcze zanim odszedł by zrealizować zamówienie poradził im by nie wyściubiali nosa z karczmy.
- Złe rzeczy dzieją się ostatnio w mieście! Szaleją mutanci. Ludzie są wystraszeni. Nazbyt łatwo dostać po łepetynie. Lepiej nie kusić losu.