Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2016, 19:42   #12
Dnc
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację


Markus uśmiechnięty i zadowolony wyszedł przez bramę miejską Talabheim. Rad był ze swego pomysłu a również z tego, że to własnie jego pomysł przeważył i został wybrany. Wydawał się genialny w swej prostocie!
Kultyści po prostu machnęli strażnikom świstkiem papieru, który otrzymali od "Przystojniaczka". Magiczny zwój pokazał to co żołnierze chcieli zobaczyć czyli przepustki dla pięciu ludzi. Pięciu gdyż jeden z nich ten od którego mógłby się czegoś dowiedzieć o tajemnej sztuce, którą ukochał nad życie. Niestety ów mutant wyszedł w zatłoczone miasto i słuch po nim zaginął. Chwile czekali na niego ale Holzer dowiedziawszy się o Imperialnych Łowcach Czarownic szukających kogoś w tej dzielnicy wolał jak najszybciej zniknąć z tego miasta. Nie był bardziej strachliwy niż przeciętny mieszkaniec Imperium, który widział na własne oczy demona ale wiedział, że jako uciekinier z Kolegium Magii powinien trzymać się jak najdalej od tych indywiduów.

Na naradzie, którą odbyli trochę się dowiedział o każdym z tych z którymi miał przeżyć najbliższe tygodnie a może i miesiące. Póki co brak było widać jednego lidera w drużynie. Nie wszystkie plany rzucone podczas rozmowy nadawały się tylko na wyrzucenie do kubła. Co prawda cześć z nich były iście nie realistycznych i gdyby nie dobre wychowanie wbite mu w Akademii ryknął by śmiechem.

Dowiedział się, że oprócz niego mają w drużynie jednego łowcę, jakiegoś mieśniaka, intryganta na którego trzeba mieć oko no i jeszcze jednego który wyróżnił się tylko tym, że jest wygadany. Co prawda to dopiero pierwsze spostrzeżenia i możliwe że mylne ale mówiło mu co nie co o towarzyszach.

Po przekroczeniu bram miejskich Markus schował znowu zwój do tobołka, który miał zawieszony na plecach i ułozył go koło Czarnej Kuli. To były dwa jakże potężne artkefakty magiczne które trafiły w jego ręce.
Ha! Nie odda ich nawet za cenę własnego życia!
Nie mógł się doczekać aż wyjdą na głęboką prowincję i będzie mógł bez przeszkód spojrzeć w kule i poznać jakieś szczegóły z przeszłości. Po pierwsze to mogło im dużo powiedzieć o ich zadaniu a po drugie dzięki temu jeszcze lepiej poznałby arkana magii i działanie tego magicznego przedmiotu. Na samą myśl dostawał ciarek ale wiedział, że musi być cierpliwy.... jego czas nadejdzie.

Pomyśleć, że jeszcze parę miesięcy temu nawet nie mógł marzyć o takiej potędze i takiej możliwości rozwoju własnych umiejętności. Gdy ranny doczłapał się do Eastadt jedne co myślał to o tym by przeżyć kolejny dzień. Później jako pomoc garbarza zaczął się wkupiać w łaski wspólnoty i ich charyzmatycznego a zarazem szalonego czarownika. To on własnie pokazał mu swoje magiczne księgi i udostępnił mu je by mógł po nocach studiować zakazaną cześć istoty magii.

Tak zamyślony doszedł do jakieś wioski, która na pierwszy rzut oka nie wydawał się niczym wyróżniać spośród tych wszystkich w których był.
Tankred postawił wszystkim piwo i nocleg. Miło ze strony tego kupca. Markus skwapliwie skorzystał bo jak sam przyznał nie miał zbyt wiele złota.







 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 13-02-2016 o 21:57.
Dnc jest offline