Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2016, 23:35   #56
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Strzelanie do wroga z lotu ptaka było z zajęciem wymagającym i celnego oka, i wprawy. W tej chwili przed Garetem pojawiła się okazja do nabycia owej wprawy, jednak młody pan na Złotym Dębie, a zarazem przyszły król Darrenu i następca Zhanesa, nie chciał z tej okazji skorzystać.
W Ores przebywali w tej chwili i generał Finan, i hrabia Malko. Nie mówiąc o paru lordach, z Ivesem na czele. Zanim panowie dojdą do porozumienia, kto ma pokierować atak, minie trochę czasu. A równie dobrze może się okazać, że panowie lordowie wezmą się za łby, by zawalczyć nie o kawałek Adenu, a o cały Darren. Przypominanie im w tym momencie, że mają wspólnego wroga, było rzeczą mało rozsądną.

Który z goszczących w Ores panów pierwszy dojdzie do słusznego wniosku, że tron jest do wzięcia? Który zrozumie, że jeśli jako pierwszy wróci do Mold, na dodatek na czele licznych oddziałów, to zagarnie stolicę, królową, tron.
Może zresztą królowa najmniej była ważna. Najwyżej jako dodatek do korony. To, że ta prawdziwa chwilowo była niedostępna, nie miało większego znaczenia. Nie ta, to inna...
A królewska korona tkwiła na głowie byłego już króla Zhanesa i Garet miał nadzieję, że nie spadnie, zanim nie dotrą do Cyr.
Po co Zhanes brał, na wyprawę wojenną, koronę, tego Garet nie wiedział. Podobnie jak i nie wiedział, z jakiego powodu Zhanes paradował w niej w środku dnia... Czyżby uważał, że bez niej jest za mało królewski?
To zresztą nie był problem Gareta. Złapali maga, pozbyli się Zhanesa, czego naoczny dowód tkwił w zębach Rubin. W zasadzie dobrze by było ów dowód zachować, by w śmierć Zhanesa uwierzyli nie tylko naoczni świadkowie, ale i wszyscy mieszkańcy Mold. Ze stolicy Darreny wieści szybko się rozniosą na wszystkie strony. No i byłaby gwarancja, że za parę lat nie pojawi się jakiś fałszywy Zhanes głoszący, że cudem został ocalony ze smoczej paszczy.


Po raz kolejny smocze skrzydła (chociaż tylko dwa) wykazały swą wyższość nad końskimi nogami. O ile droga do Ores zajęła im ponad pół dnia, o tyle powrót do Cyr był kwestią dwóch godzin. Niecałych, bowiem Rubin zdecydowanie się spieszyła, chcąc jak najszybciej wydusić z Yagmura wszystkie sekrety, związane ze smoczymi jajami.

Najwyraźniej smoka dostrzeżono z daleka, bowiem dziedziniec był prawie pusty - wszyscy ciekawscy stali pod arkadami, stwarzając smoczycy dogodne warunki do lądowania.
Nie żeby Rubin przejmowała się tym, czy ktoś jej stanie na drodze...
Smoczyca wylądowała na tyle ostrożnie, by nie uszkodzić jeszcze bardziej Yagmura, a ledwo jej łapy znalazły się na bruku dziedzińca, wypuściła z pyska niesionego trupa.
- Zhanes jak żywy! - powiedział któryś z obserwujących lądowanie.
Zhanes - tak, żywy - nie, pomyślał Garet, odpinając pasy i opuszczając smoczy grzbiet.
- Potrzebne nam zaciszne pomieszczenie, bez okien, z solidnymi drzwiami - oznajmił Garet, na później zostawiając ewentualne tłumaczenia. - Najlepiej w jakimś głębokim lochu.
- A te zwłoki... - Wskazał na ciało Zhanesa. - Najlepiej umieścić w jakim chłodnym pomieszczeniu i zamknąć.
Rubin w międzyczasie odczekała aż Garet zsiądzie i zmieniła swą postać, czujnym okiem obserwowała maga, który stał się jej jeńcem. Bez wątpienia czekały go chwile, które będzie chciał zapomnieć w możliwie szybkim okresie czasu. To, że takowy nie będzie mu dany, nie musiało teraz na jaw wychodzić.
- Przywieźliście gościa. - Lord Darton, opanowany jak zawsze, ukłonem powitał Rubin i Gareta. - Brayan, Kongal, zajmijcie się ciałem.
- Kto zacz? - spojrzał na Yagmura. Widocznie sława królewskiego maga nie rozniosła się poza granice Darrenu.
- Pan Yagmur, mag nieżyjącego króla, Zhanesa Trzeciego - odparł Garet.
Wspomniany Yagmur, oszołomiony porwaniem i lotem, w najmniejszym nawet stopniu nie przypominał dumnego maga. Mimo tego jednak był niebezpieczny. Przynajmniej dla zwykłych śmiertelników.
- Trzeba go związać i zakneblować - dodał Garet.
Co prawda gości nie wita się zwykle z linami w rękach, ale wystarczyły dwa słowa, by na dziedzińcu znalazły się powrozy. Po chwili Yagmur był związany niczym baleron i zakneblowany, by nie mógł rzec ani słowa. Mógł najwyżej mrugać i przewracać wściekle oczami.
- Gilmor! Weź paru ludzi i dostarcz naszego gościa do odpowiedniej komnaty - polecił Darton. - Pani Rubin oceni, czy jej ten lokal odpowiada.
Smoczyca skłoniła lekko głowę, dziękując gospodarzowi, po czym ruszyła za taszczącymi więźnia ludźmi. Na jej ustach malował się nie wróżący niczego dobrego uśmiech. Yagmur miał wkrótce poznać smak jej płomiennej zemsty.
- Czy będę ci potrzebny? - spytał Garet.
- To zależy - odpowiedziała Rubin, przystając i odwracając się do swego jeźdźca. - Masz ochotę na widowisko?
- Nie zależy mi specjalnie - odparł Garet. - Jeśli nie jestem niezbędny, to omówię z lordem Dartonem ostatnie wydarzenia.
Smoczyca skinęła głową w odpowiedzi i wznowiła swoją drogę ku ostatniej komnacie jaką Yagmur miał w swym życiu odwiedzić.

Garet już miał odejść, gdy przypomniał sobie o jednym drobiazgu... No, może niekoniecznie o jednym i niekoniecznie drobiazgu.
- Zhanes ma coś, co już do niego nie należy - powiedział, po czym podszedł do ciała króla i bez wahania zabrał i koronę, i pierścienie.


- Przyda się jego następcy - powiedział spokojnie.

- Zhanes Trzeci nie miał następcy - powiedział kilka minut później Darton. Siedzieli w obszernym gabinecie pana na Cyr i delektowali się wybornym winem. - Żona, harem kochanek, trzy córki - dodał, potwierdzając to, co już wcześniej Garet wiedział. Podobnie zresztą jak i reszta świata.
- Ktoś i tak na tronie Darrenu zasiądzie - odparł Garet. - Bardzo możliwe, że już niektórzy zaczęli się spierać o to, kto zajmie tron. Wystarczy pokonać rywali, wkroczyć do Mold. A tam już czeka królowa-wdowa.
- Każdy będzie lepszym mężem, niż Zhanes. - Darton wypił parę łyków wina. - Tak przynajmniej głosiły plotki. No i są jeszcze trzy córki.
- Trzy żony na karku, to trochę dużo. - Garet poszedł w ślady gospodarza i również poczęstował się winem.
- Jeśli odziedziczyły charakter po ojcu, to i jedna byłaby za dużo - mruknął Darton. - Opowiedz, co się wydarzyło w Ores - poprosił.

Dzban wina później, gdy Darton poznał wszystkie szczegóły akcji, obaj zaczęli się zastanawiać nad dalszymi posunięciami.
- Trzeba będzie się upewnić, że na tronie Darrenu zasiądzie ktoś bardziej nam przychylny, niż Zhanes - powiedział Darton.
- Interwencja jednego państwa w sprawy drugiego... to rzadko kiedy kończy się dobrze - powiedział Garet z namysłem. - Ale zobaczę, co da się zrobić. Mam pewne... argumenty.
- Wysłałem już wieści do króla Markusa - oznajmił Darton. - Ale nie sądzę, by w tej chwili Darren mógł nam jeszcze sprawić kłopoty. Prawdopodobnie Ives pierwszy ruszy do Truro, a po drodze do domu ma Mold. Przy odrobinie szczęścia będzie przy przełęczy, zanim tamci dwaj dojdą do jakiegoś porozumienia. Lub się wzajemnie pozabijają, co na jedno niemal wyjdzie.
- Dopóki będą się gryźli, będą mniej niebezpieczni, niż jeden, który zjednoczy oddziały. A na miejscu Ivesa zablokowałbym przełęcz i zgarnąłbym bezpański tron, nie troszcząc się o Finana i Malko, którzy będą mieli nas na karku.
- Ives jest odważny, ale czy aż taki sprytny? - Darton spróbował odnaleźć odpowiedź w pucharze z winem. Bezskutecznie.
- Szybko dojdą do wniosku, że nie wygrają... - Garet dzielił się myślami. - Mieli szansę, gdy mieli smoka. Teraz my mamy smoka, a oni nie. Poza tym stracili króla. Jeśli nikt im nie będzie przeszkadzać, to przez ładnych kilka lat będą się zajmować swoimi sprawami.
- Pytanie brzmi, czy Harpahr i Laizar nie zechcą skorzystać na darreńskim bezkrólewiu. - Darton przywołał służbę i kazał przynieść kolejny dzban wina. - A może mają kolejnego smoka? - wysunął przypuszczenie.
- Tego właśnie chce się dowiedzieć Rubin - odparł Garet.
- Ona jest bardzo przekonująca. - Darton pokiwał głową. - Za zdrowie Rubin.
Unieśli równocześnie puchary.
 
Kerm jest offline